17-05-2011, 22:09
Ciekawa dyskusja się zrobiła, więc kilka groszy wtrącę ze swojego doświadczenia.
Mi osobiście bardzo odpowiadają obecne przepisy. Gdyby nocowanie przy szlakach było w pełni legalne, to po lasach mielibyśmy totalny chlew.
Sam nocowałem już w niejednym parku narodowym - zawsze kilka metrów w bok od szlaku. Nigdy nie palę ognisk (chyba, że na wyznaczonych miejscach przy ogniskach). Nigdy nie zostawiam po sobie nawet papierka (raz się za to okazało, że zabrała się ze mną polna myszka :) ). Z reguły rozbijam się między 22 a 1 w nocy i wstaję ok. 5-6 rano. I nigdy nie miałem problemów z parkowymi strażnikami, pomimo, że kilka razy spotkałem ich bladym świtem (jeden mnie nawet podrzucił z Berehów do Wetliny). Nie czepiali się mnie też, gdy na terenach parków gotowałem zupki na kuchence (a to przecież ''otwarty ogień'').
Strażnicy to też są ludzie. Jeśli widzą samotnego turystę, po którym raczej nie widać śladów, to najwyżej przysiądą się pogadać.
A dobre miejsca do noclegów? Oczywiście Babia, ale też Mokra Przełęcz, Łabska Łąka, wschodnie Bieszczady (na połoninach tłum was zadepcze) i nieśmiertelny Beskid Żywiecki.
Co do fauny - zwierzakom szlaki nie przeszkadzają. Zauważyłem nawet, że po rozbiciu się w środku nocy, mniej więcej 5 minut po zgaszeniu latarki, rozpoczyna się cała pielgrzymka osobników, które chcą sprawdzić, co nowego wyrosło na ich łące. Czasami można usłyszeć odgłosy nawet trochę większego zwierza. :)
BTW, czy wiecie, że nawet przed wstąpieniem do UE można było rozbijać się namiotem na szlakach granicznych? Tylko trzeba było zawiadamiać z dwudniowym wyprzedzeniem dowódcę miejscowej jednostki Straży Granicznej.
Mi osobiście bardzo odpowiadają obecne przepisy. Gdyby nocowanie przy szlakach było w pełni legalne, to po lasach mielibyśmy totalny chlew.
Sam nocowałem już w niejednym parku narodowym - zawsze kilka metrów w bok od szlaku. Nigdy nie palę ognisk (chyba, że na wyznaczonych miejscach przy ogniskach). Nigdy nie zostawiam po sobie nawet papierka (raz się za to okazało, że zabrała się ze mną polna myszka :) ). Z reguły rozbijam się między 22 a 1 w nocy i wstaję ok. 5-6 rano. I nigdy nie miałem problemów z parkowymi strażnikami, pomimo, że kilka razy spotkałem ich bladym świtem (jeden mnie nawet podrzucił z Berehów do Wetliny). Nie czepiali się mnie też, gdy na terenach parków gotowałem zupki na kuchence (a to przecież ''otwarty ogień'').
Strażnicy to też są ludzie. Jeśli widzą samotnego turystę, po którym raczej nie widać śladów, to najwyżej przysiądą się pogadać.
A dobre miejsca do noclegów? Oczywiście Babia, ale też Mokra Przełęcz, Łabska Łąka, wschodnie Bieszczady (na połoninach tłum was zadepcze) i nieśmiertelny Beskid Żywiecki.
Co do fauny - zwierzakom szlaki nie przeszkadzają. Zauważyłem nawet, że po rozbiciu się w środku nocy, mniej więcej 5 minut po zgaszeniu latarki, rozpoczyna się cała pielgrzymka osobników, które chcą sprawdzić, co nowego wyrosło na ich łące. Czasami można usłyszeć odgłosy nawet trochę większego zwierza. :)
BTW, czy wiecie, że nawet przed wstąpieniem do UE można było rozbijać się namiotem na szlakach granicznych? Tylko trzeba było zawiadamiać z dwudniowym wyprzedzeniem dowódcę miejscowej jednostki Straży Granicznej.