19-03-2010, 01:06
Ja za szkraba non stop marudziłem ojcu: ''A po co tam idziemy?'', ''Daleko jeszcze?'', ''Ja już nie mogę'', ''Nie chce mi się!'' itp. Ojciec miał genialny na to sposób, bo po prostu szedł przed siebie i się tym za bardzo nie przejmował, a ja za bardzo nie miałem co z tym zrobić, więc biegałem za nim. A prowadzał mnie po górach już od 3-go roku mojego życia. Opowiadał mi o prawie wszystkim co mijaliśmy po drodze, wymieniał po kolei wszystkie nazwy szczytów, jakie widoczne były na horyzoncie, uczył jak się zachowywać na szlaku, co wolno, a czego nie wolno. I to mi zostało do dziś.
Owszem, wymarudziłem mu swoje po drodze, a on to cierpliwie znosił, aż nadszedł moment gdy któregoś dnia, a miałem lat może 9-10, w trakcie roku szkolnego znalazłem u siebie jakąś prostą, panoramicznie, niczym dla dzieci rysowaną mapę Tatr, kiedyś otrzymaną w prezencie i zapomnianą.
I wtedy poczułem gdzie tak naprawdę w tym momencie chciałbym być i jak bardzo mi tego łażenia, męczenia się, wdrapywania pod górkę brakuje.
Nie ma co, ojciec osiągnął swoje, zaraził mnie górami na zawsze.
Do dziś, jeśli nie mogę być w górach, to niemal cały czas trzymam przy łóżku stary, po ojcu właśnie odziedziczony, album ''Świat Tatr'' autorstwa Miro Gregora, pochodzący z lat 70-tych. Od czasu do czasu oglądam zdjęcia w nim zawarte i choroba tatrzańska odzywa mi się na nowo.
Tak więc osobiście mogę tylko powiedzieć, że jestem za prowadzaniem dzieci w góry od najmłodszych lat. Tyle, że wszystko z głową i dużą dozą cierpliwości, a kiedyś się to wszystko zwróci :)
Owszem, wymarudziłem mu swoje po drodze, a on to cierpliwie znosił, aż nadszedł moment gdy któregoś dnia, a miałem lat może 9-10, w trakcie roku szkolnego znalazłem u siebie jakąś prostą, panoramicznie, niczym dla dzieci rysowaną mapę Tatr, kiedyś otrzymaną w prezencie i zapomnianą.
I wtedy poczułem gdzie tak naprawdę w tym momencie chciałbym być i jak bardzo mi tego łażenia, męczenia się, wdrapywania pod górkę brakuje.
Nie ma co, ojciec osiągnął swoje, zaraził mnie górami na zawsze.
Do dziś, jeśli nie mogę być w górach, to niemal cały czas trzymam przy łóżku stary, po ojcu właśnie odziedziczony, album ''Świat Tatr'' autorstwa Miro Gregora, pochodzący z lat 70-tych. Od czasu do czasu oglądam zdjęcia w nim zawarte i choroba tatrzańska odzywa mi się na nowo.
Tak więc osobiście mogę tylko powiedzieć, że jestem za prowadzaniem dzieci w góry od najmłodszych lat. Tyle, że wszystko z głową i dużą dozą cierpliwości, a kiedyś się to wszystko zwróci :)