06-01-2006, 13:03
siemka
zastanawiam się jak by tu napisać by nikogo nie urazić - sam temat postu jest poważny ale większość robi sobie jaja z niego(tematu oczywiście) :-(... więc postanawiam coś napisać z własnego doświadczenia. Uprawiam kajakarstwo górskie i sporo pływam na wschodzie(stąd też moje spotkania z misiami). Jeśli wybierasz się w Tatry to masz spore szanse na spotkanie z misiem ''śmieciowym'' czyli grasującym na szlakach i rozwalającym śmietniki(miś nie groźny). Inna zupełnie sprawa gdy wybierasz się na wschód dajmy na to chociażby w ukraińskie Karpaty. Latem misie nie są jakoś super agresywne - całkiem niedawno jednego z nich zainteresował kajak kolegi(wściekle czerwony kolor) no i w środku nocy zebrało mu się na zabawy z kajakiem. Kajaki na noc przywiązaliśmy żyłką do stelażu namiotu. W pewnym momencie budzimy się od mocnego szarpania namiotem, przekonani że to złodzieje zapalamy latarki i z hałasem rozpinamy namiot krzycząc dla efektu. W międzyczasie kolega oślepił mnie światłem latarki więc zobaczyłem tylko niewyraźną kulę szarpiącą się z kajakiem. Krzyki poskutkowały miś uciekł a my do końca nocy paliliśmy porządne ognisko i podskakiwaliśmy przy każdym odgłosie z lasu. Rano sądząc po śladach łap miś był młody więc interesowała go raczej zabawa. Inna sprawa spotkać zimą tzw szatuna(z rosyjskiego miś obudzony ze snu zimowego). Widziałem go z odległości troszkę ponad 50 m - stał na dwóch łapach i był najwyraźniej niezadowolony. Możecie wierzyć albo i nie ale rekord świata w biegu na 1 km z plecakiem mam murowany. Nie patrzyłem wtedy gdzie biegnę ani czy mnie nadal goni(przez chwilę to robił), dopiero we wsi zorientowałem się że jestem cały mokry od potu i to że przez ten cały zastrzyk adrenaliny biegłem z plecakiem na plecach. Jaki morał - owszem można tu zastosować prezydencką formułkę ''spieprzaj dziadu'' ale spieprzać powinien napewno nie miś...
P.S. znam osobę która spływając rzekę Baszkaus w Ałtaju miała spotkanie z misiem. Miś został przyłapany na wyjadaniu zapasów kajakarza a on zrozpaczony tym faktem(wyprawa była jednoosobowa na zupełnym bezludziu) odpalił w kierunku misia flarę po czym co dziwne, poparzony(i wystraszony zapewne też) miś uciekł(a powinien zaatakować)
-------------------------------------------
jch
zastanawiam się jak by tu napisać by nikogo nie urazić - sam temat postu jest poważny ale większość robi sobie jaja z niego(tematu oczywiście) :-(... więc postanawiam coś napisać z własnego doświadczenia. Uprawiam kajakarstwo górskie i sporo pływam na wschodzie(stąd też moje spotkania z misiami). Jeśli wybierasz się w Tatry to masz spore szanse na spotkanie z misiem ''śmieciowym'' czyli grasującym na szlakach i rozwalającym śmietniki(miś nie groźny). Inna zupełnie sprawa gdy wybierasz się na wschód dajmy na to chociażby w ukraińskie Karpaty. Latem misie nie są jakoś super agresywne - całkiem niedawno jednego z nich zainteresował kajak kolegi(wściekle czerwony kolor) no i w środku nocy zebrało mu się na zabawy z kajakiem. Kajaki na noc przywiązaliśmy żyłką do stelażu namiotu. W pewnym momencie budzimy się od mocnego szarpania namiotem, przekonani że to złodzieje zapalamy latarki i z hałasem rozpinamy namiot krzycząc dla efektu. W międzyczasie kolega oślepił mnie światłem latarki więc zobaczyłem tylko niewyraźną kulę szarpiącą się z kajakiem. Krzyki poskutkowały miś uciekł a my do końca nocy paliliśmy porządne ognisko i podskakiwaliśmy przy każdym odgłosie z lasu. Rano sądząc po śladach łap miś był młody więc interesowała go raczej zabawa. Inna sprawa spotkać zimą tzw szatuna(z rosyjskiego miś obudzony ze snu zimowego). Widziałem go z odległości troszkę ponad 50 m - stał na dwóch łapach i był najwyraźniej niezadowolony. Możecie wierzyć albo i nie ale rekord świata w biegu na 1 km z plecakiem mam murowany. Nie patrzyłem wtedy gdzie biegnę ani czy mnie nadal goni(przez chwilę to robił), dopiero we wsi zorientowałem się że jestem cały mokry od potu i to że przez ten cały zastrzyk adrenaliny biegłem z plecakiem na plecach. Jaki morał - owszem można tu zastosować prezydencką formułkę ''spieprzaj dziadu'' ale spieprzać powinien napewno nie miś...
P.S. znam osobę która spływając rzekę Baszkaus w Ałtaju miała spotkanie z misiem. Miś został przyłapany na wyjadaniu zapasów kajakarza a on zrozpaczony tym faktem(wyprawa była jednoosobowa na zupełnym bezludziu) odpalił w kierunku misia flarę po czym co dziwne, poparzony(i wystraszony zapewne też) miś uciekł(a powinien zaatakować)
-------------------------------------------
jch