31-08-2010, 23:24
o coś dla mnie. przeczytaj uważnie zanim się tam wybierzesz Ty, lub ktokolwiek inny. byłem na kozim wierchu na początku lipca. początkowo pogoda ok, potem przyszło załamanie: wiatr, deszcz i mgła. trochę mi się pobłądziło (koszmarny poziom oznaczeń szlaków) i postanowiłem ze zejdę tym jednokierunkowym (!) aż do żółtego szlaku a potem do dolinę gąsienicowej. dodam jeszcze że byłem tam absolutnie sam.
lało niemiłosiernie a szlak wybitnie trudny w tych warunkach, każdy krok obmyślałem na przód bo każdy niepewny ruch groził upadkiem nawet nie wiadomo gdzie (mgła). z racji że padał deszcz woda płynąca z góry po granitach formowała regularnie cieki wodne, najczęściej w linii łańcucha po którym aktualnie chodziłem (taki mini canyoning). buty przemoczyłem doszczętnie (nalało się górą) a plecak, choć zabezpieczony pokrowcem również był w całości wilgotny (woda lała się po kapturze, plecach i przez system nośny zmoczyła całą zawartość plecaka). na odcinku kozi wierch - żółty szlak zeszło mi z 2 godziny i były to najtrudniejsze chwile w moim życiu. nie da się też ukryć że taki szlak w takich warunkach w samotności potrafi zmienić człowieka... zabić albo wzmocnić.
reasumując, nigdy nikomu nie polecam wybierać się na ten fragment orlej perci w przypadku choćby ułamka niepewnej pogody. a już na pewno nie w taką pogodę jaką przedstawił Blatio. myślę że dla przeciętnego człowieka orla perć będzie musiała zaczekać do czerwca...
Ps. czytam co napisałem i teraz widzę że nie oddaje to nawet 10% sytuacji w której się tam, wysoko znalazłem.
---
Edytowany: 2010-09-01 00:36:10
-------------------------------------------
Polarsport
lało niemiłosiernie a szlak wybitnie trudny w tych warunkach, każdy krok obmyślałem na przód bo każdy niepewny ruch groził upadkiem nawet nie wiadomo gdzie (mgła). z racji że padał deszcz woda płynąca z góry po granitach formowała regularnie cieki wodne, najczęściej w linii łańcucha po którym aktualnie chodziłem (taki mini canyoning). buty przemoczyłem doszczętnie (nalało się górą) a plecak, choć zabezpieczony pokrowcem również był w całości wilgotny (woda lała się po kapturze, plecach i przez system nośny zmoczyła całą zawartość plecaka). na odcinku kozi wierch - żółty szlak zeszło mi z 2 godziny i były to najtrudniejsze chwile w moim życiu. nie da się też ukryć że taki szlak w takich warunkach w samotności potrafi zmienić człowieka... zabić albo wzmocnić.
reasumując, nigdy nikomu nie polecam wybierać się na ten fragment orlej perci w przypadku choćby ułamka niepewnej pogody. a już na pewno nie w taką pogodę jaką przedstawił Blatio. myślę że dla przeciętnego człowieka orla perć będzie musiała zaczekać do czerwca...
Ps. czytam co napisałem i teraz widzę że nie oddaje to nawet 10% sytuacji w której się tam, wysoko znalazłem.
---
Edytowany: 2010-09-01 00:36:10
-------------------------------------------
Polarsport