23-12-2017, 22:22
Przede wszystkim staram się mieć jak najmniej na sobie, żeby się nie pocić. Idealnie jest kiedy odczuwam lekki chłód. Nie startuję z dygotu, ale szybko pozbywam się zbędnych warstw. Zdarzyło mi się iść z godzinę w puchu (w dół). Po dojściu na biwak dopóki jest mi ciepło nic nie ubieram żeby wysuszyć ubranie ciepłem swojego ciała i z reguły koszulkę mam prawie suchą kiedy obóz już jest rozbity. Jakoś latem to przychodzi trudniej, nie schnę tak szybko. A jak jestem przemoczona to już w ogóle. Jeśli coś ma zamarznąć to mokre wkładam do folii i do śpiwora, nie zamarznie i nie będzie takie przerażająco zimne rano. Rzeczy drobne suszę na butelce z gorącą wodą, większe też tak próbowałam, ale narobiłam sobie kondensacji w namiocie (oczywiście trzeba było to robić na zewnątrz). Za bardzo ważne uważam unikanie pakowania mokrych rzeczy do śpiwora bezpośrednio, bo ubranie prędzej czy później wyschnie, ale zawilgocony śpiwór już niekoniecznie.
---
Edytowany: 2017-12-23 22:23:35
---
Edytowany: 2017-12-23 22:24:48
-------------------------------------------
http://acrossthewilderness.blogspot.com
---
Edytowany: 2017-12-23 22:23:35
---
Edytowany: 2017-12-23 22:24:48
-------------------------------------------
http://acrossthewilderness.blogspot.com