06-03-2015, 21:43
Wiesz Butchy - ten problem ma dwa wymiary:
- Po pierwsze osobistych preferencji, które pewnie w niektórych wypadkach pewnie wynikają z osobniczych cech fizjologicznych.
- A po drugie z rodzaju wiatrówki.
ad1 - ja np zwyczajnie gotuję się w membranach i zapacam kompletnie to co mam pod spodem. Dlatego np unikam jak mogę stuptutów czy noszenia kurtek membranowych. Pamiętam, że przy pierwszej w swoim życiu kurtce membranowej (Małachowski z serii żeglarskiej i parametrach 2000/2000 ale za to z genialnym krojem) ukułem sobie taką zasadę/powiedzonko, że jak na wycieczce raz założę tę kurtkę to muszę ją nosić do końca dnia. Wynikało to z tego, że zwyczajnie zapacałem się a zdjąć mokry nie mogłem (miałem wtedy tylko zwykłego polara o wiatrówkach nie słyszałem). Potem miałem windstoppera który wydawał się genialny (taki polar, tylko nie przewiewa), ale okazał się genialny tylko na rower a wycieczkę niekoniecznie. Niby już całkiem nieźle odprowadzł pot ale już po założeniu przeciwdeszczówki - sauna. Więc trzeba by nosić polara do przebrania pod membranę.
Teraz mam paclite ale nadal uważam, że w marszu nigdy nie daje takiego komfortu jak bezmembranowa kurtka.
Mam z kolei znajomych, którzy od wczesnej jesieni a czasami i w lecie noszą np membranowe spodnie cały dzień jako jedyne i podstawowe i są zadowoleni - czego ja zrozumieć nie mogę...
ad2 - rodzaj wiatrówki a głównie rodzaj tkaniny. Po prostu jedne wiatrówki są bardziej odporne na wiatr niż inne. Mam wiatrówkę z nieprodukowanego już Airfoil'u Berghausa która jest zupełnie wystarczająca w marszu ale np rower zimą jest wykluczony bo przewiewa. Ale też mam kurtkę Norrony z Microfibre, która nawet na rowerze i największej wichurze/śnieżycy zapewnia mi całkowitą (w moim odczuciu) ochronę przeciwwiatrową.
-------------------------------------------
m
- Po pierwsze osobistych preferencji, które pewnie w niektórych wypadkach pewnie wynikają z osobniczych cech fizjologicznych.
- A po drugie z rodzaju wiatrówki.
ad1 - ja np zwyczajnie gotuję się w membranach i zapacam kompletnie to co mam pod spodem. Dlatego np unikam jak mogę stuptutów czy noszenia kurtek membranowych. Pamiętam, że przy pierwszej w swoim życiu kurtce membranowej (Małachowski z serii żeglarskiej i parametrach 2000/2000 ale za to z genialnym krojem) ukułem sobie taką zasadę/powiedzonko, że jak na wycieczce raz założę tę kurtkę to muszę ją nosić do końca dnia. Wynikało to z tego, że zwyczajnie zapacałem się a zdjąć mokry nie mogłem (miałem wtedy tylko zwykłego polara o wiatrówkach nie słyszałem). Potem miałem windstoppera który wydawał się genialny (taki polar, tylko nie przewiewa), ale okazał się genialny tylko na rower a wycieczkę niekoniecznie. Niby już całkiem nieźle odprowadzł pot ale już po założeniu przeciwdeszczówki - sauna. Więc trzeba by nosić polara do przebrania pod membranę.
Teraz mam paclite ale nadal uważam, że w marszu nigdy nie daje takiego komfortu jak bezmembranowa kurtka.
Mam z kolei znajomych, którzy od wczesnej jesieni a czasami i w lecie noszą np membranowe spodnie cały dzień jako jedyne i podstawowe i są zadowoleni - czego ja zrozumieć nie mogę...
ad2 - rodzaj wiatrówki a głównie rodzaj tkaniny. Po prostu jedne wiatrówki są bardziej odporne na wiatr niż inne. Mam wiatrówkę z nieprodukowanego już Airfoil'u Berghausa która jest zupełnie wystarczająca w marszu ale np rower zimą jest wykluczony bo przewiewa. Ale też mam kurtkę Norrony z Microfibre, która nawet na rowerze i największej wichurze/śnieżycy zapewnia mi całkowitą (w moim odczuciu) ochronę przeciwwiatrową.
-------------------------------------------
m