06-10-2011, 03:34
@Browar
Masz rację z tym ''wracaniem do początku''. Absolutnie nie jestem jakimś doktrynerem ''retro'' - dzięki nowym technologiom i materiałom mój dwuosobowy sztormowy namiot waży 1,2 kg , mój największy plecak 0,9 kg, a moja deszczówka - kurtka i spodnie - 350 g.
Pozbycie się bawełny to też błogosławieństwo.
Ale na pewnych odcinkach, szczególnie jeśli chodzi o rzeczy ''najbliżej ciała'', jest raczej pełny i masowy odwrót - przynajmnie w Skandynawii gdzie tradycja ''outdoor'' w każdej formie jest powszechna mimo niełaskawego klimatu. Skóra w butach, puch w śpiworach, wełna w skarpetach, cieniutka wełna merino (a nawet jedwab!) najbliżej ciała, wełniany swetr zamiast polarów itd.
Wełna grzeje także po przemoczeniu i... nie śmierdzi ;) W butach działa świetnie także latem, bo odprowadza wilgoć od skóry. Ale warstwa buforowa nie może być za cienka. Wyobrażenie: cepło = cienkie skarpety to nieporozumienie. No chyba w teoretycznym wypadku idealnego dopasowania, nieimpregnowanej skóry i 100% bezszwowej zamszowej podszewki.
Co mnie dziwi? Zajrzałam na forum, bo wkrótce wypad w Tatry i nareszcie okazja sprawienia sobie polskich butów w Zakopanem. Chciałam się zorientować w opiniach DOśWIADCZONYCH użytkowników!
W Polsce jest stara dobra tradycja chodzenia po górach, ale może się nie przenosi na młodsze pokolenia? No i jak tę tradycję kultywować, jeśli HiMountain, które lubi się profilować na profesjonalistów - jako zachętę do kupna butów dorzuca skarpety ''trekkingowe'' z... 66% bawełny...?
PS Wydaje mi się, że skandynawskie modele butów (Lundhags, Jörn)pasowałyby Ci idealnie - są właśnie jednocześnie lekkie i sztywne (tzn tam, gdzie trzeba ;))
Te buty nie mają nawet podszewki, schną momentalnie i ważą jedną trzecią tego co Meindle. Ale trochę za grubo ciosane na wyprawy typu ''via ferrata'' - tam jako stary taternik jednak wolę coś bardziej ''kontaktowego'' ;)
-------------------------------------------
Joanna
Masz rację z tym ''wracaniem do początku''. Absolutnie nie jestem jakimś doktrynerem ''retro'' - dzięki nowym technologiom i materiałom mój dwuosobowy sztormowy namiot waży 1,2 kg , mój największy plecak 0,9 kg, a moja deszczówka - kurtka i spodnie - 350 g.
Pozbycie się bawełny to też błogosławieństwo.
Ale na pewnych odcinkach, szczególnie jeśli chodzi o rzeczy ''najbliżej ciała'', jest raczej pełny i masowy odwrót - przynajmnie w Skandynawii gdzie tradycja ''outdoor'' w każdej formie jest powszechna mimo niełaskawego klimatu. Skóra w butach, puch w śpiworach, wełna w skarpetach, cieniutka wełna merino (a nawet jedwab!) najbliżej ciała, wełniany swetr zamiast polarów itd.
Wełna grzeje także po przemoczeniu i... nie śmierdzi ;) W butach działa świetnie także latem, bo odprowadza wilgoć od skóry. Ale warstwa buforowa nie może być za cienka. Wyobrażenie: cepło = cienkie skarpety to nieporozumienie. No chyba w teoretycznym wypadku idealnego dopasowania, nieimpregnowanej skóry i 100% bezszwowej zamszowej podszewki.
Co mnie dziwi? Zajrzałam na forum, bo wkrótce wypad w Tatry i nareszcie okazja sprawienia sobie polskich butów w Zakopanem. Chciałam się zorientować w opiniach DOśWIADCZONYCH użytkowników!
W Polsce jest stara dobra tradycja chodzenia po górach, ale może się nie przenosi na młodsze pokolenia? No i jak tę tradycję kultywować, jeśli HiMountain, które lubi się profilować na profesjonalistów - jako zachętę do kupna butów dorzuca skarpety ''trekkingowe'' z... 66% bawełny...?
PS Wydaje mi się, że skandynawskie modele butów (Lundhags, Jörn)pasowałyby Ci idealnie - są właśnie jednocześnie lekkie i sztywne (tzn tam, gdzie trzeba ;))
Te buty nie mają nawet podszewki, schną momentalnie i ważą jedną trzecią tego co Meindle. Ale trochę za grubo ciosane na wyprawy typu ''via ferrata'' - tam jako stary taternik jednak wolę coś bardziej ''kontaktowego'' ;)
-------------------------------------------
Joanna