NGT
Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - Wersja do druku

+- NGT (https://ngt.pl)
+-- Dział: NGT (https://ngt.pl/forum-1.html)
+--- Dział: Dyskusje o sprzęcie (https://ngt.pl/forum-2.html)
+--- Wątek: Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty (/thread-704.html)



RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - Alpamayo84 - 12-05-2016

Nowart, odnośnie smażenia na każdym oleju zacytuje Ci fragment książki Jerzego Zięby którą mam przed sobą:

Wiele reakcji w organizmie przebiega przy udziale tlenu. Reakcje te polegają na wymianie elektronów. Elektrony krążą wokół jądra atomu w parach. Oderwanie jednego elektronu od danego atomu tlenu oznacza, że powstaje cząsteczka tlenu z elektronem, który nie ma drugiego elektronu, z którym tworzyłby stabilna parę. Taka cząsteczka to tzw. „wolny rodnik”. Wolny rodnik może istnieć zupełnie niezależnie. Nie zagłębiając się dalej, wolne rodniki powstają nie tylko w przypadku oderwania elektronu w przypadku tlenu, ale także azotu. Wolne rodniki to cząsteczki, które mają niezwykle silne własności utleniające. To dobrze i źle zarazem. Wolne rodniki używane są przez nasz układ odpornościowy np. do walki z patogenami - to dobrze.

Kiedy jednak wolnych rodników jest znacznie więcej i nasz wewnętrzny system przeciwutleniający nie jest w stanie poradzić sobie z tak dużą ich ilością dochodzi do zbyt dużej ilość reakcji utleniających - to źle, bardzo źle. Wolny rodnik „kradnie” innym atomom brakujący mu elektron, te z kolei „kradną” znowu innym i mamy do czynienia z reakcją łańcuchową.

Na szczęście, w naszym organizmie znajdują się substancje, (antyoksydanty lub przeciwutleniacze), które oddając jeden elektron, powodują, że wraca na swoje miejsce i wtedy wolny rodnik przestaje istnieć, a sama ta substancja z definicji staje się wolnym rodnikiem, ale ... substancje te mają taką właściwość, że po oddaniu elektronu one same nie są szkodliwe.

Wolnych rodników jest wiele różnych rodzajów, tak samo jest wiele przeciwutleniaczy, które nasz organizm produkuje. Kiedy ilość wolnych rodników jest zbyt duża i do ich deaktywacji mamy za mało naszych własnych substancji przeciwutleniających, wtedy zaburzona zostaje równowaga pomiędzy tworzeniem się wolnych rodników i ich usuwaniem. Innymi słowy w organizmie dochodzi do zbyt dużej ilości reakcji utleniających.

To właśnie nazywa się STRESEM OKSYDACYJNYM, a to już jest droga do wielu chorób i towarzyszącym im tragedii ponieważ te reakcje utleniają czyli niszczą szczególnie ważne elementy naszego organizmu jakim są tłuszcze, białka, DNA znajdującego się w jądrze komórki jak i DNA znajdującego się w mitochondriach (to takie elementy komórki, w których tworzona jest energia dzięki której żyjemy).


Innymi słowy, utlenianie kwasów tłuszczowych jest dla człowieka bardzo niezdrowe. Kiedy takie utlenianie występuje? Zawsze tam gdzie jest tlen, a wv naszym organizmie tlenu jest dużo. Kiedy olej z brakującym atomem tlenu w jego cząsteczce pozostawimy przez pewien czas na powietrzu zaczyna śmierdzieć - mówimy, że JEŁCZEJE. To jest właśnie skutek jego utleniania. Żeby ten proces spowolnić, po otwarciu butelki z olejem trzymamy ją w lodówce, ponieważ w niskiej temperaturze procesy utleniania przebiegają znacznie wolniej.

Jeśli tak, to w organizmie człowieka, którego normalna temperatura wynosi 36,6° C proces utleniania kwasu tłuszczowego będzie przebiegał znacznie szybciej z jeszcze bardziej zwiększoną ilością wytwarzanych wolnych rodników. Tak też się dzieje, kiedy tłuszczów nienasyconych w naszym organizmie jest zbyt wiele! Wiemy już, że nasz organizm wytwarza substancje, które z wolnymi rodnikami sobie poradzą, ale... kiedy będzie ich już naprawdę za dużo i nasz własny system obrony nie daje już rady ich unicestwiać - chorujemy i to bardzo.

A co będzie, jeśli np. taki tłuszcz podgrzejemy na powietrzu, a nie w naszym organizmie? Będzie tak jak określają to podstawowe prawa chemiczne. Im dłuższy czas i wyższa temperatura w jakiej tłuszcz nienasycony się znajduje, tym procesy utleniania i wytwarzania wolnych rodników będą przebiegały znacznie bardziej gwałtownie. Możemy taki tłuszcz np. podgrzać do temperatury 90 czy 100 stopni, a wtedy te reakcje przebiegają błyskawicznie. Możemy pójść jeszcze dalej i podgrzać ten tłuszcz do np. 180 stopni i zrobić z niego fabrykę wolnych rodników, tylko po co? Widzimy, że postępowanie takie jest bezsensowne, bo szkodliwe dla zdrowia. Tak podpowiada nam logika i nauka. Czy się do tego stosujemy? Niektórzy tak... a takich jest mało, a niektórzy nie, a takich jest znacznie więcej. Dlatego, że każdego dnia tysiące ludzi leje olej z oliwek na patelnię, podgrzewa go do temperatury ok. 180 stopni i ... smaży sobie na nim np. mięso, jarzyny, naleśniki, ryby itd... Czy to źle? Najlepiej nie jest, bo tlen z powietrza łączy się z tym jednym wiązaniem podwójnym i tworzy się bardzo duża ilość wolnych rodników. Czyli... nie jest to dobrze...

Wracając do oleju z kokosa o którym wspominał leppy to zdecydowanie prawda, zawiera około 95% frakcji nasyconej dzięki czemu może być z powodzeniem wykorzystywany do bezpiecznego smażenia, ale i nie tylko. Olej z kokosa i i chlorek magnezu wykorzystuje również jako skuteczny naturalny antyperspirant.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - ludz - 12-05-2016

>>Wolny rodnik „kradnie” innym atomom brakujący mu elektron, te z kolei „kradną” znowu innym i mamy do czynienia z reakcją łańcuchową.

Nie wiem, kim jest pan Jerzy Zięba, ale z punktu widzenia fizyki/chemii to zdanie kompromituje ten wywód. Skłania mnie wręcz do zakwalifikowania całości do kategorii teorii żywienia/medycyny z pogranicza szarlataństwa.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - siedem - 12-05-2016

Panowie, czy ten temat jest o tym, kto ile i na jakim oleju smaży w domu albo na grillu???

Może coś o liofilizatach się wypowiedzie? jakie smaki, firmy, nowości, wady i zalety itp. bo tego jestem bardziej ciekaw i o tym temat ten głosi.
-------------------------------------------
Olej to trzeba mieć w głowie!




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - Alpamayo84 - 12-05-2016

No właśnie nie wiesz kim jest Pan Jerzy Zięba :) Nie płynie z nurtem rzeki, a pod prąd i dzięki temu wyleczył wielu ludzi którzy zostali spisani na straty przez medycynę akademicką. Tak swoją drogą ten szarlatan organizuje sporo wykładów na które paradosklalnie uczęszcza coraz szersze grono pań i panów w białych kitlach.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - m - 12-05-2016

leppy - wpis z linku to najprawdopodobniej tłumaczenie, które odnosi się do rynku północnoamerykańskiego na co wskazuje odniesienie do FDA (Bridget Jones ;) ) i rzepaku Kanadyjskiego (o którym i ja wspominałem). Ale to ma się nijak dla naszego rynku na szczęście.
A swoją drogą ta str/sklep nie wygląda na wiarygodne źródło informacji
Inną sprawą jest porównywanie poszczególnych tłuszczy jako takich, a inną obawa o gmo.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - leppy - 12-05-2016

m
Jasne.
Ogólnie każdy medal ma dwie strony, a każde badanie można podważyć bądź przeprowadzić kontr-badanie. Poruszanie się w gąszczu takich sprzecznych informacji jest wręcz niemożliwe. Do tego, ''im dalej w las (zaczynasz drążyć jakiś temat), tym więcej drzew''.
Twoje dane na temat rzepaku skąd pochodzą? Zdajesz sobie sprawę, że - skąd by nie pochodziły - mogą być zafałszowane bądź nieprawdziwe? Jednak jeśli jest tak jak piszesz - fajnie - i zimnotłoczony, nierafinowany olej rzepakowy (o taki trudno i jest drogi, ale to nawiasem) mógłby być dopuszczalnym źródłem tłuszczów do spożycia na zimno. Jednak, w mojej ocenie, ze względu na sporą zawartość prozapalnych Omega-6, nadal nie rekomendowanym jakoś szczególnie. Wspomniana przez Ciebie oliwa z oliwek (prawdziwa - czytaj: również droga i niezbyt dostępna w marketach) to głównie Omega-9, czyli kwasy tłuszczowe jednonienasycone, czyli zupełnie inna para kaloszy. Co jest lepsze od czego - zależy jeszcze dla kogo i w jakiej sytuacji.
Ale pomińmy temat genetycznej modyfikacji rzepaku (nie mam teraz czasu go drążyć i szukać danych) - w mojej ocenie olej rzepakowy do smażenia odpada tak czy inaczej, z uwagi na wielonienasycone kwasy tłuszczowe ulegające nasilonemu utlenianiu w wysokiej temperaturze.
Natomiast zlinkowana stronka w mojej ocenie jest całkiem wiarygodna, ponieważ po 1) należy do osoby, która poświęca sporą część życia na drążenie takich tematów, robiąc szczegółowy research, a po 2) podaje źródła swoich wywodów. Oczywiście, tak jak napisałem wcześniej - każdy medal ma dwie strony, a praktycznie wszystko można podważyć.
Dlatego osobiście nikogo już w życiu nie przekonuję. Jedynie doradzam. A co dana osoba zrobi, to całkowicie jej sprawa.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - boguś b - 13-05-2016

Proponuję adminowi,żeby utworzyć temat zdrowe odżywianie.
Tam przenieść dyskusję,końcowe wpisy.
Odbiegliśmy od tematu głównego,mam nadzieję,że to nie przeze mnie.Tylko spytałem się o olej z czarnuszki.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - whst - 13-05-2016

Sugerowałbym jednak nie wychwalać metod pana Zięby na tym forum, gdyż kolejny raz gdy będzie o nim znów głośno będzie wtedy, gdy jego metody odniosą podobny skutek, co niedawne ospa party antyszczepionkowców.

Jak ktoś chce wierzyć w teorie spiskowe i illuminati to śmiało, ale nie na forum turystycznym.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - Alpamayo84 - 13-05-2016

To takie typowe dla ''niektórych'' wciskać wszystkich do tego samego wora tymczasem już na początku książki Zięba pisze:
''Dla niektórych czytelników tytuł zabrzmi może niczym ''rozważania z zakresu teorii spiskowych'' Tymczasem, dzięki wyjątkowemu talentowi ''szperacza'' autora otrzymujemy dobrze udokumentowaną pozycję, bogatą w niezwykle istotne, a skrzętnie pomijane wyniki badań. Narracja nie jest oparta o przypuszczenia, niesprawdzone doniesienia czy myślenia życzeniowe. To owoc prac badawczych prowadzonych i zebranych w różnych zakątkach świata''

Ten człowiek bazuje na wiedzy akademickiej która kiedyś leczyła, pomagała ludziom, była udokumentowana przez oficjalne badania, na wiedzy różnych europejskich lekarzy którzy byli autorytetami pionierami odkrywając tajemnice medycyny która z czasem mogła stanowić zagrożenie dla farmacji dlatego często gęsto ich późniejsze badania były dyskredytowane, pomijane mimo to że wcześniej ogólnie stosowane.

Whst z Twoim podejściem do tematu Szwajcarów pewnie też uznasz za wyznawców illuminati bo w ostatnim czasie powstała u nich inicjatywa obywatelska dzięki której domagali się żeby wprowadzić u nich ustawę o refundacji 5 metodach leczenia alternatywnego czyli: homeopatię, ziołolecznictwo, medycynę chińską, i dwa rodzaje terapii które mają do czynienia z energią człowieka, obłąkani Ci Szwajcarzy co nie? Nie to co Polacy których służba zdrowia według rankingu plasuje się gdzieś za Albanią w ogonie Europy.
Życzę Ci dużo zdrówka.
---
Edytowany: 2016-05-13 11:09:14




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - bartolini - 13-05-2016

ale o co chodzi ?




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - siedem - 13-05-2016

o liofilizaty :)
-------------------------------------------
bez podbiegania?




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - bartolini - 13-05-2016

no właśnie SIedem! i niech tak właśnie będzie, a nie o wyższości masła klarowanego nad oliwą, czy na odwrót.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - nowart - 13-05-2016

Alpamayo, racja, bardzo mądry facet a krytykują Ci, którzy są zacietrzewieni w podręcznikowej medycynie.
Wiem, że to nie na takie dyskusje wątek, ale pozwolę sobie na małe podsumowanie celem potwierdzenia w nadziei, że i tak wszystko to zostanie przeniesione do osobnego wątku. Chyba warto taki założyć, wszakże zdrowie ważniejsze niźli 200g lżejszy śpiwór :)
Mam wykształcenie medyczne - od wielu lat moją bolączką były nawracające anginy - uczono mnie leczyć je wyłącznie antybiotykami, innej drogi medycyna akademicka nie zna - dzięki podpowiedzi podobnego, jak to ludzie określają ''szarlatana'', uciekłem spod skalpela i resekcji migdałków, uwaga... ssając olej. Od tamtego mniej więcej czasu, a było to z 8 lat temu, jestem zagorzałym propagatorem naturalnych metod leczenia a najgorsze co mnie spotkało to 2 dniowe przeziębienie...
---
Edytowany: 2016-05-13 12:56:15
-------------------------------------------





RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - Butchy - 13-05-2016

... a ja jadę teraz głównie na powerbarach. Zdrowe to może nie jest ale moim zdaniem lepsze on snickersow albo czekolady. Nawet niektóre są całkiem smaczne.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - marider - 14-05-2016

Ja ostatnio wcinam musli'nkowe batoniki nadziane orzechami, rodzynami itp itd, liofile jakos mi nie wchodza albo trafiam na same g... :/




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - Butchy - 14-05-2016

Niektóre liofile są na prawdę smaczne, wiec może rzeczywiście złe trafiłeś.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - siedem - 14-05-2016

Ja także ostatnio jadę na powerbarach i energy cake'ach. Jeden do dwóch pb i 2 ec w ciągu dnia starczają na cały dzień. Nie mam potrzeby robić przerw obiadowych na suchą karmę.
Co do picia kawy na szlaku, to sam osobiście nie piję, bo mocno odwadnia, ale dla tych co używają kawiarki turystycznej polecam Aeropress, wg mnie jest dużo lżejszy a kawa przedobra!
Albo zabierać ze sobą mieloną guaranę i kawę + cały sprzęt do przygotowania zostawić w domu..
---
Edytowany: 2016-05-14 20:51:27
-------------------------------------------
a potem gdzieś pójdziemy..




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - MartinCK - 13-06-2016

Ludziska,
Wątek długi i w starych postach są podane pewne patenty na jadłospis na wyrypy górskie. Jednak trochę lat już minęło, doświadczenie użytkowników większę. Dlatego mam pytanie. Wybieram się na 7 dni łażenia po ferratach włoskich. Docelowo ma być baza na dole, ale nocleg w schronie może też się trafi. Chciałem odciążyć wagowo mój plecak, a jednocześnie ''dociążyć'' go zdrowymi kaloriami, potrzebnymi do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Myśłałem o lio, ale widzę, że można to taniej rozwiązać. Może napiszę co planuję zabrać ze sobą:
- śniadanie: owsianka Kupiec ''coś na ząb''+ orzechy, rodzynki, żurawina - proste i szybkie w przygotowaniu
- obiad: to samo co wyżej + dodatkowa dawka mleka w proszku (?)
- w trase: wiadomo, że czasami złapie głód, a trzeba iść i tutaj zwykle był snikers i jakieś batony
- na kolacje nie zwracam uwagi na wagę bo raczej będzie na dole, więc gotowe jedzenie w słoikach na ciepło/ryba w puszcze zawsze poprawi humor i samopoczucie
Ktoś by jeszcze coś dorzucił?
---
Edytowany: 2016-06-13 20:41:04




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - ns - 13-06-2016

@MartinCK
Nie wiem jak Twoje kubki smakowe, ale ja owsiankę jem z przeróżnego rodzaju suszonymi owocami, ziarnami, całymi lub zmielonymi: słonecznik, pestki dyni, sezam, mak, itd. Dodaję również 1-2 zmielonej łyżeczki łuski babki jajowatej lub ziarna babki płesznik (raczej jajowatej) - tu uwaga, starać się pić dużo wody po ich zjedzeniu. Polecam również mielone siemię lniane, ale to w domu. Na dłuższą wyprawę to raczej nie zmielone, z tego powodu, że w wyższej temperaturze tłuszcz lniany jełczeje. Do tego zmieloną łuskę z gryki, wiórka kokosowe. Generalnie jedzenie bardzo bogate w błonnik. Doprawiam to jeszcze kakao, cynamonem, gałką muszkatołową. W trasie to wszystko razem wymieszane z mlekiem w proszku, gotowe do zalania wodą.




RE:Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty - nowart - 13-06-2016

A nie lepiej batony i inne śmieci w trasie zamienić na coś co dostarczy trochę białka zamiast wyłącznie cukrów i pustych kalorii? Jakieś suszone mięcho - kiełbaski, kabanosy?