16-05-2006, 17:39
Wydra, dobrze piszesz, ale:
1) ''Zastanawia mnie też podejście wielu ludzi do kwestii wodoodporności. Każdy deszczyk traktowany jest niezwykle poważnie, natychmiast wciągają na siebie tex'y o kosmicznej wodoodporności, i co''
Ano to, że jeżeli wiesz, że za kilka godzin po dojściu na miejsce będziesz miał się gdzie wysuszyć, jest prawdą, że zakładanie membrany nie jest niezbędne. Natomiast jeżeli wiesz, że za kilka godzin nie będziesz miał się gdzie wysuszyć, IMHO, wczesne wyciąganie membrany, niekoniecznie zapiętej, z rozpiętymi wywietrznikami itd ma sens. Jednym słowem czasami możesz sobie pozwolić na przemoczenie ubrań (softshelli, polarów, wiatrochronów itd) a czasami nie.
2) ''jesteśmy mokrzy, ponieważ maszerując w deszczu pocimy się''
Dlatego od jakiegoś czasu jestem zwolennikiem noszenia w czasie deszczu tylko koszulki szybkoschnącej i kurtki (a reszty w worku w plecaku). Po deszczu najlepiej ściągnąć kurtałę i ubrać suchutki polar / wiatrochron. Czas powracania do bycia suchym nie do pobicia.
3) ''Pytanie: czy ta warstwa to musi być kosmicznie drogi gore paclite, czy wystarczy coś tańszego jak marmot precip''
Paclite'y ostatnio aż tak bardzo nie odstraszają cenami. Jak dobrze poszukasz i pogadasz to taką np. Lafumę Tatras można mieć za mniej niż 600 zł. PreCip to ok. 400 zł, gdybym miał kupować, pewnie bym się zastanawiał, z jednej strony Paclite napewno jest bardziej wodoodporny, z drugiej strony pod szelkami worka w mocniejszym deszczu pewnie obie w przemakaniu sa szubciutkie...
4) ''sam skłaniam się ostatnio ku noszeniu poncha.''
IMHO ponczo sprawdza się tylko jeśli pada deszcz ale nie wieje. Miałem kiedyś dawno takie długie paramilitarne ponczo. Złapał mnie bardzo mocny deszcz z silnym wiatrem wiejącym w twarz (w Karkonoszach właśnie ;-), ponczo ślicznie owinęło mi się wokół nóg i większość wody, która z niego spłynęła po jakiś tam zwykłych spodniach popłynęła sobie do moich butów... Tak więc uważam, że lepsze sa spodnie.
5) IMHO, wszystko co napisałeś będzie się sprawdzało podczas ''szybkich akcji'' oraz przy łażeniu z noclegami w schroniskach (czyli np. u mnie). Podczas dłuższych wypraw, kiedy niekoniecznie jest się gdzie wysuszyć a deszcz pada kilka/kilkanaście dni z rzędu, skłaniałbym się jednak w stronę solidnej kurtki membranowej. Ale na ten temat niech się już wypowiedzą znawcy.
Pozdrawiam!
1) ''Zastanawia mnie też podejście wielu ludzi do kwestii wodoodporności. Każdy deszczyk traktowany jest niezwykle poważnie, natychmiast wciągają na siebie tex'y o kosmicznej wodoodporności, i co''
Ano to, że jeżeli wiesz, że za kilka godzin po dojściu na miejsce będziesz miał się gdzie wysuszyć, jest prawdą, że zakładanie membrany nie jest niezbędne. Natomiast jeżeli wiesz, że za kilka godzin nie będziesz miał się gdzie wysuszyć, IMHO, wczesne wyciąganie membrany, niekoniecznie zapiętej, z rozpiętymi wywietrznikami itd ma sens. Jednym słowem czasami możesz sobie pozwolić na przemoczenie ubrań (softshelli, polarów, wiatrochronów itd) a czasami nie.
2) ''jesteśmy mokrzy, ponieważ maszerując w deszczu pocimy się''
Dlatego od jakiegoś czasu jestem zwolennikiem noszenia w czasie deszczu tylko koszulki szybkoschnącej i kurtki (a reszty w worku w plecaku). Po deszczu najlepiej ściągnąć kurtałę i ubrać suchutki polar / wiatrochron. Czas powracania do bycia suchym nie do pobicia.
3) ''Pytanie: czy ta warstwa to musi być kosmicznie drogi gore paclite, czy wystarczy coś tańszego jak marmot precip''
Paclite'y ostatnio aż tak bardzo nie odstraszają cenami. Jak dobrze poszukasz i pogadasz to taką np. Lafumę Tatras można mieć za mniej niż 600 zł. PreCip to ok. 400 zł, gdybym miał kupować, pewnie bym się zastanawiał, z jednej strony Paclite napewno jest bardziej wodoodporny, z drugiej strony pod szelkami worka w mocniejszym deszczu pewnie obie w przemakaniu sa szubciutkie...
4) ''sam skłaniam się ostatnio ku noszeniu poncha.''
IMHO ponczo sprawdza się tylko jeśli pada deszcz ale nie wieje. Miałem kiedyś dawno takie długie paramilitarne ponczo. Złapał mnie bardzo mocny deszcz z silnym wiatrem wiejącym w twarz (w Karkonoszach właśnie ;-), ponczo ślicznie owinęło mi się wokół nóg i większość wody, która z niego spłynęła po jakiś tam zwykłych spodniach popłynęła sobie do moich butów... Tak więc uważam, że lepsze sa spodnie.
5) IMHO, wszystko co napisałeś będzie się sprawdzało podczas ''szybkich akcji'' oraz przy łażeniu z noclegami w schroniskach (czyli np. u mnie). Podczas dłuższych wypraw, kiedy niekoniecznie jest się gdzie wysuszyć a deszcz pada kilka/kilkanaście dni z rzędu, skłaniałbym się jednak w stronę solidnej kurtki membranowej. Ale na ten temat niech się już wypowiedzą znawcy.
Pozdrawiam!