23-06-2005, 10:19
wszystkie SAK (swiss army knife) ze względu na długość ostrza mogą przeszkadzać w pracach w kucni obozowej. trudne jest zwłaszcza krojenie chleba. ale, coś za coś, są one małe, poręczne i nieważą tyle co np jakiś cammilus czy inne SRK-podobne noże. więc jesli śpisz w namiocie, gotujesz na gazie, masz chinki w plecaku, to z victorinoxem spokojnie dasz rade. jeśli preferujesz bardziej ''czystszy'' survival, a nóż ma służyć Ci do np rabania drzewa pomyśl nad czymś ostrzem stałym, znacznie cięzzym niz scyzoryk.
ja w góry zabieram przeważnie tylko huntsmana, chleb czasami krzywo się ukroi,ale po kilku dniach wedrówki nadal mam wrażenie, że mój plecak wazy zdecydowanie zadużo, wiec staram się odciążać ekwipunek.
a i pare razy bawiąc się w bytowanie w terenie miałem tylko swojego SAKa i dało się wytrzymac
-------------------------------------------
pozdrawiam
ja w góry zabieram przeważnie tylko huntsmana, chleb czasami krzywo się ukroi,ale po kilku dniach wedrówki nadal mam wrażenie, że mój plecak wazy zdecydowanie zadużo, wiec staram się odciążać ekwipunek.
a i pare razy bawiąc się w bytowanie w terenie miałem tylko swojego SAKa i dało się wytrzymac
-------------------------------------------
pozdrawiam