07-01-2010, 00:32
~joyouswarrior, jeśli chodzi o ciągnięcie zimna od podeszwy, to jest to raczej normalne zjawisko w wielu butach. Przy ostatnich przymrozkach w moich 006-kach też ciągnęło zimnem od podeszwy, więc po prostu zastosowałem wkładki z owczej wełny, izolowane aluminium od spodu i problem się skończył. Ewentualnie zwykłe filcowe wkładki też pomagają.
Pamiętajmy, że każdy ma inne odczuwanie zimna. Ja w swoich 006 też parę razy zmarzłem (może 2-3), lecz były to sytuacje gdy musiałem na mrozie stać w bezruchu ok. 30-40 minut, a dodatkowo miałem na stopach dość cienkie skarpety. Ostatnio takie coś miało miejsce, gdy musiałem prawie godzinę stać pod swoim blokiem, czekając aż zwolni się miejsce na mój samochód na parkingu zastawionym przez samochody rodziców przybyłych na wywiadówkę do pobliskiej szkoły. Nie powiem było poniżej zera, musiałem trochę dreptać w miejscu czatując aż ktoś odjedzie, abym mógł normalnie zaparkować. Czułem zimno, ale bez skrajności. Choćbym chciał, to nie jestem w stanie jednak stwierdzić, że było mi ''koszmarnie zimno'' w stopy, a zmarzluchem generalnie jestem. Po powrocie do domu, po kilkunastu minutach w kapciach wszystko było w normie.
Przyznam, że takich ''ekstremalnych'' doświadczeń jak Ty, naprawdę nie miałem, przynajmniej nie w Hanzelach... A wiem co znaczy przemrozić sobie stopy (w zeszłym roku się tak załatwiłem na Babiej przy -20*C w butach Bundeswehry i jednej parze niezimowych skarpet.
Może miałaś za ciasne buty? Może miałaś za grubo upchane skarpety? Wbrew pozorom, mimo że warstwa izolująca może być gruba, zbyt ''upchane'' wnętrze może spowodować pogorszenie krążenia krwi, zwłaszcza w okolicy palców, co w prostej linii może prowadzić do wyziębienia.
>>''po przyjściu do domu, zdjęciu butów, założeniu wełnianych skarpet i schowaniu się pod koc nogi jeszcze po godzinie były lekko skostniałe.''
Skoro ciepłe skarpety i koc w ogrzewanym pomieszczeniu nie były wstanie Ci pomóc przez godzinę, to jesteś pewna, że to wina butów? Ja bym się zastanowił nad krążeniem w stopach raczej...
---
Edytowany: 2010-01-07 00:41:39
-------------------------------------------
''Because it's there...'' - George Leigh Mallory
Pamiętajmy, że każdy ma inne odczuwanie zimna. Ja w swoich 006 też parę razy zmarzłem (może 2-3), lecz były to sytuacje gdy musiałem na mrozie stać w bezruchu ok. 30-40 minut, a dodatkowo miałem na stopach dość cienkie skarpety. Ostatnio takie coś miało miejsce, gdy musiałem prawie godzinę stać pod swoim blokiem, czekając aż zwolni się miejsce na mój samochód na parkingu zastawionym przez samochody rodziców przybyłych na wywiadówkę do pobliskiej szkoły. Nie powiem było poniżej zera, musiałem trochę dreptać w miejscu czatując aż ktoś odjedzie, abym mógł normalnie zaparkować. Czułem zimno, ale bez skrajności. Choćbym chciał, to nie jestem w stanie jednak stwierdzić, że było mi ''koszmarnie zimno'' w stopy, a zmarzluchem generalnie jestem. Po powrocie do domu, po kilkunastu minutach w kapciach wszystko było w normie.
Przyznam, że takich ''ekstremalnych'' doświadczeń jak Ty, naprawdę nie miałem, przynajmniej nie w Hanzelach... A wiem co znaczy przemrozić sobie stopy (w zeszłym roku się tak załatwiłem na Babiej przy -20*C w butach Bundeswehry i jednej parze niezimowych skarpet.
Może miałaś za ciasne buty? Może miałaś za grubo upchane skarpety? Wbrew pozorom, mimo że warstwa izolująca może być gruba, zbyt ''upchane'' wnętrze może spowodować pogorszenie krążenia krwi, zwłaszcza w okolicy palców, co w prostej linii może prowadzić do wyziębienia.
>>''po przyjściu do domu, zdjęciu butów, założeniu wełnianych skarpet i schowaniu się pod koc nogi jeszcze po godzinie były lekko skostniałe.''
Skoro ciepłe skarpety i koc w ogrzewanym pomieszczeniu nie były wstanie Ci pomóc przez godzinę, to jesteś pewna, że to wina butów? Ja bym się zastanowił nad krążeniem w stopach raczej...
---
Edytowany: 2010-01-07 00:41:39
-------------------------------------------
''Because it's there...'' - George Leigh Mallory