08-01-2021, 03:28
To nie chodzi Jaguś, że np. mnie przeszkadzają lub nie przeszkadzają.
Postrzegam zjawisko jako takie.
I to będzie ,,plaga" w rozumieniu... socjologicznym.
Niektóre służby i ,,czynniki" lokalne już to dostrzegają. I pojawiają się tablice ,,zakaz wjazdu rowerów" na niektóre szlaki. Trochę mi zabrało czasu nim skumałem, że chodzi o... elektryczne ale zakaz dotyczy wszystkich.
Inni ,,lokalesi" albo nic nie kumają albo czekają na rozkaz z centrali (wiesz, lepiej się nie wychylać...).
Raczej nie przepadamy za ,,kładowcami i endurowcami". I to jest fakt.
Dochodziło do wypadków na szlakach o których informowały media (wiadomo jak jest trup to jest temat).
Pomimo tego, że ,,moto" są głośni, słychać ich z wyprzedzeniem, można zejść ze ścieżki, etc.
Służby leśne, mundurowe, lokalni bonzowie i kacyki to w dużej części myśliwi. I wkur....o ich to, że jakiś palant (pewnie z Warszafki) płoszy im zwierzynę moturem. Więc ,,wzięli się" za kładziarzy i motocyklistów. Słyszałem (ale nie wiem czy to prawda), że orzekano przepadek sprzętu bo mandaty wiele nie dawały. Czy jest poprawa-postęp? W moim odczuciu zjawisko się nie rozszerza ale nie zostało wyeliminowane. Mnie osobiście nie wnerwiają ,,motorowcy" jako ludzie, subkultura, etc. Nie wnerwia mnie, że są głośni i smrodzą w lesie (lubię zapach spalin, a co ). Wnerwia mnie jedno - rozpierniczają szlaki piesze.
I to samo robią rowery elektryczne. Równie skutecznie ale po cichu (zresztą biegacze robią to samo).
I dlatego ,,odpowiedzialni" za utrzymanie szlaków (czyli także kosztowne remonty) wprowadzają zakazy.
Kwestia bezpieczeństwa - drugorzędna. Ale uwierz - w czapce, opasce z membraną nie usłyszysz. Listowie, zakręt, prędkość ok 30 km/h i ... ,,misiek" 120 kg + waga jego elektromustanga". Nie masz szans.
,,Lubię jeździć rowerem ale nie lubię pedałować". Usłyszałem taki tekst od właściciela elektroroweru.
Do tej pory pewne tereny ,,broniły się" odległością, sumą podejść i zejść, stromizną, oddaleniem od schabowego i browaru, porcelanki, fury, etc.
30 kilometrów - całodniowy marsz?
Nie, góra dwie godziny na elektrobajku.
Osobiście nie mam żalu czy zawiści/nienawiści. Idzie nowe - takie czasy.
Ale ktoś inny może mieć.
I ,,montować" kolce.
Postrzegam zjawisko jako takie.
I to będzie ,,plaga" w rozumieniu... socjologicznym.
Niektóre służby i ,,czynniki" lokalne już to dostrzegają. I pojawiają się tablice ,,zakaz wjazdu rowerów" na niektóre szlaki. Trochę mi zabrało czasu nim skumałem, że chodzi o... elektryczne ale zakaz dotyczy wszystkich.
Inni ,,lokalesi" albo nic nie kumają albo czekają na rozkaz z centrali (wiesz, lepiej się nie wychylać...).
Raczej nie przepadamy za ,,kładowcami i endurowcami". I to jest fakt.
Dochodziło do wypadków na szlakach o których informowały media (wiadomo jak jest trup to jest temat).
Pomimo tego, że ,,moto" są głośni, słychać ich z wyprzedzeniem, można zejść ze ścieżki, etc.
Służby leśne, mundurowe, lokalni bonzowie i kacyki to w dużej części myśliwi. I wkur....o ich to, że jakiś palant (pewnie z Warszafki) płoszy im zwierzynę moturem. Więc ,,wzięli się" za kładziarzy i motocyklistów. Słyszałem (ale nie wiem czy to prawda), że orzekano przepadek sprzętu bo mandaty wiele nie dawały. Czy jest poprawa-postęp? W moim odczuciu zjawisko się nie rozszerza ale nie zostało wyeliminowane. Mnie osobiście nie wnerwiają ,,motorowcy" jako ludzie, subkultura, etc. Nie wnerwia mnie, że są głośni i smrodzą w lesie (lubię zapach spalin, a co ). Wnerwia mnie jedno - rozpierniczają szlaki piesze.
I to samo robią rowery elektryczne. Równie skutecznie ale po cichu (zresztą biegacze robią to samo).
I dlatego ,,odpowiedzialni" za utrzymanie szlaków (czyli także kosztowne remonty) wprowadzają zakazy.
Kwestia bezpieczeństwa - drugorzędna. Ale uwierz - w czapce, opasce z membraną nie usłyszysz. Listowie, zakręt, prędkość ok 30 km/h i ... ,,misiek" 120 kg + waga jego elektromustanga". Nie masz szans.
,,Lubię jeździć rowerem ale nie lubię pedałować". Usłyszałem taki tekst od właściciela elektroroweru.
Do tej pory pewne tereny ,,broniły się" odległością, sumą podejść i zejść, stromizną, oddaleniem od schabowego i browaru, porcelanki, fury, etc.
30 kilometrów - całodniowy marsz?
Nie, góra dwie godziny na elektrobajku.
Osobiście nie mam żalu czy zawiści/nienawiści. Idzie nowe - takie czasy.
Ale ktoś inny może mieć.
I ,,montować" kolce.