21-02-2012, 13:08
Czy ktoś z forumowiczów kopał w lawinisku łopatą z karbonu? Chętnie usłyszę o plusach i minusach. Pytam wyłącznie o doświadczenie praktyczne w lawinisku.
W lawinisku kopałem tylko raz. Do dyspozycji miałem czekan i SnowClaw. Byłem szczęśliwy, że nie był to beton, bo byłby to koszmar. Trzeba jednak przyznać, że SnowClaw i tak działał dużo lepiej, niż kombinacja czekan + ręce.
Zalety:
+ dokopałem się w dość twardym śniegu
+ bardzo lekki zestaw
+ bardzo łatwy do przytroczenia
+ tani
+ zawsze mam przy sobie, bo nie sprawia problemów
Wady:
- nie można przycisnąć nogą jak w przypadku łopaty
- nie można ''przyciąć'' śniegu jak łopatą, co ułatwia kopanie
- kopie się wolno
Teraz zastanawiam się nad zakupem łopaty. Moje kryteria to:
Jeśli będzie ciężka, to owszem będę ją miał, ale pewnie rzadko będę ją nosił. Jeśli będzie tak lekka, że nie poradzi sobie ze śniegiem, nie będę jej brał, bo i po co mi ciężarek na plecach.
Skoro do wieku 37 tylko raz przyszło mi kopać w lawinie, to podejrzewam, że nie będzie się to dużo częściej zdarzać, a tym samym trwałość łopaty nie jest dla mnie czynnikiem. Jeśli po pierwszej akcji będzie wyglądała jakby się na kolejną nie nadawała, to ją po prostu wymienię.
Zastanawiam się nad Arwa Snow Pure Light (295gr), czyli SkiTourową łopatką.
Jeśli połamałeś/aś już jakąś karbonową łopatę w lawinisku, albo wręcz przeciwnie, sprawdziła się, to chętnie usłyszę Twoją opinię.
W lawinisku kopałem tylko raz. Do dyspozycji miałem czekan i SnowClaw. Byłem szczęśliwy, że nie był to beton, bo byłby to koszmar. Trzeba jednak przyznać, że SnowClaw i tak działał dużo lepiej, niż kombinacja czekan + ręce.
Zalety:
+ dokopałem się w dość twardym śniegu
+ bardzo lekki zestaw
+ bardzo łatwy do przytroczenia
+ tani
+ zawsze mam przy sobie, bo nie sprawia problemów
Wady:
- nie można przycisnąć nogą jak w przypadku łopaty
- nie można ''przyciąć'' śniegu jak łopatą, co ułatwia kopanie
- kopie się wolno
Teraz zastanawiam się nad zakupem łopaty. Moje kryteria to:
Jeśli będzie ciężka, to owszem będę ją miał, ale pewnie rzadko będę ją nosił. Jeśli będzie tak lekka, że nie poradzi sobie ze śniegiem, nie będę jej brał, bo i po co mi ciężarek na plecach.
Skoro do wieku 37 tylko raz przyszło mi kopać w lawinie, to podejrzewam, że nie będzie się to dużo częściej zdarzać, a tym samym trwałość łopaty nie jest dla mnie czynnikiem. Jeśli po pierwszej akcji będzie wyglądała jakby się na kolejną nie nadawała, to ją po prostu wymienię.
Zastanawiam się nad Arwa Snow Pure Light (295gr), czyli SkiTourową łopatką.
Jeśli połamałeś/aś już jakąś karbonową łopatę w lawinisku, albo wręcz przeciwnie, sprawdziła się, to chętnie usłyszę Twoją opinię.