06-01-2010, 14:33
Witojcie :)
Ja tak tylko z doskoku, ale niestety muszę wtrącić swoje trzy grosze. Otóż zachęcona Waszymi wypowiedziami tu na forum zdecydowałam się na Hanzele G 019, a po konsultacji z producentem - to im trzeba przyznać, kontakt z klientem mają absolutnie wzorcowy! - postanowiłam nic nie kombinować, tylko kupić w wersji podstawowej (z thinsulate 400). A że akurat były w składnicy harcerskiej w Wawie, a zaczęło się robić naprawdę zimno - kupiłam od ręki. Albo ''od nogi'', bardziej adekwatnie.
No i było fajnie przez pierwszy dzień. Tego dnia sypał śnieg, więc siłą rzeczy łaziłam trochę po kopnym, którego jeszcze nikt nie zdążył odgarnąć... Następnego dnia nogi przemarzły mi potwornie, buty po zdjęciu były w środku wilgotne i lodowate... Zagadnięty o sytuację producent stwierdził, że to na pewno wina źle dobranej skarpety (!) i że prosi o spróbowanie z wełnianą. OK, spróbowałam. Spróbowałam też z wkładką polarową i wełnianą na folii. Było ok, kiedy temperatura oscylowała ok. +5 - +8 stopni. Niestety, temperatura w naszych szerokościach geograficznych zimą dość często spada poniżej tego poziomu, a wtedy...
Słuchajcie, ja już trochę lat żyję na tym świecie i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jeszcze nigdy w żadnych butach nie było mi tak upiornie zimno w nogi! Jeszcze w czasie marszu idzie wytrzymać, bo i nacisk ciała, i dodatkowe tarcie jakoś tam pobudzają krążenie krwi, ale już przejazd 10 minut w ogrzewanym tramwaju to jest jakiś koszmar! A po przyjściu do domu, zdjęciu butów, założeniu wełnianych skarpet i schowaniu się pod koc nogi jeszcze po godzinie były lekko skostniałe.
Producent twierdzi, że może to być wina materiału, z którego zrobiona jest podpodeszwa. Faktycznie - wkładka (oczywiście wymieniona, bo czego się można spodziewać po tekturce) jest sucha, a dopiero pod nią jakby wilgotno i zimno jak piorun. Odsyłam butki do Ludźmierza, niech je obejrzą i ewentualnie poprawią. Problem w tym, że wciąż jest zimno, a ja nie mam butów. I nie bardzo mam za co cokolwiek kupić, bo na te zachwalane Hanzele wydałam prawie 3 stówy spodziewając się, że posłużą mi co najmniej parę lat.
Cóż, trudno. 3 stówy w plecy. W każdym razie nie mogę powiedzieć, że polecam to obuwie. W kategorii ''Rozczarowanie roku'' zdobywa jak na razie pierwszą nagrodę i dodatkowe Grand Prix przez cenę... :(
Ja tak tylko z doskoku, ale niestety muszę wtrącić swoje trzy grosze. Otóż zachęcona Waszymi wypowiedziami tu na forum zdecydowałam się na Hanzele G 019, a po konsultacji z producentem - to im trzeba przyznać, kontakt z klientem mają absolutnie wzorcowy! - postanowiłam nic nie kombinować, tylko kupić w wersji podstawowej (z thinsulate 400). A że akurat były w składnicy harcerskiej w Wawie, a zaczęło się robić naprawdę zimno - kupiłam od ręki. Albo ''od nogi'', bardziej adekwatnie.
No i było fajnie przez pierwszy dzień. Tego dnia sypał śnieg, więc siłą rzeczy łaziłam trochę po kopnym, którego jeszcze nikt nie zdążył odgarnąć... Następnego dnia nogi przemarzły mi potwornie, buty po zdjęciu były w środku wilgotne i lodowate... Zagadnięty o sytuację producent stwierdził, że to na pewno wina źle dobranej skarpety (!) i że prosi o spróbowanie z wełnianą. OK, spróbowałam. Spróbowałam też z wkładką polarową i wełnianą na folii. Było ok, kiedy temperatura oscylowała ok. +5 - +8 stopni. Niestety, temperatura w naszych szerokościach geograficznych zimą dość często spada poniżej tego poziomu, a wtedy...
Słuchajcie, ja już trochę lat żyję na tym świecie i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jeszcze nigdy w żadnych butach nie było mi tak upiornie zimno w nogi! Jeszcze w czasie marszu idzie wytrzymać, bo i nacisk ciała, i dodatkowe tarcie jakoś tam pobudzają krążenie krwi, ale już przejazd 10 minut w ogrzewanym tramwaju to jest jakiś koszmar! A po przyjściu do domu, zdjęciu butów, założeniu wełnianych skarpet i schowaniu się pod koc nogi jeszcze po godzinie były lekko skostniałe.
Producent twierdzi, że może to być wina materiału, z którego zrobiona jest podpodeszwa. Faktycznie - wkładka (oczywiście wymieniona, bo czego się można spodziewać po tekturce) jest sucha, a dopiero pod nią jakby wilgotno i zimno jak piorun. Odsyłam butki do Ludźmierza, niech je obejrzą i ewentualnie poprawią. Problem w tym, że wciąż jest zimno, a ja nie mam butów. I nie bardzo mam za co cokolwiek kupić, bo na te zachwalane Hanzele wydałam prawie 3 stówy spodziewając się, że posłużą mi co najmniej parę lat.
Cóż, trudno. 3 stówy w plecy. W każdym razie nie mogę powiedzieć, że polecam to obuwie. W kategorii ''Rozczarowanie roku'' zdobywa jak na razie pierwszą nagrodę i dodatkowe Grand Prix przez cenę... :(