27-06-2011, 12:23
Kilka gorzkich słów z cyklu ''klient (w domyśle taki, który nie zostawił u nas jeszcze gotówki) nasz wróg''. Rzecz dotyczy Kwarka a konkretniej mojego prostego, wydawałoby się pytania o kolorystykę pewnego, na pierwszy rzut oka ciekawego, ich produktu będącego połączeniem lnu i wełny. Wysłałem dwa maile bezpośrednio i dwa poprzez formularz na ich stronie tudzież wykonałem jeden telefon w tej sprawie. Na słowo pisane nie dostałem żadnej odpowiedzi, nawet przysłowiowej ''sp...j''. Podczas rozmowy pan (zapewne pan Bogusław) zeznał z niecierpliwością w głosie, że nie ma odpowiedniej pani, ale on jej jutro przekaże. Do meritum pytania nie odniósł się słowem nawet.
Uznaję takie zachowanie za typowe w tym ''dzikim kraju'', gdzie drobny klient jest zlewany, a liczą się tylko sypiące groszem Polskie Związki jakieś tam, panu Bogusławowi i pani Kasi życzę jeszcze raz tylu nagród i kultywowania swoich pasji. Na szczęście mam też swoje pasje. Kwark do nich nie należy.
Uznaję takie zachowanie za typowe w tym ''dzikim kraju'', gdzie drobny klient jest zlewany, a liczą się tylko sypiące groszem Polskie Związki jakieś tam, panu Bogusławowi i pani Kasi życzę jeszcze raz tylu nagród i kultywowania swoich pasji. Na szczęście mam też swoje pasje. Kwark do nich nie należy.