09-10-2011, 11:50
Wracając do tematu wątku ;)
Mieliście spore dyskusje o problemach z rozciąganiem/mięknięciem skóry. IMHO mogłoby to mieć związek ze sposobem konserwacji.
Skórzane powierzchnie na sztywnych i mocno ''zabudowanych'' butach typu alpejskiego to jedna sprawa, bo w większym czy mniejszym stopniu mają wewnętrzny ''szkielet'', na którym skóra jest tylko powierzchnią. Wtedy stosowanie oleju może nie ma tak decydującego wpływu na formę buta. W butach skandynawskich i innych tradycyjnych skóra jest w większym stopniu ''elementem konstrukcji'', i pod tym względem Hanzel chyba jest im bliższy.
Lundhags od ile pamiętam ostrzega przed używaniem oleju, jeśli zależy nam na utrzymaniu formy skóry - rekomenduje w tym wypadku płynny wosk z naturalnych składników. Poleca też... częste używanie butów ;)Jeśli buty mają stać nieużywane przez dłuższy czas, wypchanie gazetami i nawoskowanie powierzchni jest szczególnie ważne. Optymalnie po pewnej dozie chodzenia i następnie wyczyszczeniu/obmyciu buta, kiedy jest jeszcze trochę wilgotny. Na ciepło, tzn najlepiej wmasować paluszkami ;)
Po wielu latach używania i/albo jeśli chcemy mieć miękkie cholewki, Lundhags rekomenduje tradycyjnie gotowaną w garnku mieszankę naturalnego oleju, smoły żywicznej i wosku pszczelego. jednak i w tym wypadku ostrzega, żeby nie stosować oleju tam, gdzie zależy na utrzymaniu sztywności skóry.
Po kilku dekadach (nawet się nie przyznam, ilu ;)) stosowania się do tych rad potwierdzam, że się sprawdzają.
Dokładam do ogólnej puli doświadczeń, na przeprosiny za marudzenie i anektowanie wątku ;
-------------------------------------------
Joanna
Mieliście spore dyskusje o problemach z rozciąganiem/mięknięciem skóry. IMHO mogłoby to mieć związek ze sposobem konserwacji.
Skórzane powierzchnie na sztywnych i mocno ''zabudowanych'' butach typu alpejskiego to jedna sprawa, bo w większym czy mniejszym stopniu mają wewnętrzny ''szkielet'', na którym skóra jest tylko powierzchnią. Wtedy stosowanie oleju może nie ma tak decydującego wpływu na formę buta. W butach skandynawskich i innych tradycyjnych skóra jest w większym stopniu ''elementem konstrukcji'', i pod tym względem Hanzel chyba jest im bliższy.
Lundhags od ile pamiętam ostrzega przed używaniem oleju, jeśli zależy nam na utrzymaniu formy skóry - rekomenduje w tym wypadku płynny wosk z naturalnych składników. Poleca też... częste używanie butów ;)Jeśli buty mają stać nieużywane przez dłuższy czas, wypchanie gazetami i nawoskowanie powierzchni jest szczególnie ważne. Optymalnie po pewnej dozie chodzenia i następnie wyczyszczeniu/obmyciu buta, kiedy jest jeszcze trochę wilgotny. Na ciepło, tzn najlepiej wmasować paluszkami ;)
Po wielu latach używania i/albo jeśli chcemy mieć miękkie cholewki, Lundhags rekomenduje tradycyjnie gotowaną w garnku mieszankę naturalnego oleju, smoły żywicznej i wosku pszczelego. jednak i w tym wypadku ostrzega, żeby nie stosować oleju tam, gdzie zależy na utrzymaniu sztywności skóry.
Po kilku dekadach (nawet się nie przyznam, ilu ;)) stosowania się do tych rad potwierdzam, że się sprawdzają.
Dokładam do ogólnej puli doświadczeń, na przeprosiny za marudzenie i anektowanie wątku ;
-------------------------------------------
Joanna