12-12-2021, 10:52
Wracasz do punktu wyjścia - "każdemu może się zdarzyć", "szacun dla kolegów, że go nie zostawili". Problemem jest społeczne przyzwolenie na taką oborę - naprawdę już tak bardzo obniżyły się oczekiwania względem tego co jest normalne i jak powinno być? Po pierwsze wygląda na to, że nie chlał sam tylko z kolegami. Po drugie wszyscy byli nawaleni. Po trzecie byli na szlaku górskim a nie w zamkniętym ośrodku. Po czwarte przez takich ludzi służby ratownicze maja później więcej roboty (i w tym czasie pomocy może nie otrzymać naprawdę potrzebująca osoba). Po piąte przez takie prostactwo jest coraz mniej miejsc gdzie można spokojnie odpocząć bo suweren się bawi. Niestety schamienie postępuje nie tylko w górach, ale też nad morzem, jeziorami czy calkiem dobrych hotelach. Kiedyś żeby unikać patologii wystarczyło nie jechać w określone miejsce np. do Mielna w sezonie. Teraz loteria - nigdy nie wiesz kiedy trafisz na buraka który zepsuje Ci wypoczynek. I nie mówię tutaj konkretnie o typie z taczki, którego zawodowcy wieźli tak, że gdyby zaczął wymiotować to by się udławił tylko ogólnie (nie dalej jak 3 msc temu ucieszona banda zrobiła sobie maskotkę z zestresowanego małego jelenia i byli wielce zdziwieni kiedy zaczął się bronić).
Nie miejmy przyzwolenia na chamstwo i głupotę.
Z mojej strony EOT.
Nie miejmy przyzwolenia na chamstwo i głupotę.
Z mojej strony EOT.
Łyżwiarz wie, że kotek odkopał prezent