07-08-2009, 15:16
Jachol - ja bym nie demonizowal polskich kierowcow. W Anglii Cie po prostu rozjada :) Nie ma pasow na ulicach - sa tylko przy szkolach, albo w jakis uznanych przez kogos za wazne miejsca. Na przyklad na skrzyzowaniach nie ma. Trzeba sie przemykac miedzy samochodami i nie liczyc na to, ze ktos zwolni. Swiatla tez sa tylko dla samochodow, dla pieszych rzadziej. Ja porownujac brytyjskich kierowcow z polskimi, nie widze roznicy. Porownujac brytyjskich turystow z polskimi, tez nie widze.
A co do Tirowcow - Tirowiec jedzie tak szybko, na ile ma nastawony tachometr i jak go do tego pracodawca przymusi. W Anglii pracodawca jak zacznie zmuszac Tirowca do pedzenia na leb na szyje, to ten po prostu rzuci robota i pojdzie do innego pracodawcy. Tirowiec tez czlowiek, jakby mogl to by sobie jechal 40kmh, bo placa mu od godziny. Problem tkwi w nieelastycznosci polskiego rynku pracy.
cantores - drzewo zostalo sciete, nie przez blad scinacza, a dlatego, ze zostalo do tego wyznaczone - planem, choroba, czy zapotrzebowaniem. To, ze ma znak szlakowy nie moze chronic przed scieciem. To problem panow od malowania, zeby malowali te znaki po kazdej scince. I to problem turystow - od tego maja mapy i pojecie gdzie ida. Przeciez nie sa wlascicielami tego drzewa, zeby narzekac, ze ktos im je scial.
Swoja droga, w Anglii, Walii i Szkocji nie ma znakow szlakowych i nikt sie nie przejmuje, ze turysci beda bladzic. Turysci po to ida w gory, zeby wiedziec gdzie ida, sami sa odpowiedziani za siebie, nikt ich znaczkami za lapke nie prowadzi. Sa slabo widoczne strzaleczki na ogrodzeniach, ale po za tym, trzeba isc na czuja, lub na kompas i mape. Lasow zreszta tez nie ma (w Szkocji sie zdarzaja), wiec gdy nie ma mgly, pobladzic trudno.
Mgla bywa za to czesto.
A co do Tirowcow - Tirowiec jedzie tak szybko, na ile ma nastawony tachometr i jak go do tego pracodawca przymusi. W Anglii pracodawca jak zacznie zmuszac Tirowca do pedzenia na leb na szyje, to ten po prostu rzuci robota i pojdzie do innego pracodawcy. Tirowiec tez czlowiek, jakby mogl to by sobie jechal 40kmh, bo placa mu od godziny. Problem tkwi w nieelastycznosci polskiego rynku pracy.
cantores - drzewo zostalo sciete, nie przez blad scinacza, a dlatego, ze zostalo do tego wyznaczone - planem, choroba, czy zapotrzebowaniem. To, ze ma znak szlakowy nie moze chronic przed scieciem. To problem panow od malowania, zeby malowali te znaki po kazdej scince. I to problem turystow - od tego maja mapy i pojecie gdzie ida. Przeciez nie sa wlascicielami tego drzewa, zeby narzekac, ze ktos im je scial.
Swoja droga, w Anglii, Walii i Szkocji nie ma znakow szlakowych i nikt sie nie przejmuje, ze turysci beda bladzic. Turysci po to ida w gory, zeby wiedziec gdzie ida, sami sa odpowiedziani za siebie, nikt ich znaczkami za lapke nie prowadzi. Sa slabo widoczne strzaleczki na ogrodzeniach, ale po za tym, trzeba isc na czuja, lub na kompas i mape. Lasow zreszta tez nie ma (w Szkocji sie zdarzaja), wiec gdy nie ma mgly, pobladzic trudno.
Mgla bywa za to czesto.