14-03-2007, 13:56
Dead Dog:
przechodziłem w nich tylko część sezonu 2006, raczej po mieście. Nie doczekały się poważnego testu tej zimy, bo mi je podprowadzono spod drzwi (teraz się przesiadłem na bundeswehry). Raz tylko je przeturlalem niedługo po mokrym śniegu pod Stożkiem w kwietniu 2006, a potem może ze dwa razy spacerki przez wilgotną trawę. Pastowałem je kilka razy zwykłą pastą Kiwi, a przedtem pryskalem jakimś impregnatem w sprayu - było bez problemów, ale chyba tak na poważnie to nie miały kiedy złapać wody. Na miasto i śnieżek były ok, bo się nie ślizgały, żałuję, że ich nie zaciągnąłem w góry... Poza tym były dość wygodne, skóra chyba nienajgrubsza, bo się dość szybko rozchadzały. Na zgięciu na achillesie miały ''harmonijkę'' podobną jak w bundach.
Za to za 10 dni zabieram bundy w Beskidy na zlot NGT, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo ponoć chłopaki straszą tonami błota :P
-------------------------------------------
Calmness is the key to all kinds of success
przechodziłem w nich tylko część sezonu 2006, raczej po mieście. Nie doczekały się poważnego testu tej zimy, bo mi je podprowadzono spod drzwi (teraz się przesiadłem na bundeswehry). Raz tylko je przeturlalem niedługo po mokrym śniegu pod Stożkiem w kwietniu 2006, a potem może ze dwa razy spacerki przez wilgotną trawę. Pastowałem je kilka razy zwykłą pastą Kiwi, a przedtem pryskalem jakimś impregnatem w sprayu - było bez problemów, ale chyba tak na poważnie to nie miały kiedy złapać wody. Na miasto i śnieżek były ok, bo się nie ślizgały, żałuję, że ich nie zaciągnąłem w góry... Poza tym były dość wygodne, skóra chyba nienajgrubsza, bo się dość szybko rozchadzały. Na zgięciu na achillesie miały ''harmonijkę'' podobną jak w bundach.
Za to za 10 dni zabieram bundy w Beskidy na zlot NGT, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo ponoć chłopaki straszą tonami błota :P
-------------------------------------------
Calmness is the key to all kinds of success