12-09-2007, 22:24
A ja napisze cos takiego.
Mam znajomego, ktory nie boi sie psow, ale to zadnych psow. Gosc jest tak pewny siebie, a do tego agresywny, ze potrafi pogonic amstafa, czy inne waleczne bydle nawet na jego wlasnym podworku. Nie wiem o co w tym chodzi, pewnie o to, ze zwierz czuje respekt przed czyms wiekszym od siebie, jesli w dodatku to cos gwaltownie rusza w jego kierunku i rzuca sie z butem, tudziez piescia na niego. Wierzcie mi, gosc zostal tylko kilka razy zlapany przez psa (nie pogryziony jakos specjalnie mocno, ale po prostu ugryziony w lape (czesto facet owija czymkolwiek lape przed proba sil) lub noge). A i tak za kazdym razem pies puszczal po tym jak dostal kilka prostych centralnie w pysk. I tak jak pisze, nie chodzi tutaj o zadne kundle, ale specjalnie ''wyselekcjonowane'':) najwieksze bydlaki (gosc jest troche dziwny i sprawia mu frajde wkur... psiakow).
Z drugiej strony, ow gosc to uliczny fajter pierwszego sortu i niezly ryzykant, ale powiedzmy, ze tylko kilka razy musial wykorzystywac to co sie nauczyl w bijatykach, na innym gatunku jakim jest pies. Z reguly psina po pierwszym groznym warknieciu, a nawet rzuceniu sie w kierunku czlowieka, zaczyna wymiekac i ucieka.
No wlasnie moze troche to glupie i ryzykowne, ale moze jakims wyjsciem z sytuacji jest przestraszenie potencjalnego przeciwnika na szlaku. Moze zamiast uciekac warto ruszyc pewnie w jego kierunku robiac przy tym duzo halasu:)
Heh... problem w tym, ze trzeba miec nerwy ze stali i chyba troche w glowie nie tak, aby na widok czygos co warczy i ma kilkucentrymetrowe kly nie uciekac.
Mam znajomego, ktory nie boi sie psow, ale to zadnych psow. Gosc jest tak pewny siebie, a do tego agresywny, ze potrafi pogonic amstafa, czy inne waleczne bydle nawet na jego wlasnym podworku. Nie wiem o co w tym chodzi, pewnie o to, ze zwierz czuje respekt przed czyms wiekszym od siebie, jesli w dodatku to cos gwaltownie rusza w jego kierunku i rzuca sie z butem, tudziez piescia na niego. Wierzcie mi, gosc zostal tylko kilka razy zlapany przez psa (nie pogryziony jakos specjalnie mocno, ale po prostu ugryziony w lape (czesto facet owija czymkolwiek lape przed proba sil) lub noge). A i tak za kazdym razem pies puszczal po tym jak dostal kilka prostych centralnie w pysk. I tak jak pisze, nie chodzi tutaj o zadne kundle, ale specjalnie ''wyselekcjonowane'':) najwieksze bydlaki (gosc jest troche dziwny i sprawia mu frajde wkur... psiakow).
Z drugiej strony, ow gosc to uliczny fajter pierwszego sortu i niezly ryzykant, ale powiedzmy, ze tylko kilka razy musial wykorzystywac to co sie nauczyl w bijatykach, na innym gatunku jakim jest pies. Z reguly psina po pierwszym groznym warknieciu, a nawet rzuceniu sie w kierunku czlowieka, zaczyna wymiekac i ucieka.
No wlasnie moze troche to glupie i ryzykowne, ale moze jakims wyjsciem z sytuacji jest przestraszenie potencjalnego przeciwnika na szlaku. Moze zamiast uciekac warto ruszyc pewnie w jego kierunku robiac przy tym duzo halasu:)
Heh... problem w tym, ze trzeba miec nerwy ze stali i chyba troche w glowie nie tak, aby na widok czygos co warczy i ma kilkucentrymetrowe kly nie uciekac.