09-07-2015, 00:13
Uważam, że najlepiej mieć na składzie jeden namiot ultra lekki na warunki 3-sezonowe, nie przesadnie wymagające i drugi na każde warunki, taki zapewniający komfort w każdej sytuacji. Ten drugi to właśnie Soulo. Ten i żaden inny :-)
Na zimę jest idealny, podobnie jak na każde inne wymagające warunki. Pancerny, wszystkoznoszący, trzy pałąki to trzy pałąki. Zwykle wbijam sześć śledzi, zdarza się też, że żadnego, również wtedy w żadnym miejscu tropik nie dotyka sypialni.
Oczywiście żaden deszcz ani żadne podmokłości nie są mu straszne. Śnieg także nie dostaje się do środka, choć oczywiście warto zawsze przysypać z lekka krawędzie tropiku jeśli spodziewamy się mocniejszych podmuchów.
Wentylacja jest ok, powiedziałabym, że nie wychodzi ponad normę, ale jest dobrze. Zimą trzeba zostawiać drzwi zasłonięte tylko siatką, inaczej u sufitu gromadzi się szron. W temperaturach powyżej zera w wilgotnych warunkach wilgoć przeważnie osadza się na wewnętrznej stronie tropiku. Nie zwijam osobno sypialni, bo mi się nie chce, ale jeśli kondensacji jest bardzo dużo, to potem po rozwinięciu mam trochę wody w środku, bo przesiąka ona przez materiał sypialni. Wysycha jednak szybciej niż trwałoby odpięcie i ponowne rozpięcie sypialni. Często kondensacji w ogóle nie ma.
Zdecydowanie odradzam użytkowanie w warunkach letnich polskich, tutaj tropik sięgający do ziemi gwarantuje straszną duchotę.
Namiot jest duży, da się w nim spać w dwie osoby, choć wtedy jest bardzo ciasno (dwie maty Thermaresta typu mumia wchodzą obok siebie, ale sypialnia się przy tym trochę naciąga). Ja przy moich skromnych gabarytach (160 cm) mam dużo przestrzeni. Przedsionek jest również przyzwoitej wielkości, mogę wejść do niego, zaciągnąć zamek tropiku, zdjąć kurtkę, a dopiero potem otworzyć sypialnię i wejść do środka. Gotuję zawsze w przedsionku, przeważnie zawinięta w śpiwór, więc wielkość przedsionka uważam za rzecz kluczową. Tutaj bez żadnych problemów.
Niska waga to raczej nie jest to na co można liczyć w przypadku tego namiotu :-) (2400g). Żeby bez problemu go nosić na wycieczki trwające po dwa tygodnie z całym zapasem jedzenia musiałam mocno ograniczyć resztę bagażu. Są jednak takie chwile, kiedy warto go dźwigać :-)
Po spakowaniu bardzo dobrze się kompresuje, ładuję go na dno 50-litrowego plecaka i zajmuje mniej miejsca niż śpiwór na 470g puchu. Jeśli muszę go przytroczyć to ładuję go do pokrowca po Muwangu I Fjorda Nansena, bo oryginalny pokrowiec nie ma troków. Do samolotu maszty wkładam do komory głównej plecaka, wchodzą pionowo bez problemu pomimo wygiętego stelaża mojej Futury.
Wymiary:
bez kompresowania 52 wysokość, 62 w obwodzie
po dość mocnym skompresowaniu 25 wysokość, 40 w obwodzie
To chyba wszystko, co w tej chwili przychodzi mi do głowy. Chciałam dodać fotki, ale niestety coś nie wchodzą :-(
-------------------------------------------
http://www.acrossthewilderness.blogspot.com
Na zimę jest idealny, podobnie jak na każde inne wymagające warunki. Pancerny, wszystkoznoszący, trzy pałąki to trzy pałąki. Zwykle wbijam sześć śledzi, zdarza się też, że żadnego, również wtedy w żadnym miejscu tropik nie dotyka sypialni.
Oczywiście żaden deszcz ani żadne podmokłości nie są mu straszne. Śnieg także nie dostaje się do środka, choć oczywiście warto zawsze przysypać z lekka krawędzie tropiku jeśli spodziewamy się mocniejszych podmuchów.
Wentylacja jest ok, powiedziałabym, że nie wychodzi ponad normę, ale jest dobrze. Zimą trzeba zostawiać drzwi zasłonięte tylko siatką, inaczej u sufitu gromadzi się szron. W temperaturach powyżej zera w wilgotnych warunkach wilgoć przeważnie osadza się na wewnętrznej stronie tropiku. Nie zwijam osobno sypialni, bo mi się nie chce, ale jeśli kondensacji jest bardzo dużo, to potem po rozwinięciu mam trochę wody w środku, bo przesiąka ona przez materiał sypialni. Wysycha jednak szybciej niż trwałoby odpięcie i ponowne rozpięcie sypialni. Często kondensacji w ogóle nie ma.
Zdecydowanie odradzam użytkowanie w warunkach letnich polskich, tutaj tropik sięgający do ziemi gwarantuje straszną duchotę.
Namiot jest duży, da się w nim spać w dwie osoby, choć wtedy jest bardzo ciasno (dwie maty Thermaresta typu mumia wchodzą obok siebie, ale sypialnia się przy tym trochę naciąga). Ja przy moich skromnych gabarytach (160 cm) mam dużo przestrzeni. Przedsionek jest również przyzwoitej wielkości, mogę wejść do niego, zaciągnąć zamek tropiku, zdjąć kurtkę, a dopiero potem otworzyć sypialnię i wejść do środka. Gotuję zawsze w przedsionku, przeważnie zawinięta w śpiwór, więc wielkość przedsionka uważam za rzecz kluczową. Tutaj bez żadnych problemów.
Niska waga to raczej nie jest to na co można liczyć w przypadku tego namiotu :-) (2400g). Żeby bez problemu go nosić na wycieczki trwające po dwa tygodnie z całym zapasem jedzenia musiałam mocno ograniczyć resztę bagażu. Są jednak takie chwile, kiedy warto go dźwigać :-)
Po spakowaniu bardzo dobrze się kompresuje, ładuję go na dno 50-litrowego plecaka i zajmuje mniej miejsca niż śpiwór na 470g puchu. Jeśli muszę go przytroczyć to ładuję go do pokrowca po Muwangu I Fjorda Nansena, bo oryginalny pokrowiec nie ma troków. Do samolotu maszty wkładam do komory głównej plecaka, wchodzą pionowo bez problemu pomimo wygiętego stelaża mojej Futury.
Wymiary:
bez kompresowania 52 wysokość, 62 w obwodzie
po dość mocnym skompresowaniu 25 wysokość, 40 w obwodzie
To chyba wszystko, co w tej chwili przychodzi mi do głowy. Chciałam dodać fotki, ale niestety coś nie wchodzą :-(
-------------------------------------------
http://www.acrossthewilderness.blogspot.com