20-05-2007, 01:08
Jako, że temat o rakietach, wrzucam tutaj tekst o tym, co zmontowałem.
Słowem wyjaśnienia - przeczytałem wszystko, co pisaliście, szukałem po sieci, myślałem nad różnymi konstrukcjami i dopiero ''w praniu'' wyklarowało się to, co poniżej:
Rakiety z jabłuszek do zjeżdżania.
Jabłucho, od spodu aluminiowy kątownik (minimum aby się nie ślizgać 25x25 mm, polecam spokojnie 30 mm na krawędź zębów) wygięty w prostokąt i ponacinane w nim (3-4 na każdy bok) grube zęby. Dłuższe boki lecą poza bocznym obrysem podeszwy, krótsze pod piętą i śródstopiem (aby na nie ''szedł'' nacisk podczas stąpania). Kątownik po rogach mocowany śrubami na przestrzał przez jabłuszko do aluniniowych D-kształtnych przelotów spełniających trojaką funkcję: podkładki pod śruby nie kaleczące platikowego jabłucha, trzymanie boczne buta, przeloty na szeroki pas parciany do przywiązania buta.
Z doświadczenia wyszło, że na zboczach zwykłe wiązanie może popuszczać, więc lepiej zrobić jakąś pewniejszą klamrę. Warto też pomysleć nad półkolistymi ''zderzakami'' z przodu i tyłu, przykręconymi do przelotów - da się wykonać z resztek kątownika.
Problemu wysuwającego się buta jeszcze nie poprawiłem ze względu na brak czasu i tylko jednorazowy wypad na śnieg tej zimy, aby na szybko sprawdzić jak się spisują. Przyznaję jednak szczerze, że miałem prowizoryczne wiązanie na zwykłym węźle z nowych i bardzo śliskich taśm (brak zaopatrzenia lokalnych sklepół w takie klamry, jakie chciałem)...
Jabłucha zastosowałem ze względu na idealne właściwości (dłuuugo szukałem odpowiedniego materiału na tę powierzchnię!): elastyczność i zarazem sztywność oraz odporność na uszkodzenie z wystających z podłoża elementów. Wielką zaletą jest waga (1 rakieta = około 0,3 kg!!).
Zrobiłem również rakiety z podwójnych jabłuszek na ramie z rurki PCV, kształtem i funkcjonalnością zbliżone do oryginalnych, ale były ZNACZNIE ZA CIĘŻKIE aby można było się cieszyć z ich użytkowania (blisko 1 kg każda).
Podsumowując - rakiety z pojedynczych jabłuszek naprawdę mogą się nieźle spisywać, są niewiele dłuższe od buta, co nie powoduje potykania z powodu ich nadmiernego wystawania do przodu. Powierzchnia rakiety to dobre 600 cm^2 (nierówna elipsa 32x22 cm), mniej więcej 2,5 raza większa od całkowitej powierzchni podeszwy (mierzyłem i liczyłem dla butów nr 42). Uwzględniając zróżnicowanie i kolejność nacisku poszczególnych punktów podeszwy na śnieżne podłoże --> obcas, śródstopie, podwyższenie pomiędzy nimi - otrzymujemy jeszcze większą efektywność!
Materiały:
- 2 jabłucha
- ok. 2 metry kątownika alu
- taśma parciana i ew. klamry do zapinania
- 4 śruby M5 lub M6, nakrętki (dałem po 2 na kontrę) i szerokie podkładki.
Koszt < 30 zł.
Tyle zachwalania, minusy:
- but przywiązany na stałe --> ucisk stopy i pogorszenie wentylacji
- potrzeba naprawdę porządnej metody zapinania, inaczej będzie się poluźniało i co kilkaset metrów mogą być konieczne przymusowe przystanki.
- nacinałem zęby na niepełną głębokość aby były mocniejsze ( jak na rys: nacięcia od dołu _/\_/\_/\_ ), podczas marszu - z powodu pracującego materiału i wygięć, w miejscach wycięć poszły drobne pęknięcia do samej krawędzi kątownika --> więc nacięcia można robić na pełną głębokość.
- Śruby mogą skorodować.
Co Wy na takie cuś?
Słowem wyjaśnienia - przeczytałem wszystko, co pisaliście, szukałem po sieci, myślałem nad różnymi konstrukcjami i dopiero ''w praniu'' wyklarowało się to, co poniżej:
Rakiety z jabłuszek do zjeżdżania.
Jabłucho, od spodu aluminiowy kątownik (minimum aby się nie ślizgać 25x25 mm, polecam spokojnie 30 mm na krawędź zębów) wygięty w prostokąt i ponacinane w nim (3-4 na każdy bok) grube zęby. Dłuższe boki lecą poza bocznym obrysem podeszwy, krótsze pod piętą i śródstopiem (aby na nie ''szedł'' nacisk podczas stąpania). Kątownik po rogach mocowany śrubami na przestrzał przez jabłuszko do aluniniowych D-kształtnych przelotów spełniających trojaką funkcję: podkładki pod śruby nie kaleczące platikowego jabłucha, trzymanie boczne buta, przeloty na szeroki pas parciany do przywiązania buta.
Z doświadczenia wyszło, że na zboczach zwykłe wiązanie może popuszczać, więc lepiej zrobić jakąś pewniejszą klamrę. Warto też pomysleć nad półkolistymi ''zderzakami'' z przodu i tyłu, przykręconymi do przelotów - da się wykonać z resztek kątownika.
Problemu wysuwającego się buta jeszcze nie poprawiłem ze względu na brak czasu i tylko jednorazowy wypad na śnieg tej zimy, aby na szybko sprawdzić jak się spisują. Przyznaję jednak szczerze, że miałem prowizoryczne wiązanie na zwykłym węźle z nowych i bardzo śliskich taśm (brak zaopatrzenia lokalnych sklepół w takie klamry, jakie chciałem)...
Jabłucha zastosowałem ze względu na idealne właściwości (dłuuugo szukałem odpowiedniego materiału na tę powierzchnię!): elastyczność i zarazem sztywność oraz odporność na uszkodzenie z wystających z podłoża elementów. Wielką zaletą jest waga (1 rakieta = około 0,3 kg!!).
Zrobiłem również rakiety z podwójnych jabłuszek na ramie z rurki PCV, kształtem i funkcjonalnością zbliżone do oryginalnych, ale były ZNACZNIE ZA CIĘŻKIE aby można było się cieszyć z ich użytkowania (blisko 1 kg każda).
Podsumowując - rakiety z pojedynczych jabłuszek naprawdę mogą się nieźle spisywać, są niewiele dłuższe od buta, co nie powoduje potykania z powodu ich nadmiernego wystawania do przodu. Powierzchnia rakiety to dobre 600 cm^2 (nierówna elipsa 32x22 cm), mniej więcej 2,5 raza większa od całkowitej powierzchni podeszwy (mierzyłem i liczyłem dla butów nr 42). Uwzględniając zróżnicowanie i kolejność nacisku poszczególnych punktów podeszwy na śnieżne podłoże --> obcas, śródstopie, podwyższenie pomiędzy nimi - otrzymujemy jeszcze większą efektywność!
Materiały:
- 2 jabłucha
- ok. 2 metry kątownika alu
- taśma parciana i ew. klamry do zapinania
- 4 śruby M5 lub M6, nakrętki (dałem po 2 na kontrę) i szerokie podkładki.
Koszt < 30 zł.
Tyle zachwalania, minusy:
- but przywiązany na stałe --> ucisk stopy i pogorszenie wentylacji
- potrzeba naprawdę porządnej metody zapinania, inaczej będzie się poluźniało i co kilkaset metrów mogą być konieczne przymusowe przystanki.
- nacinałem zęby na niepełną głębokość aby były mocniejsze ( jak na rys: nacięcia od dołu _/\_/\_/\_ ), podczas marszu - z powodu pracującego materiału i wygięć, w miejscach wycięć poszły drobne pęknięcia do samej krawędzi kątownika --> więc nacięcia można robić na pełną głębokość.
- Śruby mogą skorodować.
Co Wy na takie cuś?