23-03-2006, 08:51
i ostatni akapit powinien zakończyc ten wątek, bo czytajac go sam zacząłem się zastanawiac czy nie porzucic wałesania sie po odludnych zakatkach, bo tam przecież czychaja całe stada wygłodniałych niedźwiedzi, wilków, rysi, że o innych potworach nie wspomnę, dla których jedynym celem w zyciu jest dopadniecie biednego turysty, a to ,że przez te parę lat jeszcze udawało mi sie wyjsc ze wszystkich eskapad bez szwanku, to zawdzieczam tylko niebywałemu szczęsciu
bo naprawdę, ilu turystów ginie rocznie zagryzionych przez jakiekolwiek zwierzę??
albo inaczej, kiedy ostatnio ktokolwiek zginał z winy dzikiego zwierzaka?? (oczywiscie dzikiego, a nie zagryziony przez milusinskiego ulubienca domu rasy rotwailer, amstaff, czy inny czworonożny przyjaciel człowieka)
bo naprawdę, ilu turystów ginie rocznie zagryzionych przez jakiekolwiek zwierzę??
albo inaczej, kiedy ostatnio ktokolwiek zginał z winy dzikiego zwierzaka?? (oczywiscie dzikiego, a nie zagryziony przez milusinskiego ulubienca domu rasy rotwailer, amstaff, czy inny czworonożny przyjaciel człowieka)