07-03-2006, 09:58
No właśnie, - co szewc poradzi...
Nie napisałem tego wcześniej bo już brakowało mi czasu, ale teraz mam chwilę.
Jak już wcześniej wspomnialem, chodzę w terenie głównie zimą. Buty niemal non-stop zaśnieżone, jako że nie chodzę po szlakach, a po nieprzetartych ścieżkach i ''na krechę'', to i na butach śnieg non-stop. Zwykle w czasie takiej wędrówki robię przerwę na żarcie, no i zwykle przy ognisku suszę buty i przy okazji rozgrzewam stopy coby bez ruchu nie marzły (a lubią marznąć, choć ja nie lubię). No i któregoś wieczora smaże sobie buty razem z kiełbaską i jak zerknąłem na moje Alviki, to z przerażeniem zobaczyłem że odłazi mi fragment podeszwy z tym otokiem z przodu. Takie smażenie butów do najmądrzejszych nie należy, ale wcześniej przytopiłem tylko sznurówki, a buty wytrzymywały, tym razem przesadzilem. Na szczęście klej złapał i dało się chodzić, później buty oczyściłem, wysuszyłem i pokleiłem, ale mam wrażenie że przemakają nie przez skórę, a gdzieś albo na klejeniach, albo jakieś mikropęknięcie w podeszwie. Szewc najpierw by mi pewnie powiedział co myśli o takim eksploatowaniu butów, ale może by ja uszczelnił, albo powiedział że tylko po suchym w lecie. Są na tyle wygodne i dopasowane, a ponadto nawinąłem na nie sporo kilometrów, że jeszcze bym chciał żeby mi posłużyły ten sezon...
Może mi ujdzie na sucho... :)
-------------------------------------------
Yatzek - jeszcze całkiem na chodzie...
Nie napisałem tego wcześniej bo już brakowało mi czasu, ale teraz mam chwilę.
Jak już wcześniej wspomnialem, chodzę w terenie głównie zimą. Buty niemal non-stop zaśnieżone, jako że nie chodzę po szlakach, a po nieprzetartych ścieżkach i ''na krechę'', to i na butach śnieg non-stop. Zwykle w czasie takiej wędrówki robię przerwę na żarcie, no i zwykle przy ognisku suszę buty i przy okazji rozgrzewam stopy coby bez ruchu nie marzły (a lubią marznąć, choć ja nie lubię). No i któregoś wieczora smaże sobie buty razem z kiełbaską i jak zerknąłem na moje Alviki, to z przerażeniem zobaczyłem że odłazi mi fragment podeszwy z tym otokiem z przodu. Takie smażenie butów do najmądrzejszych nie należy, ale wcześniej przytopiłem tylko sznurówki, a buty wytrzymywały, tym razem przesadzilem. Na szczęście klej złapał i dało się chodzić, później buty oczyściłem, wysuszyłem i pokleiłem, ale mam wrażenie że przemakają nie przez skórę, a gdzieś albo na klejeniach, albo jakieś mikropęknięcie w podeszwie. Szewc najpierw by mi pewnie powiedział co myśli o takim eksploatowaniu butów, ale może by ja uszczelnił, albo powiedział że tylko po suchym w lecie. Są na tyle wygodne i dopasowane, a ponadto nawinąłem na nie sporo kilometrów, że jeszcze bym chciał żeby mi posłużyły ten sezon...
Może mi ujdzie na sucho... :)
-------------------------------------------
Yatzek - jeszcze całkiem na chodzie...