19-09-2021, 00:33
Wielkie podziękowania dla Kazia i Traszana za jak zawsze super towarzystwo.
Słowem krótkiego podsumowania.
Wałbrzyskie mnie nurtowały ale i niepokoiły. Widziane z okien pociągu strome kopy i pasma typu góra-dól.
Obawy miałem kondycyjne. Ale nie tylko.
Jeszcze nie wszystko przedreptane, jeszcze nie wszystko zobaczone...
Część ,,zrobiliśmy" w ubiegłym roku jesienią, część w czerwcu, teraz we wrześniu (czyli nominalnie latem) najważniejsze punkty na mapie Gór Wałbrzyskich.
Źle nie było. Odrobiona lekcja w domu nad mapą. To procentuje a nie pokutuje.
W sumie na trzech krótkich wypadach nocowaliśmy tylko raz pod... ,,prawdziwym" dachem - agroturystyka w ub. roku ze względu na deszcz. Reszta noclegów to wiatki. Dojazd PKP.
Podejście może nie ale wejście na Trójgarb niebieskim szlakiem z Witkowa Śląskiego jest ... jadowite (tłuczeń).Szczególnie nocą. Wieża subiektywnie najfajniejsza jaką zwiedziłem w Polsce. Widok w nocy narkotyczny.
Tylko trochę zbyt mocno wiało. Ale dach nie przeciekał. Szczególnie, że nie padało.
Zejście ze szczytu zielonym szlakiem lajtowe, fajny las, ścieżki pokryte igliwiem.
Podejście na Chełmiec mordercze. Ale zejście znów przyjemność i dobre tempo.
Chełmiec biwakowo się nadaje. Zapewne wieczorem liczba odwiedzających szczyt mocno się redukuje (wieża, a właściwie punkt widokowy otwarta do 17stej).
Dzikowce też fajne, wyciąg jak byliśmy to nie chodził, wieża oddalona od szlaków, parę osób w zasięgu wzroku.
Zejścia do Unisławia Śl. także nie nadwyrężające zbytnio kolana.
Tam szlak zielony dochodzi do asfaltingu. Na każdej wycieczce musimy mieć ,,szczęśliwe ocalenie".
Tym razem to był autobus miejski oraz Jeep. Całe 5 km mniej asfaltu. I parę minut czasu w bonusie.
Borowa tym sposobem została osiągnięta jeszcze w świetle naturalnym (z wieży nawet zachód słońca widoczny). Sama budowla ,,kręcona" jak jej ,,siostry" w Sudetach Środkowych. Wiata piknikowa ale spać się dało. Ogólnie czysto na terenie.
Zejście czarnym szlakiem w stronę Koziej Przełęczy to głupota. Ale ciągle robimy głupie rzeczy. I tyle w temacie.
P.S. Traszan miał nosa co do terminu
Słowem krótkiego podsumowania.
Wałbrzyskie mnie nurtowały ale i niepokoiły. Widziane z okien pociągu strome kopy i pasma typu góra-dól.
Obawy miałem kondycyjne. Ale nie tylko.
Jeszcze nie wszystko przedreptane, jeszcze nie wszystko zobaczone...
Część ,,zrobiliśmy" w ubiegłym roku jesienią, część w czerwcu, teraz we wrześniu (czyli nominalnie latem) najważniejsze punkty na mapie Gór Wałbrzyskich.
Źle nie było. Odrobiona lekcja w domu nad mapą. To procentuje a nie pokutuje.
W sumie na trzech krótkich wypadach nocowaliśmy tylko raz pod... ,,prawdziwym" dachem - agroturystyka w ub. roku ze względu na deszcz. Reszta noclegów to wiatki. Dojazd PKP.
Podejście może nie ale wejście na Trójgarb niebieskim szlakiem z Witkowa Śląskiego jest ... jadowite (tłuczeń).Szczególnie nocą. Wieża subiektywnie najfajniejsza jaką zwiedziłem w Polsce. Widok w nocy narkotyczny.
Tylko trochę zbyt mocno wiało. Ale dach nie przeciekał. Szczególnie, że nie padało.
Zejście ze szczytu zielonym szlakiem lajtowe, fajny las, ścieżki pokryte igliwiem.
Podejście na Chełmiec mordercze. Ale zejście znów przyjemność i dobre tempo.
Chełmiec biwakowo się nadaje. Zapewne wieczorem liczba odwiedzających szczyt mocno się redukuje (wieża, a właściwie punkt widokowy otwarta do 17stej).
Dzikowce też fajne, wyciąg jak byliśmy to nie chodził, wieża oddalona od szlaków, parę osób w zasięgu wzroku.
Zejścia do Unisławia Śl. także nie nadwyrężające zbytnio kolana.
Tam szlak zielony dochodzi do asfaltingu. Na każdej wycieczce musimy mieć ,,szczęśliwe ocalenie".
Tym razem to był autobus miejski oraz Jeep. Całe 5 km mniej asfaltu. I parę minut czasu w bonusie.
Borowa tym sposobem została osiągnięta jeszcze w świetle naturalnym (z wieży nawet zachód słońca widoczny). Sama budowla ,,kręcona" jak jej ,,siostry" w Sudetach Środkowych. Wiata piknikowa ale spać się dało. Ogólnie czysto na terenie.
Zejście czarnym szlakiem w stronę Koziej Przełęczy to głupota. Ale ciągle robimy głupie rzeczy. I tyle w temacie.
P.S. Traszan miał nosa co do terminu