26-01-2020, 18:25
Po polsku nic się nie pokazywało... Ok, tu jest to nieźle opisane https://www.neilhopkins.us/mountaineerin...lopes.html
Rozumiem, że technika francuska to jak podeszwa jest równoległa do podłoża i wszystkie zęby wbite. To na twardym śniegu i przy zalodzeniu.
Tak, miałam o brzasku (i późnym popołudniem jak już mróz znowu mróz chwycił) zmrożone firny i starałam się na nie polować, bo w dzień w brei było bardzo niebezpiecznie. Przepadające to post holing? Zależy od miejsca, generalnie wysoko nie rozmiękało głębiej niż do kostek no i ja jestem lekka, ale w miarę upływu czasu owszem, zwłaszcza jeśli jakieś piargi były pod spodem, kamienie. Miejscowe wylodzenie na takich wysokościach występuje całorocznie, miałam i w czerwcu i w lipcu i w sierpniu. Heca była jak już odesłałam raczki, wtedy odwrotnie, w samych trampkach po zmrożonym bardzo ślisko, ale już wygrzebywanie stopni i wydeptanie dużo dawało. W raczkach da się nawet imitować wbijanie przednich zębów, których nie ma, ale ponieważ przód buta można wygiąć o 90 stopni to pierwsze ząbki już sięgną podłoża. Tutaj ważne jest żeby nie mieć za małego rozmiaru aby pierwsze ząbki znajdowały się bliżej czubka buta.
Ale to są metody dla świadomych i na własne ryzyko, nie chciałabym żeby to ktoś odczytał jako zachętę do stosowania raczków w terenie rakowym. Na PCT 99,9 % ludzi miało czekany, ze dwie osoby oprócz mnie szły bez i chyba też robiły potem flip-flop, czyli całej Sierry tą metodą nie zrobiły. Czekany jak najlżejsze, dwa modele były popularne, oprócz Corsy jeszcze jakiś BD podobnej wagi. Do tego 60-70% ludzi miało raki, a 30-40% raczki. Byli tacy co mieli jedno i drugie. Na CDT tylko kilka osób miało czekany, ale wtedy był rok mało śnieżny (choć trawersiki były de facto gorsze niż na PCT).
-------------------------------------------
http://acrossthewilderness.blogspot.com
Rozumiem, że technika francuska to jak podeszwa jest równoległa do podłoża i wszystkie zęby wbite. To na twardym śniegu i przy zalodzeniu.
Tak, miałam o brzasku (i późnym popołudniem jak już mróz znowu mróz chwycił) zmrożone firny i starałam się na nie polować, bo w dzień w brei było bardzo niebezpiecznie. Przepadające to post holing? Zależy od miejsca, generalnie wysoko nie rozmiękało głębiej niż do kostek no i ja jestem lekka, ale w miarę upływu czasu owszem, zwłaszcza jeśli jakieś piargi były pod spodem, kamienie. Miejscowe wylodzenie na takich wysokościach występuje całorocznie, miałam i w czerwcu i w lipcu i w sierpniu. Heca była jak już odesłałam raczki, wtedy odwrotnie, w samych trampkach po zmrożonym bardzo ślisko, ale już wygrzebywanie stopni i wydeptanie dużo dawało. W raczkach da się nawet imitować wbijanie przednich zębów, których nie ma, ale ponieważ przód buta można wygiąć o 90 stopni to pierwsze ząbki już sięgną podłoża. Tutaj ważne jest żeby nie mieć za małego rozmiaru aby pierwsze ząbki znajdowały się bliżej czubka buta.
Ale to są metody dla świadomych i na własne ryzyko, nie chciałabym żeby to ktoś odczytał jako zachętę do stosowania raczków w terenie rakowym. Na PCT 99,9 % ludzi miało czekany, ze dwie osoby oprócz mnie szły bez i chyba też robiły potem flip-flop, czyli całej Sierry tą metodą nie zrobiły. Czekany jak najlżejsze, dwa modele były popularne, oprócz Corsy jeszcze jakiś BD podobnej wagi. Do tego 60-70% ludzi miało raki, a 30-40% raczki. Byli tacy co mieli jedno i drugie. Na CDT tylko kilka osób miało czekany, ale wtedy był rok mało śnieżny (choć trawersiki były de facto gorsze niż na PCT).
-------------------------------------------
http://acrossthewilderness.blogspot.com