09-03-2006, 10:19
Mnie kiedyś przyłapał w krzakach ,a ściślej mówiąc - za krzakami jakiś cholerny myśliwy z flintą . Rzecz działa się w Bieszczadach na jakimś kompletnym zadupiu gdzieś pod granicą jeszcze wtedy CzechoSłowacji . Była trochę pyskówa i machanie flintą...Że niby weźmie nas za dziki i odstrzeli. Ja tam się nie obrazam , ale kobiety mogłyby - za takie porównanie. Cofnęliśmy się ok. 1km i też rozbiliśmy się na dziko - nawet w ładniejszym miejscu:))
-------------------------------------------
uff...
-------------------------------------------
uff...