10-10-2009, 17:03
No więc w skrócie:
- bilety kupione na promocji 1450 zł Berlin-Delhi-Berlin
- z Delhi po noclegu uderzyliśmy od razu na północ. Drogę z Manali do Leh pokonaliśmy minibusem (700 rs/os - ok. 50 zł), dwa dni jazdy z noclegiem w Sarchu (4200 m bodajże). Droga ciężka, ale widoki rewelacyjne.
- noclegi w Leh ok. 100 rs (7 zł)/os. Warto poszukać i sprawdzić czy jest rzeczywiście ciepła woda ;)
- świetne momosy i pozostałe dania np. w Tenzin Dickey Restaurant przy Ford Road. W tej okolicy też kilka innych fajnych knajpek (np. Lamayuru Restaurant). Dobry obiad i duży obiad z napojami to mniej więcej 150 rs (10 zł).
- trekking doliną Markhy można spokojnie robić bez koni, aczkolwiek jest to dosyć męczące. Praktycznie codziennie są tea-tenty po drodze (przynajmniej w sezonie, w drugiej połowie września były już ponoć pozamykane w większości). W tea-tentach można dostać noodles i herbatę oraz batoniki i colę. Czasem piwo. Ryż był np. w Hangkarze i Nimalingu. W Shingo spaliśmy w bardzo fajnym homestayu - 350 rs/os w tym kolacja, śniadanie i ''prowiant'' na drogę. Łazienki nie ma :)
- koszt koni to ok. 250 rs/konia/dzień. Zasadniczo ponyman nie będzie chciał iść z mniej niż 4 końmi, ale nie zawsze. Może też być tak, że będzie trzeba opłacić powrót koni.
- mapy dobrej jakości francuskiego wydawnictwa do wydatek rzędu 1000-1300 rs. Mapy schematowe, graniówki, są dosyć tanie (200 rs), my mieliśmy przewodnik ''Markha Valley'' z mapą schematową, treść przewodnika niestety odbiegała nieco od rzeczywistości. Trasa treku jest ewidentna a najlepszej informacji odnośnie czasów przejść można zasięgnąć u przewodników i miejscowych.
- temperatury w pierwszej połowie września były dosyć wysokie. Pogoda prawie cały czas bardzo dobra. Śpiwór z komfortem -6 wystarczał w zupełności. Jedynie na Nimalingu złapało nas załamanie pogody, napadało nieco śniegu a w nocy temperatura odczuwalna spadła do ok. -10 stopni, ze względu na mocny wiatr. Na ten wieczór i poranek po nim przydały się swetry puchowe kupione w Leh (2500 rs, ok. 180 zł, ''Mammut'').
- zwiedzanie okolic Leh najwygodniej odbywać taksówką (np. trasa Thiksey, Hemis, Shey - 1300 rs, ok. 90 zł; Lamayuru, Alchi, Likir - 3700 rs) lub na motorze (550 rs/dzien, ok. 38 zł za Royal Enfielda w dobrym stanie - nie trzeba mieć prawa jazdy ;)). Chętnych do przyłączenia się do taksówki można znaleźć bez problemu w knajpach i na ulicy, pytając innych turystów.
- bilety lotnicze Delhi-Leh i Leh-Delhi warto kupić z wyprzedzeniem 1-2 miesięcy. Na lot powrotny z Leh dostaliśmy je za 300 zł/os.
- sympatyczny, ale dosyć drogi nocleg znaleźliśmy w Delhi w dzielnicy tybetańskiej, Majnu Ka Tilla - 530 rs za pokój 2 os. + dostawka z shared bathroom.
- w Agrze wbrew pewnym opiniom bez problemu można znaleźć tani nocleg (Shanti Lodge, nieopodal South Gate), niedrogie i dobre jedzenie a samo stare miasto zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Tyle na razie :) Jakby ktoś miał jakieś dalsze pytania zapraszam na maila :)
- bilety kupione na promocji 1450 zł Berlin-Delhi-Berlin
- z Delhi po noclegu uderzyliśmy od razu na północ. Drogę z Manali do Leh pokonaliśmy minibusem (700 rs/os - ok. 50 zł), dwa dni jazdy z noclegiem w Sarchu (4200 m bodajże). Droga ciężka, ale widoki rewelacyjne.
- noclegi w Leh ok. 100 rs (7 zł)/os. Warto poszukać i sprawdzić czy jest rzeczywiście ciepła woda ;)
- świetne momosy i pozostałe dania np. w Tenzin Dickey Restaurant przy Ford Road. W tej okolicy też kilka innych fajnych knajpek (np. Lamayuru Restaurant). Dobry obiad i duży obiad z napojami to mniej więcej 150 rs (10 zł).
- trekking doliną Markhy można spokojnie robić bez koni, aczkolwiek jest to dosyć męczące. Praktycznie codziennie są tea-tenty po drodze (przynajmniej w sezonie, w drugiej połowie września były już ponoć pozamykane w większości). W tea-tentach można dostać noodles i herbatę oraz batoniki i colę. Czasem piwo. Ryż był np. w Hangkarze i Nimalingu. W Shingo spaliśmy w bardzo fajnym homestayu - 350 rs/os w tym kolacja, śniadanie i ''prowiant'' na drogę. Łazienki nie ma :)
- koszt koni to ok. 250 rs/konia/dzień. Zasadniczo ponyman nie będzie chciał iść z mniej niż 4 końmi, ale nie zawsze. Może też być tak, że będzie trzeba opłacić powrót koni.
- mapy dobrej jakości francuskiego wydawnictwa do wydatek rzędu 1000-1300 rs. Mapy schematowe, graniówki, są dosyć tanie (200 rs), my mieliśmy przewodnik ''Markha Valley'' z mapą schematową, treść przewodnika niestety odbiegała nieco od rzeczywistości. Trasa treku jest ewidentna a najlepszej informacji odnośnie czasów przejść można zasięgnąć u przewodników i miejscowych.
- temperatury w pierwszej połowie września były dosyć wysokie. Pogoda prawie cały czas bardzo dobra. Śpiwór z komfortem -6 wystarczał w zupełności. Jedynie na Nimalingu złapało nas załamanie pogody, napadało nieco śniegu a w nocy temperatura odczuwalna spadła do ok. -10 stopni, ze względu na mocny wiatr. Na ten wieczór i poranek po nim przydały się swetry puchowe kupione w Leh (2500 rs, ok. 180 zł, ''Mammut'').
- zwiedzanie okolic Leh najwygodniej odbywać taksówką (np. trasa Thiksey, Hemis, Shey - 1300 rs, ok. 90 zł; Lamayuru, Alchi, Likir - 3700 rs) lub na motorze (550 rs/dzien, ok. 38 zł za Royal Enfielda w dobrym stanie - nie trzeba mieć prawa jazdy ;)). Chętnych do przyłączenia się do taksówki można znaleźć bez problemu w knajpach i na ulicy, pytając innych turystów.
- bilety lotnicze Delhi-Leh i Leh-Delhi warto kupić z wyprzedzeniem 1-2 miesięcy. Na lot powrotny z Leh dostaliśmy je za 300 zł/os.
- sympatyczny, ale dosyć drogi nocleg znaleźliśmy w Delhi w dzielnicy tybetańskiej, Majnu Ka Tilla - 530 rs za pokój 2 os. + dostawka z shared bathroom.
- w Agrze wbrew pewnym opiniom bez problemu można znaleźć tani nocleg (Shanti Lodge, nieopodal South Gate), niedrogie i dobre jedzenie a samo stare miasto zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Tyle na razie :) Jakby ktoś miał jakieś dalsze pytania zapraszam na maila :)