09-04-2005, 17:57
Być może lustrzanki cyfrowe wyprą kiedyś technikę analogową, ale jeszcze nie teraz. Pominę kwestię ceny, która w Polsce będzie jeszcze długo odgrywać znaczącą rolę i zastosowania prasowe, gdzie liczy się ilość zdjęć, czas ich uzyskania, a aparat kupuje agencja. Liczy się też jakość zdjęć i parę innych kwestii.
Niestety na matrycy nie uzyskasz póki co tak pięknych barw jak na diapozytywie.
Kwestia też tego jak chcecie prezentować swoje zdjęcia. Odbitki? Spoko! Na formacie 10x15 nie widzę zbytnich różnic. Na ekranie komputera? Cyfra jest lepsza (przynajmniej od tanich skanów które robiłem). Chcecie zrobić slajdowisko? I tu się zwolennicy cyfry srogo zawiodą. Możecie mieć topowy aparat, z dużą matrycą itp. Powiedzcie mi jak chcecie to wyświetlać? Projektorem? Totalna porażka... Maksymalna pikselioza i złe oddanie barw.
A co z tymi których nie interesują takie pokazy? Czy cyfrak to dla nich taki idealny wybór? A co z głębią ostrości? Trochę ciężko uzyskać małą głębię (przynajmniej na maszynach o małej fizycznej wielkości matrycy). No, ale może ktoś chce mieć wszystkie zdjęcia z dużą głębią. Dla mnie pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia - baterie. Jesteśmy na forum grupy testującej sprzęt wyprawowy. Trzeba się liczyć z tym, że można się znaleźć w rejonie gdzie nie ma gniazdek elektrycznych. Oczywiście można mieć dodatkowe akumulatory, ale to są dodatkowe koszty... i masa... i kłopot jak musisz zdjąć rękawice, aby wymieniać na mrozie. Mam analoga ze zbyt dużą ilością elektroniki i auto fokusem i niestety to ostatnie tatałajstwo zużywa dużo energii. Niestety, z uwagi na wadę wzroku ciężko mi ostrzyć bez niego. I niestety nawet z takim ''starociem'' miałem problemy z bateriami po kilku dniach pracy na pograniczu 0 stopni C. Dlatego całkiem poważnie zastanawiam się nad kupnem czegoś całkowicie mechanicznego. Żeby nie było, że jestem jakimś zatwardziałym konserwatystą to dodam, że właśnie rozglądam się za jakimś cyfrowym kompaktem, bo na lustrzankę mnie niestety nie stać. Jednak w góry nadal będę nosił analogową lustrzankę - na tym zdjęcia mogą tylko zyskać.
Co do zachwytów nad 10 krotnym zoomem, moim zdaniem szkoda słów. Moje doświadczenia są oparte na użytkowaniu aparatu analogowego, ale prawa optyki i mechaniki dotyczą też cyfrówek. Obiektywy zmiennoogniskowe bardziej zniekształcają obraz i są zazwyczaj mniej ostre od stałoogniskowych. To da się przeżyć, szczególnie przy niewielkich odbitkach i gdy się nie fotografuje architektury. To co mnie bardziej wkurza, to winietowanie. Nie zawsze można mocniej przymknąć przyslonę, bo albo światła brak, albo popsuje to efekt. Stałki rulez ;) No a skoro stalki, to musi być lustrzanka.
Niestety na matrycy nie uzyskasz póki co tak pięknych barw jak na diapozytywie.
Kwestia też tego jak chcecie prezentować swoje zdjęcia. Odbitki? Spoko! Na formacie 10x15 nie widzę zbytnich różnic. Na ekranie komputera? Cyfra jest lepsza (przynajmniej od tanich skanów które robiłem). Chcecie zrobić slajdowisko? I tu się zwolennicy cyfry srogo zawiodą. Możecie mieć topowy aparat, z dużą matrycą itp. Powiedzcie mi jak chcecie to wyświetlać? Projektorem? Totalna porażka... Maksymalna pikselioza i złe oddanie barw.
A co z tymi których nie interesują takie pokazy? Czy cyfrak to dla nich taki idealny wybór? A co z głębią ostrości? Trochę ciężko uzyskać małą głębię (przynajmniej na maszynach o małej fizycznej wielkości matrycy). No, ale może ktoś chce mieć wszystkie zdjęcia z dużą głębią. Dla mnie pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia - baterie. Jesteśmy na forum grupy testującej sprzęt wyprawowy. Trzeba się liczyć z tym, że można się znaleźć w rejonie gdzie nie ma gniazdek elektrycznych. Oczywiście można mieć dodatkowe akumulatory, ale to są dodatkowe koszty... i masa... i kłopot jak musisz zdjąć rękawice, aby wymieniać na mrozie. Mam analoga ze zbyt dużą ilością elektroniki i auto fokusem i niestety to ostatnie tatałajstwo zużywa dużo energii. Niestety, z uwagi na wadę wzroku ciężko mi ostrzyć bez niego. I niestety nawet z takim ''starociem'' miałem problemy z bateriami po kilku dniach pracy na pograniczu 0 stopni C. Dlatego całkiem poważnie zastanawiam się nad kupnem czegoś całkowicie mechanicznego. Żeby nie było, że jestem jakimś zatwardziałym konserwatystą to dodam, że właśnie rozglądam się za jakimś cyfrowym kompaktem, bo na lustrzankę mnie niestety nie stać. Jednak w góry nadal będę nosił analogową lustrzankę - na tym zdjęcia mogą tylko zyskać.
Co do zachwytów nad 10 krotnym zoomem, moim zdaniem szkoda słów. Moje doświadczenia są oparte na użytkowaniu aparatu analogowego, ale prawa optyki i mechaniki dotyczą też cyfrówek. Obiektywy zmiennoogniskowe bardziej zniekształcają obraz i są zazwyczaj mniej ostre od stałoogniskowych. To da się przeżyć, szczególnie przy niewielkich odbitkach i gdy się nie fotografuje architektury. To co mnie bardziej wkurza, to winietowanie. Nie zawsze można mocniej przymknąć przyslonę, bo albo światła brak, albo popsuje to efekt. Stałki rulez ;) No a skoro stalki, to musi być lustrzanka.