05-01-2008, 20:12
No to niech urzeknie Was moja historia (może wyjść przydługa, ale jak najdokładniej będę się starał opisać, żebyście mieli łatwiej mi pomóc ;D).
Sporo czasu zeszło mi zanim uzbierałem (biedny uczeń...) w końcu na wymarzone buty - Trezeta Scarpa. Pierwsze kilka dni - okej (jeśli ktoś śledził wątek o Scarpach to wie). Buty już stawały się coraz wygodniejsze i wygodniejsze - przyzwyczajałem się już. :)
Podejrzewam, że bezpośrednią przyczyną obecnego stanu było przejście jakiegoś 0,5 km w źle zawiązanych butach. (Na nodze miałem zwykłą, cienką, bawełnianą skarpetkę, a w bucie seryjna wkładka.)
Mianowicie, po odcinku 0,5km zacząłem odczuwać silny ból w lewej pięcie/ścięgnie achillesa - dokładnie na granicy pięty i ścięgna. But był bardzo lekko zawiązany i stopa mi się ''majdała''. Zdałem sobie sprawę z błędu, zawiązałem oba buty już dobrze - ale to samo. Droga do domu (kolejny kilometr) to jakaś tortura była. :/ Ledwo dokuśtykałem.
I od tego czasu (3 dni) but mnie uwiera mocno. Uniemożliwia ten ból normalne chodzenie - muszę kuśtykać. No i tak. Próbowałem takich konfiguracji:
-gruba skarpeta (trekingowa, ze wzmocnieniami),
-lżejsze/mocniejsze sznurowanie buta,
-dwie pary skarpet (gruba trekingowa i średnia frotte),
-dodanie drugiej wkładki,
-dodanie trzeciej wkładki.
-wyjęcie wszystkich wkładek.
Nic nie pomaga. Macałem palcem - nie ma różnicy między prawym, a lewym butem a tylko w tym jest problem.
Najlepsza konfiguracja (jakieś 30 minut temu) to były dwie grube skarpety i dwie wkładki, ale i tak but silnie uwierał i musiałem kuśtykać.
Szewca w moim mieście nie ma z tego co mi wiadomo. :/ Moja wina pewnie, że nie zawiązałem dokładnie tego buta, ale nie wiem, czy i tak po jakimś czasie by nie wyszła ta ''dolegliwość''...
Co radzicie?
Sporo czasu zeszło mi zanim uzbierałem (biedny uczeń...) w końcu na wymarzone buty - Trezeta Scarpa. Pierwsze kilka dni - okej (jeśli ktoś śledził wątek o Scarpach to wie). Buty już stawały się coraz wygodniejsze i wygodniejsze - przyzwyczajałem się już. :)
Podejrzewam, że bezpośrednią przyczyną obecnego stanu było przejście jakiegoś 0,5 km w źle zawiązanych butach. (Na nodze miałem zwykłą, cienką, bawełnianą skarpetkę, a w bucie seryjna wkładka.)
Mianowicie, po odcinku 0,5km zacząłem odczuwać silny ból w lewej pięcie/ścięgnie achillesa - dokładnie na granicy pięty i ścięgna. But był bardzo lekko zawiązany i stopa mi się ''majdała''. Zdałem sobie sprawę z błędu, zawiązałem oba buty już dobrze - ale to samo. Droga do domu (kolejny kilometr) to jakaś tortura była. :/ Ledwo dokuśtykałem.
I od tego czasu (3 dni) but mnie uwiera mocno. Uniemożliwia ten ból normalne chodzenie - muszę kuśtykać. No i tak. Próbowałem takich konfiguracji:
-gruba skarpeta (trekingowa, ze wzmocnieniami),
-lżejsze/mocniejsze sznurowanie buta,
-dwie pary skarpet (gruba trekingowa i średnia frotte),
-dodanie drugiej wkładki,
-dodanie trzeciej wkładki.
-wyjęcie wszystkich wkładek.
Nic nie pomaga. Macałem palcem - nie ma różnicy między prawym, a lewym butem a tylko w tym jest problem.
Najlepsza konfiguracja (jakieś 30 minut temu) to były dwie grube skarpety i dwie wkładki, ale i tak but silnie uwierał i musiałem kuśtykać.
Szewca w moim mieście nie ma z tego co mi wiadomo. :/ Moja wina pewnie, że nie zawiązałem dokładnie tego buta, ale nie wiem, czy i tak po jakimś czasie by nie wyszła ta ''dolegliwość''...
Co radzicie?