06-12-2009, 19:23
Ja właśnie dziś wróciłem z Tatr, gdzie wczoraj łaziłem w nieco zimowych warunkach w swoich G024. Przy okazji testowałem sobie zimowe skarpety Mund Himalaya. Generalnie buty się sprawdziły, przy czym jakichś gigantycznych mrozów chyba nie było, skarpety w połączeniu z tymi butami okazały się ciepłe, może nawet za ciepłe. W każdym razie nie czułem nigdzie chłodu, a podczas chodzenia, zwłaszcza po zejściu w dolinę - wręcz przeciwnie, było nawet nieco za ciepło.
O dziwo, podeszwa Grip mile mnie zaskoczyła swoją przyczepnością na zbitym śniegu na Kasprowym. Po jej twardości spodziewałem się, że będą łyżwy (w sumie w miejscach gdzie był lód, to jeździłem, ale na lodzie to tylko raki pomagają), ale w porównaniu z podeszwą Grizzly mojej Ani było naprawdę nieźle. Anka na Grizzly znacznie łatwiej ''ujeżdżała'' tam, gdzie ja się jeszcze trzymałem.
Skóra (licówka Heinena) po jakichś 4-5 godzinach w śniegu w kilku miejscach złapała wilgoć, w miejscach gdzie o cholewkę obcierały mokre nogawki spodni (nie wziąłem stuptutów), ale nie czułem aby cokolwiek przemokło do środka. Po zejściu w Gąsienicową, po wyjściu ze strefy śniegu, mokre plamy na butach po podwinięciu nogawek wyschły w jakieś 15-20 minut - czyli skóra nie przyjęła wilgoci do środka, tylko powierzchniowo. Dodam, że w celach testowych jeszcze niczym tych butów nie impregnowałem, chodzę w nich tak jak je wyjąłem z pudełka - zobaczymy gdzie leży ich granica wodoodporności ;)
Przedtem byłem w nich w październiku na Hali Krupowej, gdzie było bardzo mokro i błotniście i też dały radę pod tym względem, z podobnymi objawami - po kilku godzinach w błocie plamki wilgoci na skórze zrobiły się tylko tam, gdzie obcierały metalowe elementy stuptuta. W środku nie czułem wilgoci.
Jedyne co chyba będę musiał zmodyfikować, to wkładki. Wiadomo, że te seryjne nie zapewniają za dobrej amortyzacji, chwilowo na szybko dorzuciłem na nie lateksowe wkładki za 7 zł, żeby polepszyć wygodę, ale po kilkugodzinnym chodzeniu po kamieniach już czułem stopy. Oczywiście, na nowej sztywnej śródpodeszwie nie czuje się kamieni, po których się stąpa, ale sama śródpodeszwa jest nieco twardawa i potrzeba od środka dobrej wkładki, żeby odizolować stopę od jej twardości. Sama podeszwa (Grip) amortyzuje nieźle, ale przy mojej masie (ok. 90 kg + plecak) czuję, że potrzebuję czegoś więcej. Będę musiał poszukać jakieś dobrze amortyzującej wkładki trekkingowej.
Jeśli chodzi o wnętrze buta, to siateczka AirNet, na którą się zdecydowałem, wydaje mi się być nadal dobrym wyborem. Nie czułem jakiegoś dyskomfortu w żadną stronę, ciężko mi teraz znaleźć jakieś wady, po prostu wszystko jest tak jak ma być. Jedynie po powrocie, gdy zdjąłem buty, czułem, że wnętrze jest wilgotne od potu, ale to raczej wina bardzo ciepłych skarpet (Mundy Himalaja mają na opakowaniu informację, że nadają się do -20 stopni, ja zaś wczoraj przeszedłem sporo w dodatnich temperaturach). W każdym razie nie minęło wiele czasu (2-3 h, nie sprawdzałem dokładnie) i wnętrze buta było suche (w temperaturze pokojowej).
To na razie tyle. Kolejne relacje po sylwestrze ;)
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca.''
O dziwo, podeszwa Grip mile mnie zaskoczyła swoją przyczepnością na zbitym śniegu na Kasprowym. Po jej twardości spodziewałem się, że będą łyżwy (w sumie w miejscach gdzie był lód, to jeździłem, ale na lodzie to tylko raki pomagają), ale w porównaniu z podeszwą Grizzly mojej Ani było naprawdę nieźle. Anka na Grizzly znacznie łatwiej ''ujeżdżała'' tam, gdzie ja się jeszcze trzymałem.
Skóra (licówka Heinena) po jakichś 4-5 godzinach w śniegu w kilku miejscach złapała wilgoć, w miejscach gdzie o cholewkę obcierały mokre nogawki spodni (nie wziąłem stuptutów), ale nie czułem aby cokolwiek przemokło do środka. Po zejściu w Gąsienicową, po wyjściu ze strefy śniegu, mokre plamy na butach po podwinięciu nogawek wyschły w jakieś 15-20 minut - czyli skóra nie przyjęła wilgoci do środka, tylko powierzchniowo. Dodam, że w celach testowych jeszcze niczym tych butów nie impregnowałem, chodzę w nich tak jak je wyjąłem z pudełka - zobaczymy gdzie leży ich granica wodoodporności ;)
Przedtem byłem w nich w październiku na Hali Krupowej, gdzie było bardzo mokro i błotniście i też dały radę pod tym względem, z podobnymi objawami - po kilku godzinach w błocie plamki wilgoci na skórze zrobiły się tylko tam, gdzie obcierały metalowe elementy stuptuta. W środku nie czułem wilgoci.
Jedyne co chyba będę musiał zmodyfikować, to wkładki. Wiadomo, że te seryjne nie zapewniają za dobrej amortyzacji, chwilowo na szybko dorzuciłem na nie lateksowe wkładki za 7 zł, żeby polepszyć wygodę, ale po kilkugodzinnym chodzeniu po kamieniach już czułem stopy. Oczywiście, na nowej sztywnej śródpodeszwie nie czuje się kamieni, po których się stąpa, ale sama śródpodeszwa jest nieco twardawa i potrzeba od środka dobrej wkładki, żeby odizolować stopę od jej twardości. Sama podeszwa (Grip) amortyzuje nieźle, ale przy mojej masie (ok. 90 kg + plecak) czuję, że potrzebuję czegoś więcej. Będę musiał poszukać jakieś dobrze amortyzującej wkładki trekkingowej.
Jeśli chodzi o wnętrze buta, to siateczka AirNet, na którą się zdecydowałem, wydaje mi się być nadal dobrym wyborem. Nie czułem jakiegoś dyskomfortu w żadną stronę, ciężko mi teraz znaleźć jakieś wady, po prostu wszystko jest tak jak ma być. Jedynie po powrocie, gdy zdjąłem buty, czułem, że wnętrze jest wilgotne od potu, ale to raczej wina bardzo ciepłych skarpet (Mundy Himalaja mają na opakowaniu informację, że nadają się do -20 stopni, ja zaś wczoraj przeszedłem sporo w dodatnich temperaturach). W każdym razie nie minęło wiele czasu (2-3 h, nie sprawdzałem dokładnie) i wnętrze buta było suche (w temperaturze pokojowej).
To na razie tyle. Kolejne relacje po sylwestrze ;)
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca.''