05-06-2007, 12:28
kwiestia jeszcze rozchodzi się o to czy pracownicy dostają jakiś procent ze sprzedaży. Jeśli nie, to nie ma co się dziwić, że nie chce się im siedzieć dwadzieścia minut po zamknięciu i obsługiwać gościa, który chce kupić sobie jeden karabinek i dopytuje się który z trzech wybrać żeby żonie się podobał...co innego jeśli w twojej pensji wliczony jest procent z utargu, wtedy sprawa nabiera nieco innego wymiaru, bo Tobie też zależy na tym by ten gość coś u Ciebie kupił.
ja siedzę w sklepie ze sprzętem do 22 i niekiedy naprawdę mam dość kiedy przychodzi gość o 21:58 i o kolorze liny wspinaczkowej się rozwodzi przez 15 minut. Przykro mi kończymy i tyle, zawsze może zadzwonić do mnie na komórkę, przyjść do sklepu o normalnej porze i pogadać...
-------------------------------------------
bo ja tu w zasadzie jestem nikim ...
ja siedzę w sklepie ze sprzętem do 22 i niekiedy naprawdę mam dość kiedy przychodzi gość o 21:58 i o kolorze liny wspinaczkowej się rozwodzi przez 15 minut. Przykro mi kończymy i tyle, zawsze może zadzwonić do mnie na komórkę, przyjść do sklepu o normalnej porze i pogadać...
-------------------------------------------
bo ja tu w zasadzie jestem nikim ...