14-12-2010, 00:38
Oczywiście, że za granicą jest lepiej. Tylko u nas są cwaniaczkowaci bezczelni sprzedawcy sobiepankowie. Nie bez powodu w filmie Barei jest tekst: ''Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?''
Co do reklamacji... Nie odpowiadają na listy polecone, odrzucają reklamacje ze słowem kluczem - ''niewłaściwe użytkowanie''. Odrzucają reklamacje - bo tak. Przykładów można by mnożyć.
Kiedyś przeżyłem szok będąc pierwszy raz w Berlinie Zachodnim. Po wejściu do sklepu od razu sprzedawca mówi do klienta - dzień dobry, czego pan sobie życzy? Od tego czasu i u nas sporo zmieniło się na lepsze. Ale nadal nie dorastamy do pięt krajom w których od wielu, wielu lat podaż jest większa od popytu i gdzie nie ma tych, co to na zagrodzie są równi wojewodzie.
Co do reklamacji... Nie odpowiadają na listy polecone, odrzucają reklamacje ze słowem kluczem - ''niewłaściwe użytkowanie''. Odrzucają reklamacje - bo tak. Przykładów można by mnożyć.
Kiedyś przeżyłem szok będąc pierwszy raz w Berlinie Zachodnim. Po wejściu do sklepu od razu sprzedawca mówi do klienta - dzień dobry, czego pan sobie życzy? Od tego czasu i u nas sporo zmieniło się na lepsze. Ale nadal nie dorastamy do pięt krajom w których od wielu, wielu lat podaż jest większa od popytu i gdzie nie ma tych, co to na zagrodzie są równi wojewodzie.