30-12-2015, 09:39
Prześpij 3 noce pod rząd w -2 i w tych 300g puchu, to zobaczysz co się stanie. Po każdej nocy śpiwór absorbuje wilgoć z naszego potu, po jednej nocy będzie OK, ale po trzech bez suszenia w namiocie czy pod wiatą nie ma bata, by te 30/50g nie stał się cięższy, a to dobre 10% wagi puchu czyli utrata sprężystości, a więc i termiki.
Nasze 3 sezony to zwykle wyższe temperatury, zgoda. A co zrobisz jak trafisz nagle na piękny wyż, słońce i -7 w kotlinie górskiej we wrześniu czy w październiku? Do plecaka jeszcze wejdziesz by się ogrzać. Moim zdaniem bez przesady, nikomu kręgosłup nie pęknie od 100/200g puchu.
Idąc takim tropem minimalizacji, to po co nam w ogóle jakikolwiek sprzęt. Położyć się na mchu można, zresztą jedna noc to i spać nawet nie trzeba się kłaść, można przy ognisku do rana przesiedzieć. Z domu zabrać 3 kanapki w jednorazówce i tyle. Zresztą, po 2 dniach i tak się nie umiera z głodu, a napić można się wprost ze strumienia. Na dobrą sprawę i ze 3 dni tak można po górach pochodzić z pudełkiem zapałek i scyzorykiem. Zawsze będzie lżej. Pytanie tylko, czy o to chodzi?
Nasze 3 sezony to zwykle wyższe temperatury, zgoda. A co zrobisz jak trafisz nagle na piękny wyż, słońce i -7 w kotlinie górskiej we wrześniu czy w październiku? Do plecaka jeszcze wejdziesz by się ogrzać. Moim zdaniem bez przesady, nikomu kręgosłup nie pęknie od 100/200g puchu.
Idąc takim tropem minimalizacji, to po co nam w ogóle jakikolwiek sprzęt. Położyć się na mchu można, zresztą jedna noc to i spać nawet nie trzeba się kłaść, można przy ognisku do rana przesiedzieć. Z domu zabrać 3 kanapki w jednorazówce i tyle. Zresztą, po 2 dniach i tak się nie umiera z głodu, a napić można się wprost ze strumienia. Na dobrą sprawę i ze 3 dni tak można po górach pochodzić z pudełkiem zapałek i scyzorykiem. Zawsze będzie lżej. Pytanie tylko, czy o to chodzi?