28-12-2019, 19:51
Wybrałem się kiedyś po świeżym opadzie w Beskid Sądecki. Śniegu miałem do połowy łydki podczas gdy narty darły po kamieniach. Po niecałej godzinie wróciłem do schroniska. Na szczęście był plan B, czyli zwykłe łażenie w trekach i stuptutach, w takich warunkach to nie był problem. Jak jest mróz, śnieg sypki i nieubity, to warto poczekać aż wytworzy się warstwa podkładu. Bruzdy na ślizgach nart skutecznie przypominają mi o tej lekcji :)