16-05-2009, 09:20
To może jeszcze ja wcisnę swoje trzy słowa na podstawie obserwacji angielskich zwyczajów.
Rynek angielski to zupełnie inna bajka w sensie zarobków, obrotu pieniądza i praw konsumentów niż polska rzeczywistość.
Co tydzień już od piątku zaraz po wypłacie wszystkich ogrania coś co nazywam ''weekendowy szal zakupów''...
Jeśli jesteś maniakiem górskim stać Cie na to aby robić zakupy w sklepie outdoorowym co tydzień i to za spore pieniądze. Srednia wieku osób spotykanych przeze mnie na szlakach to 50+ (pracują albo na emeryturach, maja co wydawać). Większość sklepów to duże sieci a nie rodzinne biznesy (choć i takie są). Spora grupę stanowią tez sklepy internetowe, bardzo popularne.
Nic dziwnego wiec ze jeśli zwracane są jakieś produkty to sklepy nie upadają. Śmiem zaryzykować stwierdzenie ze sklepy te maja dużo, dużo większe obroty niż polskie sklepy. Fakt konsument ma tu baaaardzo duże prawa, ale wydaje mi się ze anglicy nie kombinują ze zwrotami tak jak potrafią to Polacy- czytaj wypowiedz Warzyna...
Musisz się pogodzić z faktem ze standardy zachowania, postępowania i kultura są na zachodzie inne niż w Polsce. Tak po prostu jest. Jeśli Ci to nie pasuje to - tak jak ktoś już wcześniej napisał- rob wycieczki do Londynu lub Berlina gdzie znajdziesz to czego potrzebujesz...
-------------------------------------------
Ślimakom mowimy stanowczo nie!
Rynek angielski to zupełnie inna bajka w sensie zarobków, obrotu pieniądza i praw konsumentów niż polska rzeczywistość.
Co tydzień już od piątku zaraz po wypłacie wszystkich ogrania coś co nazywam ''weekendowy szal zakupów''...
Jeśli jesteś maniakiem górskim stać Cie na to aby robić zakupy w sklepie outdoorowym co tydzień i to za spore pieniądze. Srednia wieku osób spotykanych przeze mnie na szlakach to 50+ (pracują albo na emeryturach, maja co wydawać). Większość sklepów to duże sieci a nie rodzinne biznesy (choć i takie są). Spora grupę stanowią tez sklepy internetowe, bardzo popularne.
Nic dziwnego wiec ze jeśli zwracane są jakieś produkty to sklepy nie upadają. Śmiem zaryzykować stwierdzenie ze sklepy te maja dużo, dużo większe obroty niż polskie sklepy. Fakt konsument ma tu baaaardzo duże prawa, ale wydaje mi się ze anglicy nie kombinują ze zwrotami tak jak potrafią to Polacy- czytaj wypowiedz Warzyna...
Musisz się pogodzić z faktem ze standardy zachowania, postępowania i kultura są na zachodzie inne niż w Polsce. Tak po prostu jest. Jeśli Ci to nie pasuje to - tak jak ktoś już wcześniej napisał- rob wycieczki do Londynu lub Berlina gdzie znajdziesz to czego potrzebujesz...
-------------------------------------------
Ślimakom mowimy stanowczo nie!