14-01-2018, 23:39
''Dlatego propaguję podejście - nie za fajna pogoda? Zostań w miejscowości, zamów dobre jedzonko, wypij browara, etc.''
Z takim podejściem sam ortalionik zapewne wystarczy ;-) Jednak filozofia dla mnie zupełnie niedopuszczalna.I myślę, że nie tylko dla mnie. Nie po to dymam siedem godzin nocą w góry, żeby siedzieć potem na piwie i kotlecie. Tak to mogę spędzić weekend u siebie w dużym pokoju ;-)
W górach typu Tatry, lub nawet niższych, zimą musisz mieć plan A, B, a nawet C... w plecaku.
Z praktyki, większość lajtowych, zimowych wypadów; Słoneczna, mroźna pogoda ok -10 w dolinie. Podeście w waciaku, im wyżej tym wietrzniej. Ok 3/4 podejścia zakładam cieplą wiatrówkę (Marmot Ether Driclime), na grzbiecie/przełęczy nieźle pizga, temp oczywiście dużo niższa niż w dolinie + wiatr i odczuwalne może być -30C. Wtedy już te warstwy nie wystarczają, zaczynam dygotać z zimna, wszystko przewiewa. Zakładam więc pancernego HS-a i idę dalej w przeciwnym wypadku muszę się szybko ewakuować, a nic tak nie boli jak ...niedosyt ;-) Nie wspominam już o przypadkach niespodziewanego załamania pogody gdzieś u góry, co nieraz zdarzyło się wbrew prognozom.
Zimy w górach się nie lekceważy. Nie zawsze możesz wezwać pomoc.
Z takim podejściem sam ortalionik zapewne wystarczy ;-) Jednak filozofia dla mnie zupełnie niedopuszczalna.I myślę, że nie tylko dla mnie. Nie po to dymam siedem godzin nocą w góry, żeby siedzieć potem na piwie i kotlecie. Tak to mogę spędzić weekend u siebie w dużym pokoju ;-)
W górach typu Tatry, lub nawet niższych, zimą musisz mieć plan A, B, a nawet C... w plecaku.
Z praktyki, większość lajtowych, zimowych wypadów; Słoneczna, mroźna pogoda ok -10 w dolinie. Podeście w waciaku, im wyżej tym wietrzniej. Ok 3/4 podejścia zakładam cieplą wiatrówkę (Marmot Ether Driclime), na grzbiecie/przełęczy nieźle pizga, temp oczywiście dużo niższa niż w dolinie + wiatr i odczuwalne może być -30C. Wtedy już te warstwy nie wystarczają, zaczynam dygotać z zimna, wszystko przewiewa. Zakładam więc pancernego HS-a i idę dalej w przeciwnym wypadku muszę się szybko ewakuować, a nic tak nie boli jak ...niedosyt ;-) Nie wspominam już o przypadkach niespodziewanego załamania pogody gdzieś u góry, co nieraz zdarzyło się wbrew prognozom.
Zimy w górach się nie lekceważy. Nie zawsze możesz wezwać pomoc.