10-03-2014, 20:32
@Zbynek,
1. W terenie spędziłem tak naprawdę cztery noce i cztery dni.
2. To -10 to była temperatura najniższa. Z jakiegoś względu zimna praktycznie nie odczuwałem, choć muszę przyznać, że po dwóch dniach końcówki palców miałem sino-czarne. Od trzeciego dnia zaczęło sie poprawiać. Może to było przymrożenie, a może problemy z krążeniem związane z aklimatyzacją.
3. Problem nie brzmi ''jak silne potrafią być wiatry''. Problem to odczuwalność wiatru. Pierwszego dnia wiało solidnie. Według prognoz miało być 3 m/s. Przed chwilą sprawdziłem odczyty z tamtego dnia ze stacji meteo Sandhaug. Okazuje się, że wiało od 5 do 15 m/s (średnia 12 m/s). Mocno, choć nie jakoś powalająco. Równocześnie opady śniegu wyniosły teoretycznie 0,1 mm, tymczasem drobne twarde bryłki śniegu tak dawały po oczach, że bez okularów nie dałbym rady iść.
Dodatkowo rozbicie namiotu przy tym wietrze kosztowało mnie naprawdę sporo nerwów i czasu.
4. Szedłem z pulkami.
5. Doświadczenie narciarskie mam raczej marne, choć trochę śniegu już zdążyłem sie najeść i odrobinę doświadczenia nabrać. Ponieważ miałem okazję pochodzić i na BC, i na XC, moge powiedzieć, że praktycznie dwa całkowicie różne sposoby poruszania się. Przy okazji, po trzech dniach niemal wysiadły mi... łokcie (złośliwców uprzedzam, że nie siedziałem w tym czasie w wannie ;P). A po powrocie najbardziej bolały mięśnie po bokach ramion (nie znam się na anatomii, więc nie wiem jak się nazywają) i w górze pleców (poniżej karku).
6. Myślę, że w północnej części wyżyny spokojnie dałbyś sobie radę spokojnie. To dobry teren do nabierania doświadczenia. Fakt, że raz najadłem się śniegu na zjeździe wynikał bardziej z mojej nieuwagi niż z trudności trasy. W tej części Hardangerviddy niemal nie zdarzają się stoki o nachyleniu 30 stopni. Dość powiedzieć, że w porównaniu ukształtowania terenu wtej części wyżyny, Beskid Śląski to Himalaje.
Za to w części południowej i zachodniej HV możesz mieć do czynienia głównie z ciężkimi podejściami i zejściami.
1. W terenie spędziłem tak naprawdę cztery noce i cztery dni.
2. To -10 to była temperatura najniższa. Z jakiegoś względu zimna praktycznie nie odczuwałem, choć muszę przyznać, że po dwóch dniach końcówki palców miałem sino-czarne. Od trzeciego dnia zaczęło sie poprawiać. Może to było przymrożenie, a może problemy z krążeniem związane z aklimatyzacją.
3. Problem nie brzmi ''jak silne potrafią być wiatry''. Problem to odczuwalność wiatru. Pierwszego dnia wiało solidnie. Według prognoz miało być 3 m/s. Przed chwilą sprawdziłem odczyty z tamtego dnia ze stacji meteo Sandhaug. Okazuje się, że wiało od 5 do 15 m/s (średnia 12 m/s). Mocno, choć nie jakoś powalająco. Równocześnie opady śniegu wyniosły teoretycznie 0,1 mm, tymczasem drobne twarde bryłki śniegu tak dawały po oczach, że bez okularów nie dałbym rady iść.
Dodatkowo rozbicie namiotu przy tym wietrze kosztowało mnie naprawdę sporo nerwów i czasu.
4. Szedłem z pulkami.
5. Doświadczenie narciarskie mam raczej marne, choć trochę śniegu już zdążyłem sie najeść i odrobinę doświadczenia nabrać. Ponieważ miałem okazję pochodzić i na BC, i na XC, moge powiedzieć, że praktycznie dwa całkowicie różne sposoby poruszania się. Przy okazji, po trzech dniach niemal wysiadły mi... łokcie (złośliwców uprzedzam, że nie siedziałem w tym czasie w wannie ;P). A po powrocie najbardziej bolały mięśnie po bokach ramion (nie znam się na anatomii, więc nie wiem jak się nazywają) i w górze pleców (poniżej karku).
6. Myślę, że w północnej części wyżyny spokojnie dałbyś sobie radę spokojnie. To dobry teren do nabierania doświadczenia. Fakt, że raz najadłem się śniegu na zjeździe wynikał bardziej z mojej nieuwagi niż z trudności trasy. W tej części Hardangerviddy niemal nie zdarzają się stoki o nachyleniu 30 stopni. Dość powiedzieć, że w porównaniu ukształtowania terenu wtej części wyżyny, Beskid Śląski to Himalaje.
Za to w części południowej i zachodniej HV możesz mieć do czynienia głównie z ciężkimi podejściami i zejściami.