10-06-2005, 17:32
Ja też zaliczam się do tej grupy co Rafi czy Doczu. Nienawidzę nadskakujących mi sprzedawców i dopiero po obejrzeniu tego, co mnie interesuje, proszę o ewentualną pomoc. A gdy ktoś od progu pyta w czym może mi pomóc, to ja wychodzę, albo nie wchodzę do sklepu, albo następnym razem długo się zastanawiam czy znowu tam zajrzeć. A w HiMountain raz od zaraz zaczęli mi wciskać to, co mają (po wcześniejszym pytaniu czego poszukuję) a innym razem to ja latałam do nich z rzeczami, bo cała trójka zgromadziła sie przy płacącym kliencie i kasie. A podczas przymierzania butów jeden ze sprzedawców zaczął opisywać buty tak drobiazgowo, że myślałam iż wyjdę, bo robił ze mnie osobę, która chyba buty widzi po raz pierwszy na oczy. I miał takie informacje i posługiwał się takim językiem, jakby wystukał jakąś ulotkę na pamięć. A buty na nogach (które nawiasem mówiąc wszędzie odstawały) zachwalał jako ''najukochańsze'', bo sam był w ich posiadaniu. Tylko czemu drugie też były takie ''ukochane''... :)
-------------------------------------------
ach ci sprzedawcy...
-------------------------------------------
ach ci sprzedawcy...