03-01-2013, 12:34
A ja się mogę wypowiedzieć dość obszernie, bo już od wielu lat użytkuję rzeczy Quechua. Nie żebym była jakąś zagorzałą fanką - jakoś tak wychodzi, że od czasu do czasu ląduję w Decathlonie i zachęcona ceną i ładnym wyglądem kupuję ich rzeczy, myśląc ''ach, na sezon lub na wypad'' a te rzeczy jakoś tak nie chcą się w moim przypadku wykończyć...
Od roku mam buty Forclaz 500 (mój chłopak również) - są super wygodne, bo od środka ścianki, gdy były jeszcze nowe, były wypełnione jakąś taką samodopasowującą się pianką, która po kilku noszeniach dostosowała się do mojej stopy i pasuje idealnie. Efekt: nigdy nie miałam najmniejszego otarcia! Mój chłopak też nie. Nigdy też się za bardzo w nich nie spociliśmy. Obecnie (od dwóch miesięcy dzień w dzień, a jest zima) buty przechodzą twardy test w pięknych okolicznościach przyrody kanadyjskiej. Błocko, deszcze, śniegi, mrozy, góry, woda - i nic, noga sucha. Ostatnio musieliśmy przejść przez rozległy strumień, dobry kawał w wodzie po kostki - nie przemokło nic. To samo po kilku godzinach brodzenia w śniegowej brei. W życiu nie spodziewałam się takiej jakości za tą cenę! Koleżanka ma te same buty też od roku i podziela nasze zdanie.
Również od roku mam buty Q na śnieg, nie widzę ich już w sprzedaży, coś na kształt Arpenaz Snow. Kosztowały coś koło stówki, a na śniegu spisują się rewelacyjnie. Są ciepłe i suche (choć mam wrażenie, że Forclaz są cieplejsze).
Od 7 lat mam też lekkie trekingi Q na lato - już ich nie produkują, a nazwy nie pamiętam. Mimo iż są mocne i za kostkę, to mają dużo przewiewnych siateczek i dodatkowe siteczkowe wentylacje przy kostkach, które można zasłonić przesuwaną łatką na rzepy. Co wiosna/lato/jesień (w ciepłe bezdeszczowe dni) doginam je na wycieczkach małych i dużych, wyprałam już kilka razy w pralce (mimo iż na zewnątrz są częściowo z nubuku!) a i tak nie chcą się zedrzeć i po praniu wyglądają dosłownie jak nowe! Nawet bieżnik się nie zdarł. Kosztowały 120zł 7 lat temu.
Mam kilka koszulek termooddychających, polarków, spodnie i rękawice narciarskie, skarpety górskie, bieliznę termiczną - wszystko takie raczej wiecie, taniocha, a i tak na nic nie mogę powiedzieć złego słowa. Ostatnio wyrzuciłam już 2 koszulki i 2 polary, ale miały 8 lat i się już po prostu zużyły. Skarpety mają też 8 lat, używam ich cały rok regularnie i jeszcze żyją! (chociaż pewnie w tym roku je już dognę).
Mam i namiot (taki okrągły, samootwierający) - śmiga już 5 sezonów jak należy. I rolki mam od 8 lat - ale ich mało używam :P
Tak więc nawet gdybym chciała, to naprawdę złego słowa nie mogę o Q powiedzieć ;) A mam porównanie, bo mam też kilka naprawdę dobrych rzeczy, jak kurtkę Berghausa z Gore-Texu czy lepsze buty Ecco, Salomona czy North Face też z Gore. Myślałam, że kupuję Q na sezon, a zedrzeć nie mogę niektórych rzeczy już przez 7 lat ;)
P.S. Jestem średniej wagi (63kg), chodzę średnio-dużo (w butach Q od 20 do 150km na tydzień niemal cały rok).
-------------------------------------------
Pozdrawiam, KasiaM
Od roku mam buty Forclaz 500 (mój chłopak również) - są super wygodne, bo od środka ścianki, gdy były jeszcze nowe, były wypełnione jakąś taką samodopasowującą się pianką, która po kilku noszeniach dostosowała się do mojej stopy i pasuje idealnie. Efekt: nigdy nie miałam najmniejszego otarcia! Mój chłopak też nie. Nigdy też się za bardzo w nich nie spociliśmy. Obecnie (od dwóch miesięcy dzień w dzień, a jest zima) buty przechodzą twardy test w pięknych okolicznościach przyrody kanadyjskiej. Błocko, deszcze, śniegi, mrozy, góry, woda - i nic, noga sucha. Ostatnio musieliśmy przejść przez rozległy strumień, dobry kawał w wodzie po kostki - nie przemokło nic. To samo po kilku godzinach brodzenia w śniegowej brei. W życiu nie spodziewałam się takiej jakości za tą cenę! Koleżanka ma te same buty też od roku i podziela nasze zdanie.
Również od roku mam buty Q na śnieg, nie widzę ich już w sprzedaży, coś na kształt Arpenaz Snow. Kosztowały coś koło stówki, a na śniegu spisują się rewelacyjnie. Są ciepłe i suche (choć mam wrażenie, że Forclaz są cieplejsze).
Od 7 lat mam też lekkie trekingi Q na lato - już ich nie produkują, a nazwy nie pamiętam. Mimo iż są mocne i za kostkę, to mają dużo przewiewnych siateczek i dodatkowe siteczkowe wentylacje przy kostkach, które można zasłonić przesuwaną łatką na rzepy. Co wiosna/lato/jesień (w ciepłe bezdeszczowe dni) doginam je na wycieczkach małych i dużych, wyprałam już kilka razy w pralce (mimo iż na zewnątrz są częściowo z nubuku!) a i tak nie chcą się zedrzeć i po praniu wyglądają dosłownie jak nowe! Nawet bieżnik się nie zdarł. Kosztowały 120zł 7 lat temu.
Mam kilka koszulek termooddychających, polarków, spodnie i rękawice narciarskie, skarpety górskie, bieliznę termiczną - wszystko takie raczej wiecie, taniocha, a i tak na nic nie mogę powiedzieć złego słowa. Ostatnio wyrzuciłam już 2 koszulki i 2 polary, ale miały 8 lat i się już po prostu zużyły. Skarpety mają też 8 lat, używam ich cały rok regularnie i jeszcze żyją! (chociaż pewnie w tym roku je już dognę).
Mam i namiot (taki okrągły, samootwierający) - śmiga już 5 sezonów jak należy. I rolki mam od 8 lat - ale ich mało używam :P
Tak więc nawet gdybym chciała, to naprawdę złego słowa nie mogę o Q powiedzieć ;) A mam porównanie, bo mam też kilka naprawdę dobrych rzeczy, jak kurtkę Berghausa z Gore-Texu czy lepsze buty Ecco, Salomona czy North Face też z Gore. Myślałam, że kupuję Q na sezon, a zedrzeć nie mogę niektórych rzeczy już przez 7 lat ;)
P.S. Jestem średniej wagi (63kg), chodzę średnio-dużo (w butach Q od 20 do 150km na tydzień niemal cały rok).
-------------------------------------------
Pozdrawiam, KasiaM