08-01-2021, 23:20
Kiedyś, dawno, głownie z przyczyn ekonomicznych, miałem jedne buty na wszystkie sezony, czyli de facto na zimę - a więc sztywne, ciężkie, ponad kostkę. Takie, że jedną parę takich butów (Scarpy Eigery mam wciąż w szafie, mają z 20 lat). Na szczęście sprzęt turystyczny, wraz z nim, buty stopniowo taniał, zmieniała się siła nabywcza. Teraz nie muszę tak oszczędzać, mam buty na lato (i to kilka par...), i na jesień (tj. pod półautomaty), i na zimę (wspomniane stare Eigery). Jeśli możesz, nie szukaj obuwia uniwersalnego - tak jest, jak zaciśniesz zęby. Nie ma sensu. Lepiej, choć oczywiście nieco drożej, jak sugeruje wyżej Paweł, kupić coś na lato, oddzielnie na zimę. Na lato, przynajmniej na Tatry, wystarczą podejściowe buty - niekoniecznie ponad kostkę. Będzie i wygodniej, i zauważalnie lżej i szybciej się chodziło. Faktycznie, nie ma co liczyć na to, że podeszwa potrzyma lata - zalezy to oczywiście i od innych czynników (intensywności chodzenia, skały itd.), ale ja np zajeżdżam buty w sezon-dwa: potem donaszam je jeszcze w mieście. Można co prawda wymieniać podeszwę, ale jakoś nigdy jeszcze tego w butach podejściowych nie robiłem. W takich butach możesz śmignąć okazjonalnie w rakach, ale tylko koszykowych - mogą więc służyć od późnej wiosny do jesieni, dopóki nie będzie solidnej pokrywy śniegu. Niektórzy też wykorzystują bogatą ofertę butów trailowych różnych marek produkujących buty biegowe. Też tak można - wybór duży, ceny dość atrakcyjne - pewnie sam bym tak robił, ale zazwyczaj chcę mieć buty, w których mogę się powspinac w łatwiejszym terenie, a na to buty trailowe są trochę zbyt miękkie. Na zimę, pod raki, kupiłbym jednak coś innego, sztywniejszego, oczywiście z wysoką cholewką.