08-08-2006, 01:53
niedawne zakupy w sklepie podróżnika w warszawie napełniły mnie lekką rozterką, obsługa niestety odstaje od dotychczasowego poziomu, otóż co mi się przytrafiło,
chciałem zakupić bidon kudu, na witrynie internetowej zauważyłem info o promocji 35zł za 3l zamiast 59, szkoda nie skorzystać z okazji więc popędziłem czym prędzej do sklepu, na miejscu poprosiłem o pokazanie mi wyżej wymienionego bidonu, człowiek ze sklepu nie wiedział o co chodzi, na hasło ''camel'' dostałem platypusa, ''a kudu może macie?'' padło moje pytanie, ''a co to takiego? i raczej nie mamy'' usłyszałem w odpowiedzi z ust chłopaka obsługującego stanowisko, ''kudu to taki bidon z wężykiem, coś jak camel czy platypus tylko polskie'' - twardo wierciem temat nadal nie tracą nadziei na kupno upatrzonej rzeczy, ''to nie mamy'' usłyszałem budująca odpowiedz, ''a to żółte opakowanie z napisem ''kudu'' stojące obok platypusa to co to jest?'', zmięszanie sprzedawcy było chyba aż nazbyt widoczne, dostałem wymiętolone opakowanie z uprzedzeniem że to ostatni egzemplarz, ale moje pytanie o promocje znowu rozbiło się o niewiedze chłopaka, po chwili oczekiwania otrzymałem info że jednak promocja jest ale dotyczy tylko egzemplarzy zakupionych z dowolnym plecakiem, w tym miejscu sprzedawca a raczej człowiek obsługujący stanowisko bo na kasie stał ktoś inny, przejął inicjatywę i zaproponował że sprawdzi czy w magazynie mają przypadkiem jeszcze inne egzemplarze, normalnie szczęka mi opadła jak to usłyszałem ale potulnie zgodziłem się na taką opcje(atmosfera zgęstniała a nad głową obsługi formowały się chmury burzowe, więc wolałem nie zadzierać), dziwnym trafem okazało się że kudu mają całe mnóstwo, po chwili marudzenia zakupiłem 2l po normalnej cenie i czym prędzej opuściłem sklep,
i jaki płynie z tego morał?? sklepy turystyczne nie zawsze zatrudniają ludzi ze znajomością sprzętu i pasjami turytycznymi, dlatego najlepiej polegać na samym sobie
chciałem zakupić bidon kudu, na witrynie internetowej zauważyłem info o promocji 35zł za 3l zamiast 59, szkoda nie skorzystać z okazji więc popędziłem czym prędzej do sklepu, na miejscu poprosiłem o pokazanie mi wyżej wymienionego bidonu, człowiek ze sklepu nie wiedział o co chodzi, na hasło ''camel'' dostałem platypusa, ''a kudu może macie?'' padło moje pytanie, ''a co to takiego? i raczej nie mamy'' usłyszałem w odpowiedzi z ust chłopaka obsługującego stanowisko, ''kudu to taki bidon z wężykiem, coś jak camel czy platypus tylko polskie'' - twardo wierciem temat nadal nie tracą nadziei na kupno upatrzonej rzeczy, ''to nie mamy'' usłyszałem budująca odpowiedz, ''a to żółte opakowanie z napisem ''kudu'' stojące obok platypusa to co to jest?'', zmięszanie sprzedawcy było chyba aż nazbyt widoczne, dostałem wymiętolone opakowanie z uprzedzeniem że to ostatni egzemplarz, ale moje pytanie o promocje znowu rozbiło się o niewiedze chłopaka, po chwili oczekiwania otrzymałem info że jednak promocja jest ale dotyczy tylko egzemplarzy zakupionych z dowolnym plecakiem, w tym miejscu sprzedawca a raczej człowiek obsługujący stanowisko bo na kasie stał ktoś inny, przejął inicjatywę i zaproponował że sprawdzi czy w magazynie mają przypadkiem jeszcze inne egzemplarze, normalnie szczęka mi opadła jak to usłyszałem ale potulnie zgodziłem się na taką opcje(atmosfera zgęstniała a nad głową obsługi formowały się chmury burzowe, więc wolałem nie zadzierać), dziwnym trafem okazało się że kudu mają całe mnóstwo, po chwili marudzenia zakupiłem 2l po normalnej cenie i czym prędzej opuściłem sklep,
i jaki płynie z tego morał?? sklepy turystyczne nie zawsze zatrudniają ludzi ze znajomością sprzętu i pasjami turytycznymi, dlatego najlepiej polegać na samym sobie