12-11-2006, 15:23
Mam pewne doświadczenie w korzystaniu z transportu lokalnego w Kenii, gdzie w ciągu 2 tygodni poznałem wraz z kumplem rozmaite środki lokomocji i jest tak:
- matatu - urokliwe i fascynujące, jeździłem po okolicach Mombasy dość często, traktując jako podstawowy środek lokomocji, stan techniczny pojazdów baaardzo tajemniczny czasem, ale działały ;) raz tylko ten którym jechałem się zepsuł, jeździliśmy także po zmroku choć odradzano nam to w hotelu; znając ceny nie daliśmy się zrobić w bambuko i płaciliśmy jak tubylcy
- autobus długodystansowy - mieliśmy okazję jechać nocnym z Mombasy do Nairobi; stan techniczny w porządku, nawet zdaje się, że podali soczek, no i rozrywka zapewniona bo telewizor dudnił całą noc, raz tylko kierowca w ciemności pomylił drogę czy jakoś tak
- pociąg z Nairobi do Mombasy - nocny, są 3 klasy, my w 2 jechaliśmy w przedziale z 4 łóżkami i starym muzułmańcem z Pakistanu wracającym, a my w elementach wojskowej garderoby w pustynnych kamuflażach... ;) , w 2 klasie spoko warunki, śniadanie i kolacja wliczone w cenę biletu; pociag ma obowiązkowe spóźnienie, zdaje się, że w naszym przypadku 6-7 godzinne, ale luzik, pole, pole i hakuna matata
- taksówka - spoko
- cóś jak motorek z dwuosobową kabiną pasażerską - spoko, ale głośny
Takie moje spostrzeżenie, które można brać za radę albo i nie - nosiliśmy wojskowe spodnie i kapelusze, wszyscy myśleli, że jesteśmy żołnierzami (tam cywilom łachów armijnych mieć nie wolno) i mieli do nas specyficzne podejście - szacuneczek i respekcik, naciągacze pamiątkowi mniejszą mieli wiarę, w to że nas uda im się nas naciągnąć.
Chętkę na Kili też mam wielką, w planach jest, ale niestety trza na to kasy, ech...
-------------------------------------------
AdAm
- matatu - urokliwe i fascynujące, jeździłem po okolicach Mombasy dość często, traktując jako podstawowy środek lokomocji, stan techniczny pojazdów baaardzo tajemniczny czasem, ale działały ;) raz tylko ten którym jechałem się zepsuł, jeździliśmy także po zmroku choć odradzano nam to w hotelu; znając ceny nie daliśmy się zrobić w bambuko i płaciliśmy jak tubylcy
- autobus długodystansowy - mieliśmy okazję jechać nocnym z Mombasy do Nairobi; stan techniczny w porządku, nawet zdaje się, że podali soczek, no i rozrywka zapewniona bo telewizor dudnił całą noc, raz tylko kierowca w ciemności pomylił drogę czy jakoś tak
- pociąg z Nairobi do Mombasy - nocny, są 3 klasy, my w 2 jechaliśmy w przedziale z 4 łóżkami i starym muzułmańcem z Pakistanu wracającym, a my w elementach wojskowej garderoby w pustynnych kamuflażach... ;) , w 2 klasie spoko warunki, śniadanie i kolacja wliczone w cenę biletu; pociag ma obowiązkowe spóźnienie, zdaje się, że w naszym przypadku 6-7 godzinne, ale luzik, pole, pole i hakuna matata
- taksówka - spoko
- cóś jak motorek z dwuosobową kabiną pasażerską - spoko, ale głośny
Takie moje spostrzeżenie, które można brać za radę albo i nie - nosiliśmy wojskowe spodnie i kapelusze, wszyscy myśleli, że jesteśmy żołnierzami (tam cywilom łachów armijnych mieć nie wolno) i mieli do nas specyficzne podejście - szacuneczek i respekcik, naciągacze pamiątkowi mniejszą mieli wiarę, w to że nas uda im się nas naciągnąć.
Chętkę na Kili też mam wielką, w planach jest, ale niestety trza na to kasy, ech...
-------------------------------------------
AdAm