27-07-2014, 18:39
Za pamięci, póki mam żywe wspomnienia, kilka słów o użytkowaniu lekkiej kurtki Rab Pulse Pull-on z Pertex Shield +.
Ponieważ podczas tegorocznego wyjazdu w Alpy Julijskie musiałem bardziej liczyć się z każdym gramem niż wcześniej, postanowiłem wziąć wyżej wymieniona kurtkę a nie prawie 500 g neoshella. Był to ruch o tyle ryzykowny, że tegoroczna pogoda w rzeczonym rejonie raczej nie rozpieszcza a i same prognozy przed wyjazdem były mieszane, zaś z konieczności w planach było przemieszczanie się z plecakiem transportowym. Stąd miałem obawy, czy taka lekka kurteczka dobrze zniesie trudy - nie przetrze się, nie porwie, nie przemoknie pod szelkami plecaka itd.
Użyć Raba przyszło mi już pierwszego i drugiego dnia - prognozy niestety się sprawdzały i deszcz popadywał po drodze, wiatr zacinał a chmury się kotłowały. Na szczęście akurat wtedy w planach był rozruch, więc na lekko ''wbiegałem'' sobie ferratą na najbliższy szczyt, wyczekując jedynie jakiejś dłuższej przerwy w opadzie. Raz się udało, raz nie:) Za drugim jednak razem, złapany przez deszcz na podejściu, Rab sprawił się dość dobrze (dałbym db, db+;)). Nałożony na cieniutkiego SS od Marmota (model Tempo) zapewnił mi komfort cieplny (były porywy wiatru) i ulgę od odczucia wilgotności powstałego czy to za sprawą deszczu, czy potu. Kurtka zapociła się trochę na przedramionach, ale w stopniu, który mi nie przeszkadzał. Ponieważ była to ferrata, dośc popularna w dodatku a wiec wyślizgana, jakoś nie po drodze nie prześladowało mnie poczucie, że ten cieniuteńki materiał gdzieś zadrę lub porwę.
To uczucie towarzyszyło mi niestety kiedy indziej. Drugi raz, kiedy naprawdę Rab się przydał, to dzień, kiedy wybraliśmy się powspinac na takiej prostej (V+) i krótkiej (200 m) drodze na mało znanej ścianie Bav. Gamsovca (''obok'' niej jest słynna i gigantyczna północna ściana Triglava, czyli - po prostu, po słoweńsku - Stena, co innym okolicznym ścianom i szczytom zabiera trochę uroku i sławy). O ile na początku pogoda wyglądała niczego sobie, to po 2 h od wyjścia zmieniła się - jak to w górach niekiedy - kompletnie, niestety zgodnie z prognozami. Zrobiło się mlecznie i wilgotno - weszliśmy w chmurę. No ale Polak potrafi, wiec zaczęliśmy się wspinać - trochę ''na czuja'' w tej mgle/chmurze ;) Tego dnia nie miałem SS, lecz zwykłą cieniutką bluzę na t-shirta, więc - ponieważ znów wiało- założyłem Raba. Skała, choć wapienna, tym razem była szorstka, a wyciągi biegły takimi krasowymi żłobkami, o dość ostrych krawędziach. Prowadząc tę drogę, trochę mentalnie przeszkadzało mi to, że muszę uważać na kurtkę, żeby nie rozciąć sobie mankietu skałą. Kilka razy rękaw niebezpiecznie zaszurał o chropowatą skałę. Na szczęście jednak materiałowi nic się nie stało. Opadu tym razem nie było, raczej wilgoć się kondensowała na powierzchniach. Kurtka oddychała bardzo dobrze, tym bardziej że podczas wspinania wysiłek jednak jest mniejszy niz podczas szybkiego podchodzenia.
Raz jeszcze (podczas tego prawie dwutygodniowego wyjazdu) przyszło mi użyć Raba. Tym razem podczas schodzenia z jednego schroniska do drugiego (szczęśliwie ''na lekko''). Lekko ponad godzinę zbiegaliśmy w deszczu. Było przy tym dość parno. Ja wolałem rozpiąć suwak w mojej kangurce, koleżanka w pewnym momencie wolała zdjąć swego GTX-owego Marmota. Nie było mi źle, ale nie było też wspaniale.
W sumie jestem bardzo zadowolony z dokonanego wyboru kurtki na wyjazd. Kilka razy się przydała (cztery dni), niemal zawsze miałem ją w plecaku szturmowym, nie uszkodziła się i nie przemokła (a przemokły drugiego dnia buty i lekkie spodnie z WS).
Dwa zdjęcia z użycia
http://tiny.pl/qs91w
http://tiny.pl/qs91c
-------------------------------------------
http://gavagai.ngt.pl
Ponieważ podczas tegorocznego wyjazdu w Alpy Julijskie musiałem bardziej liczyć się z każdym gramem niż wcześniej, postanowiłem wziąć wyżej wymieniona kurtkę a nie prawie 500 g neoshella. Był to ruch o tyle ryzykowny, że tegoroczna pogoda w rzeczonym rejonie raczej nie rozpieszcza a i same prognozy przed wyjazdem były mieszane, zaś z konieczności w planach było przemieszczanie się z plecakiem transportowym. Stąd miałem obawy, czy taka lekka kurteczka dobrze zniesie trudy - nie przetrze się, nie porwie, nie przemoknie pod szelkami plecaka itd.
Użyć Raba przyszło mi już pierwszego i drugiego dnia - prognozy niestety się sprawdzały i deszcz popadywał po drodze, wiatr zacinał a chmury się kotłowały. Na szczęście akurat wtedy w planach był rozruch, więc na lekko ''wbiegałem'' sobie ferratą na najbliższy szczyt, wyczekując jedynie jakiejś dłuższej przerwy w opadzie. Raz się udało, raz nie:) Za drugim jednak razem, złapany przez deszcz na podejściu, Rab sprawił się dość dobrze (dałbym db, db+;)). Nałożony na cieniutkiego SS od Marmota (model Tempo) zapewnił mi komfort cieplny (były porywy wiatru) i ulgę od odczucia wilgotności powstałego czy to za sprawą deszczu, czy potu. Kurtka zapociła się trochę na przedramionach, ale w stopniu, który mi nie przeszkadzał. Ponieważ była to ferrata, dośc popularna w dodatku a wiec wyślizgana, jakoś nie po drodze nie prześladowało mnie poczucie, że ten cieniuteńki materiał gdzieś zadrę lub porwę.
To uczucie towarzyszyło mi niestety kiedy indziej. Drugi raz, kiedy naprawdę Rab się przydał, to dzień, kiedy wybraliśmy się powspinac na takiej prostej (V+) i krótkiej (200 m) drodze na mało znanej ścianie Bav. Gamsovca (''obok'' niej jest słynna i gigantyczna północna ściana Triglava, czyli - po prostu, po słoweńsku - Stena, co innym okolicznym ścianom i szczytom zabiera trochę uroku i sławy). O ile na początku pogoda wyglądała niczego sobie, to po 2 h od wyjścia zmieniła się - jak to w górach niekiedy - kompletnie, niestety zgodnie z prognozami. Zrobiło się mlecznie i wilgotno - weszliśmy w chmurę. No ale Polak potrafi, wiec zaczęliśmy się wspinać - trochę ''na czuja'' w tej mgle/chmurze ;) Tego dnia nie miałem SS, lecz zwykłą cieniutką bluzę na t-shirta, więc - ponieważ znów wiało- założyłem Raba. Skała, choć wapienna, tym razem była szorstka, a wyciągi biegły takimi krasowymi żłobkami, o dość ostrych krawędziach. Prowadząc tę drogę, trochę mentalnie przeszkadzało mi to, że muszę uważać na kurtkę, żeby nie rozciąć sobie mankietu skałą. Kilka razy rękaw niebezpiecznie zaszurał o chropowatą skałę. Na szczęście jednak materiałowi nic się nie stało. Opadu tym razem nie było, raczej wilgoć się kondensowała na powierzchniach. Kurtka oddychała bardzo dobrze, tym bardziej że podczas wspinania wysiłek jednak jest mniejszy niz podczas szybkiego podchodzenia.
Raz jeszcze (podczas tego prawie dwutygodniowego wyjazdu) przyszło mi użyć Raba. Tym razem podczas schodzenia z jednego schroniska do drugiego (szczęśliwie ''na lekko''). Lekko ponad godzinę zbiegaliśmy w deszczu. Było przy tym dość parno. Ja wolałem rozpiąć suwak w mojej kangurce, koleżanka w pewnym momencie wolała zdjąć swego GTX-owego Marmota. Nie było mi źle, ale nie było też wspaniale.
W sumie jestem bardzo zadowolony z dokonanego wyboru kurtki na wyjazd. Kilka razy się przydała (cztery dni), niemal zawsze miałem ją w plecaku szturmowym, nie uszkodziła się i nie przemokła (a przemokły drugiego dnia buty i lekkie spodnie z WS).
Dwa zdjęcia z użycia
http://tiny.pl/qs91w
http://tiny.pl/qs91c
-------------------------------------------
http://gavagai.ngt.pl