08-11-2006, 09:17
Znam niezawodny sposób na atak niedźwiedzia w namiocie (może wejść skuszony zapachem jedzenia, zwabiony chęcią pobzykania itp.). Otóż tym sposobem jest NÓŻ..... należy ująć nóż w prawą rękę, lewą ręką rozpiąć śpiwór, następnie nożem rozciąć namiot i spier...
A na poważnie, zdania na temat najlepszego zachowania się w obecności misia są mocno podzielone. Ucieczka w dół stoku ma sens, ale tylko w przypadku niedźwiedzia POLARNEGO. Jego budowa (tylne łapy dłuższe od przednich) faktycznie nie pozwala mu na pogoń ''z górki'' a bieganie po śniegu jest łatwe (o ile nie jest to śnieg kopny). Są teorie mówiące o udawaniu padliny (jak w wierszyku). Metoda dobra, ale często kończy się wspomnianym wyżej ''poszarpaniem'' w stopniu zależnym od widzimisię misia. Teoria o hałasowaniu czy braniu kogoś na barana w celu stworzenia wirtualnego ''potwora'' też nie jest pozbawiona sensu, trzeba tylko być na tyle zdeterminowanym, żeby nie odpuścić przed ostatecznym odwrotem niedźwiedzia. W przeciwnym wypadku miś zawróci i pokaże nam demonstrację swojej siły. Istnieje też niebezpieczeństwo, że niedźwiadek (a pani misiowa z młodymi na pewno) nie przestraszy się nas i podejmie regularną walkę. Moją propozycją jest kopiowanie zachowań z Animal Planet. Gdy jakiś niedźwiadek widzi, ze jest na przegranej pozycji, opada na 4 łapy (stanie na dwóch kończynach jest uznawane za pozycję do walki - stąd niebezpieczeństwo opatrznego zrozumienia pozycji ''stojącej posranej) i odchodzi. Powolny wycof na czworaka daje chyba największe szansa na pokojowe rozstrzygnięcie sprawy. Pozostawienie plecaka (bo misiowi może chodzić właśnie o niego, a właściwie o zapach jego zawartości) też jest uzasadnione.
P.S.
Istnieje jeszcze związek pomiędzy zachowaniami a ubarwieniem zwierząt. Pozostaje kwestią sporną, czy np. kolor czerwony odczytywany jest jako ''uwaga, jestem trujący'' jak u owadów, czy jako ''patrz jaki jestem wk....ający'' jak u byka.
A na poważnie, zdania na temat najlepszego zachowania się w obecności misia są mocno podzielone. Ucieczka w dół stoku ma sens, ale tylko w przypadku niedźwiedzia POLARNEGO. Jego budowa (tylne łapy dłuższe od przednich) faktycznie nie pozwala mu na pogoń ''z górki'' a bieganie po śniegu jest łatwe (o ile nie jest to śnieg kopny). Są teorie mówiące o udawaniu padliny (jak w wierszyku). Metoda dobra, ale często kończy się wspomnianym wyżej ''poszarpaniem'' w stopniu zależnym od widzimisię misia. Teoria o hałasowaniu czy braniu kogoś na barana w celu stworzenia wirtualnego ''potwora'' też nie jest pozbawiona sensu, trzeba tylko być na tyle zdeterminowanym, żeby nie odpuścić przed ostatecznym odwrotem niedźwiedzia. W przeciwnym wypadku miś zawróci i pokaże nam demonstrację swojej siły. Istnieje też niebezpieczeństwo, że niedźwiadek (a pani misiowa z młodymi na pewno) nie przestraszy się nas i podejmie regularną walkę. Moją propozycją jest kopiowanie zachowań z Animal Planet. Gdy jakiś niedźwiadek widzi, ze jest na przegranej pozycji, opada na 4 łapy (stanie na dwóch kończynach jest uznawane za pozycję do walki - stąd niebezpieczeństwo opatrznego zrozumienia pozycji ''stojącej posranej) i odchodzi. Powolny wycof na czworaka daje chyba największe szansa na pokojowe rozstrzygnięcie sprawy. Pozostawienie plecaka (bo misiowi może chodzić właśnie o niego, a właściwie o zapach jego zawartości) też jest uzasadnione.
P.S.
Istnieje jeszcze związek pomiędzy zachowaniami a ubarwieniem zwierząt. Pozostaje kwestią sporną, czy np. kolor czerwony odczytywany jest jako ''uwaga, jestem trujący'' jak u owadów, czy jako ''patrz jaki jestem wk....ający'' jak u byka.