10-04-2005, 17:35
Czasem warto mieć obiektyw zmiennoogniskowy. Na pewno są wygodniejsze w użytkowaniu. Nie trzeba ciągle ich zmieniać, oszczędza się czas. A poza tym wymiana obiektywu na deszczu nie jest łatwą operacją, więc jak można zmienić ogniskową przez obrót pokrętła to jest fajnie. Miałem na myśli przede wszystkim cudowne wynalazki w cyfrowych kompaktach o ogniskowych 37-370. Obiektywy profi nie mają takich zakresów. Są to znacznie węższe zakresy np. 17-35, 80-200 itp. Dłuższa ogniskowa jest maksymalnie 3x większa od krótszej. Są też bardzo jasne, więc nie ma problemów ze zdjęciami na długiej ogniskowej, a winietkę łatwo się likwiduje przez przymknięcie np. do 5.6. Mnie na takie cuda nie stać. Mam 28-80/3.5-4.5 i 80-210/4-5.6. Stałki dla amatorów są znacznie lepsze niż przeznaczone dla nich zoomy. Co do różnicy w wadze to trochę przesadzasz. Obiektywy zmiennoogniskowe są cięższe i większe, więc jak ograniczysz się do kilku ogniskowych to wychodzi na to samo. Nosząc obiektywy 28, 50 i 80-210 mam niemal identyczną wagę torby, co przy wymienionych wcześniej ''zoomach''.
''Większość z użytkowników aparatów cyfrowych, chodzących w góry, używa krótkich obiektywów, przy których można swobodnie korzystać z recznego nastawiania ostości''
Chciałeś napisać większość użytkowników cyfrowych lustrzanek, bo w kompaktach i aparatach typu bridge ręcznego ostrzenia nie uświadczysz - zawsze naciskasz jakiś przycisk, żeby silniczek przesunął soczewki. A użytkownicy takich aparatów dominują. Poza tym ciężko ocenić ostrość na wyświetlaczu. No i te krótkie ogniskowe są trochę lipne w tych aparatach, bo są to odpowiedniki 37, 38 czy 42mm.
Co do baterii, to w swojej lustrzance masz dużo większe możliwości ograniczenia poboru prądu. Robisz 800 zdjęć na jednej innym starcza na 200-300. No i z twoich 800 pewnie znaczna większość jest dobra. Tańszymi aparatami ciężej zrobić dobrze naświetlone i ostre zdjęcia.
Co do ilości baterii to każdy sam musi ocenić ile zdjęć będzie robił. W tym, co napisałeś jest wiele racji, ja jednak chcę się podzielić moim spostrzeżeniem, że w wysokich górach jest zazwyczaj zimno nawet w środku lata, spada wydajność baterii i niegłupim rozwiązaniem na takie warunki jest stary aparat, w którym przesuw filmu i napięcie migawki odbywa się mechanicznie.
Pozdrawiam serdecznie
Wolu
PS Mała ciekawostka. Co było jednym z większych problemów dla amerykańskich logistyków podczas wojny w zatoce? Dostarczanie dużych ilości przeróżnych baterii i akumulatorów :)
''Większość z użytkowników aparatów cyfrowych, chodzących w góry, używa krótkich obiektywów, przy których można swobodnie korzystać z recznego nastawiania ostości''
Chciałeś napisać większość użytkowników cyfrowych lustrzanek, bo w kompaktach i aparatach typu bridge ręcznego ostrzenia nie uświadczysz - zawsze naciskasz jakiś przycisk, żeby silniczek przesunął soczewki. A użytkownicy takich aparatów dominują. Poza tym ciężko ocenić ostrość na wyświetlaczu. No i te krótkie ogniskowe są trochę lipne w tych aparatach, bo są to odpowiedniki 37, 38 czy 42mm.
Co do baterii, to w swojej lustrzance masz dużo większe możliwości ograniczenia poboru prądu. Robisz 800 zdjęć na jednej innym starcza na 200-300. No i z twoich 800 pewnie znaczna większość jest dobra. Tańszymi aparatami ciężej zrobić dobrze naświetlone i ostre zdjęcia.
Co do ilości baterii to każdy sam musi ocenić ile zdjęć będzie robił. W tym, co napisałeś jest wiele racji, ja jednak chcę się podzielić moim spostrzeżeniem, że w wysokich górach jest zazwyczaj zimno nawet w środku lata, spada wydajność baterii i niegłupim rozwiązaniem na takie warunki jest stary aparat, w którym przesuw filmu i napięcie migawki odbywa się mechanicznie.
Pozdrawiam serdecznie
Wolu
PS Mała ciekawostka. Co było jednym z większych problemów dla amerykańskich logistyków podczas wojny w zatoce? Dostarczanie dużych ilości przeróżnych baterii i akumulatorów :)