02-11-2005, 00:26
Tak czytam i czytam powyższe wypowiedzi. Wszyscy tu o Łodzi, Kielcach, Wrocławiu itd. znaczy się o dużych miastach :), gdzie jest dużo sklepów z odzieżą outdoorową; jak obsługa jest kijowa, to zawsze można pójść do innego sklepu. No ale nie wszyscy mieszkają w dużych miastach. W Białej Podlaskiej jest jeden sklep z takimi produktami. Na początku przez 2-3 lata (jakieś 6 lat temu powstał sklep) były tam jedynie kurtki Campusa, 3 pary butów i 2 termosy (jeden chyba jest do dziś :-) ). Z biegiem czasu pojawiły się polary fjord nansen, jeden winstopper ciągle wiszący na wieszaku,który chyba do tej pory nie był jeszcze przez nikogo mierzony, kilka par Chirucci, skarpety Lorpena. Ogólnie nie ma nic ciekawego, wybór praktycznie nie istnieje - poza kurtkami Campusa. A... jest jedna Salewa z gore. Czasem wpadam tam po Nikvax i przelatuję wzrokiem po asortymencie, który jak zwykle jest w tym samym miejscu, na tym samym wieszaku. Ogólnie kicha jedna wielka. Funkcjonuje ów sklep chyba tylko dzięki części, w której są rowery i osprzęt (jeśli chodzi o to, to tutaj jest nawet nawet). Czasem przyjdzie ktoś po kurtkę (oczywiście Campusa), kupuje, bo fajnie wygląda, nie ma pytań dotyczących materiału, parametrów etc.
Watęk jest o sprzedawcach, a sprzedawcy potrafią być ''wspaniali''...
Zazwyczaj jest jeden, czasem zmienia go drugi koleś - obaj zieloni niczym lasy tropikalne. Pytałem kiedyś czy są może koszulki polarowe, otrzymałem odpowiedź: ''Nie mamy, ale mamy takie ładne polarki...'' i mi pokazuje 300 fjord nansen. No jakby nie było, to różnica jest ogromna między takimi produktami. Dalej pytam go, czy bedą, jak tak to kiedy, jakie, a ten mi na to: ''NIE!'' Ja dalej ze stoickim spokojem pytam ''Dlaczego?'' Odpowiada mi, że nie ma, bo się nie sprzedają i oni nie będą takich rzeczy zamawiać. Chyba każdy w tym momencie pomyśli logicznie; dlaczego takie rzeczy mają być sprzedawane w tym sklepie, skoro ich tam nie ma :) he he
Było jeszcze kilka śmiesznych (dla mnie) sytuacji pokazujących, przede wszystkim kulturę obsługi klienta, znajomość branży (a raczej jej totalny brak) ze strony sprzedających. Ale za długo by o tym pisać.
Często przed wejściem sprzedawcy odprężają się ćmiąc jakieś tam L&My lub może Malrborki. Gdzie indziej wylecieli by za to, ale tutaj to normalne i wszystko jest ok.
Już kończę, bo chyba nieszła epopeja z tego wyszła :)
I tak na zakończeniej eszcze - była tam para butów Aku z gore. Byłem kiedyś świadkiem takiej sytuacji. Przyszedł chłopak i chciał kupić buty na zimę. Mówi, że mają być zwykłe, w dostępnej cenie, takie tylko na miasto. Sprzedawca mu od razu wspomniane Aku (za chyba 450zł) wyciąga przed nos i zachwala. Chłopak pyta: ''A co to jest ten gore-tex?'' Sprzedawca: ''To takie coś, żeby lepiej się oddychało, to znaczy żeby się noga nie pociła. Zapewniam - doskonały zakup. Została nam już ostatnia para, rozchodzą się jak świeże bułeczki.'' he he ostatnia para z jedynej na składzie sklepu, tak sobie pomyślałem. W handlu grunt to odpowiednie podejście do klienta...
Pozdrawiam wszystkich
-------------------------------------------
stefan
Watęk jest o sprzedawcach, a sprzedawcy potrafią być ''wspaniali''...
Zazwyczaj jest jeden, czasem zmienia go drugi koleś - obaj zieloni niczym lasy tropikalne. Pytałem kiedyś czy są może koszulki polarowe, otrzymałem odpowiedź: ''Nie mamy, ale mamy takie ładne polarki...'' i mi pokazuje 300 fjord nansen. No jakby nie było, to różnica jest ogromna między takimi produktami. Dalej pytam go, czy bedą, jak tak to kiedy, jakie, a ten mi na to: ''NIE!'' Ja dalej ze stoickim spokojem pytam ''Dlaczego?'' Odpowiada mi, że nie ma, bo się nie sprzedają i oni nie będą takich rzeczy zamawiać. Chyba każdy w tym momencie pomyśli logicznie; dlaczego takie rzeczy mają być sprzedawane w tym sklepie, skoro ich tam nie ma :) he he
Było jeszcze kilka śmiesznych (dla mnie) sytuacji pokazujących, przede wszystkim kulturę obsługi klienta, znajomość branży (a raczej jej totalny brak) ze strony sprzedających. Ale za długo by o tym pisać.
Często przed wejściem sprzedawcy odprężają się ćmiąc jakieś tam L&My lub może Malrborki. Gdzie indziej wylecieli by za to, ale tutaj to normalne i wszystko jest ok.
Już kończę, bo chyba nieszła epopeja z tego wyszła :)
I tak na zakończeniej eszcze - była tam para butów Aku z gore. Byłem kiedyś świadkiem takiej sytuacji. Przyszedł chłopak i chciał kupić buty na zimę. Mówi, że mają być zwykłe, w dostępnej cenie, takie tylko na miasto. Sprzedawca mu od razu wspomniane Aku (za chyba 450zł) wyciąga przed nos i zachwala. Chłopak pyta: ''A co to jest ten gore-tex?'' Sprzedawca: ''To takie coś, żeby lepiej się oddychało, to znaczy żeby się noga nie pociła. Zapewniam - doskonały zakup. Została nam już ostatnia para, rozchodzą się jak świeże bułeczki.'' he he ostatnia para z jedynej na składzie sklepu, tak sobie pomyślałem. W handlu grunt to odpowiednie podejście do klienta...
Pozdrawiam wszystkich
-------------------------------------------
stefan