03-02-2006, 13:30
-> Spineless. Jeśli nie sprawi Ci to kłopotu to ja też chętnie zobaczę te zdjęcia (dariusz_wojnowski@interia.pl).
Jeżeli zaś chodzi o Tatry zimą, to jestem świeżo po swoim pierwszym wypadzie w Zachodnie. Przy 2 stopniu weszliśmy na Grzesia (szlak mocno przedeptany), przełęcz Iwaniacką (również) i Trzydniowiański (tu niestety szlak był nieprzetarty). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wyjście nawet przy 1 czy 2 stopniu i w dobrych warunkach również wiąże się z ryzykiem, ale żeby zdobyć doświadczenie kiedyś to ryzyko trzeba podjąć. Oczywiście w sposób rozsądny i taki, który je zminimalizuje, tzn. wystarczy włączyc myślenie i obserwowac teren uwzględniając podstawowe prawa fizyki ;-).
-> Kardi. Z tego co zdążyłem się zorientować z różnych postów na tym forum, jesteś już dość zaawansowany, ale przecież też kiedyś musiałeś wyjść ponad granicę lasu po raz pierwszy i po raz pierwszy wyjść na grań, prawda? Dlaczego by więc nie doradzic ludziom, w którym miejscu mogliby to zrobić?
Oczywiście nie mówię, że Tatry nadają sie na pierwsze zimowe wyjście w góry. Ja np wcześniej uczyłem się w Bieszczadach i sądzę, że jeżeli ktoś jest obyty z górami latem i próbował zimą np. Połoninę Wetlińską, nie postąpi nieodpowiedzialnie, jeżeli nastepne będą Tatry. Moje przygotowania objęły rozmowy ze znajomymi, lekturę o lawinach, przejrzenie kroniki wypadków na stronie TOPRu, konsultacje z miłą Panią z dyzurki w schronisku w Dol. Chochołowskiej (bardzo przydatne są informacje kiedy ktoś był ostatnio w danym miejscu i jak opisał panujące tam warunki) i naukę chodzenia w rakach (można to zrobić nawet w Warszawie na Ursynowie ;-)). A przy podejściu na wyżej wymienione miejsca należy zachować dużą odległość od współtowarzysza, nie ładować się w żleb na północnym stoku Trzydniowiańskiego (niestety widzieliśmy resztki śladów jakiegoś geniusza, które prowadziły samym środkiem wyżej wspomnianej formacji), zachować odległość od nawisów i nie trawersować stoku, kiedy pod i nad nami nie ma drzew ;-). Oczywiście po podjęciu takich środków ostrożności ryzyko nie jest zerowe i z tego trzeba zdawać sobie sprawę, ale jeszce raz powtarzam, że nie można moim zdaniem zdobyć doświadczenia bez podjęcia tego ryzyka.
-------------------------------------------
simba
Jeżeli zaś chodzi o Tatry zimą, to jestem świeżo po swoim pierwszym wypadzie w Zachodnie. Przy 2 stopniu weszliśmy na Grzesia (szlak mocno przedeptany), przełęcz Iwaniacką (również) i Trzydniowiański (tu niestety szlak był nieprzetarty). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wyjście nawet przy 1 czy 2 stopniu i w dobrych warunkach również wiąże się z ryzykiem, ale żeby zdobyć doświadczenie kiedyś to ryzyko trzeba podjąć. Oczywiście w sposób rozsądny i taki, który je zminimalizuje, tzn. wystarczy włączyc myślenie i obserwowac teren uwzględniając podstawowe prawa fizyki ;-).
-> Kardi. Z tego co zdążyłem się zorientować z różnych postów na tym forum, jesteś już dość zaawansowany, ale przecież też kiedyś musiałeś wyjść ponad granicę lasu po raz pierwszy i po raz pierwszy wyjść na grań, prawda? Dlaczego by więc nie doradzic ludziom, w którym miejscu mogliby to zrobić?
Oczywiście nie mówię, że Tatry nadają sie na pierwsze zimowe wyjście w góry. Ja np wcześniej uczyłem się w Bieszczadach i sądzę, że jeżeli ktoś jest obyty z górami latem i próbował zimą np. Połoninę Wetlińską, nie postąpi nieodpowiedzialnie, jeżeli nastepne będą Tatry. Moje przygotowania objęły rozmowy ze znajomymi, lekturę o lawinach, przejrzenie kroniki wypadków na stronie TOPRu, konsultacje z miłą Panią z dyzurki w schronisku w Dol. Chochołowskiej (bardzo przydatne są informacje kiedy ktoś był ostatnio w danym miejscu i jak opisał panujące tam warunki) i naukę chodzenia w rakach (można to zrobić nawet w Warszawie na Ursynowie ;-)). A przy podejściu na wyżej wymienione miejsca należy zachować dużą odległość od współtowarzysza, nie ładować się w żleb na północnym stoku Trzydniowiańskiego (niestety widzieliśmy resztki śladów jakiegoś geniusza, które prowadziły samym środkiem wyżej wspomnianej formacji), zachować odległość od nawisów i nie trawersować stoku, kiedy pod i nad nami nie ma drzew ;-). Oczywiście po podjęciu takich środków ostrożności ryzyko nie jest zerowe i z tego trzeba zdawać sobie sprawę, ale jeszce raz powtarzam, że nie można moim zdaniem zdobyć doświadczenia bez podjęcia tego ryzyka.
-------------------------------------------
simba