31-08-2010, 23:43
100% zgodności z mojej strony. Ja sam na Orlej chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów przeżyłem chwile poważnego stresu. Mimo, że sam akurat pogodę miałem idealną, suchą, chłodną i prawie bezchmurną, to w miejscach zacienionych, gdzie po poprzednim dniu skały były jeszcze wilgotne, zwłaszcza na zejściach, kilka razy miałem serce w przełyku.
Tak jak napisałeś: momentami trzeba się poważnie zastanowić nad każdym krokiem. Na szczęście nie szedłem sam. Na Kozim Wierchu obaj podjęliśmy decyzję, że schodzimy czarnym szlakiem z powrotem do 5-ki, bo mimo, że było dopiero około 14:00, to zaczęły nadciągać chmury, poza tym stwierdziliśmy, że na robienie całości Orlej tego dnia chyba trochę przeceniliśmy swoje siły i nie ma się co bić ze sobą, tylko odpuścić ''wyczyny'' i skończyć ją sobie np. w przyszłym roku, na spokojnie, bo to ma być przyjemność, a nie wyścigi :]
Tak jak napisałeś: momentami trzeba się poważnie zastanowić nad każdym krokiem. Na szczęście nie szedłem sam. Na Kozim Wierchu obaj podjęliśmy decyzję, że schodzimy czarnym szlakiem z powrotem do 5-ki, bo mimo, że było dopiero około 14:00, to zaczęły nadciągać chmury, poza tym stwierdziliśmy, że na robienie całości Orlej tego dnia chyba trochę przeceniliśmy swoje siły i nie ma się co bić ze sobą, tylko odpuścić ''wyczyny'' i skończyć ją sobie np. w przyszłym roku, na spokojnie, bo to ma być przyjemność, a nie wyścigi :]