NGT

Pełna wersja: [Recenzja] Test filtru Diercon PS01 dzięki outdoorzy.pl - Yatzek 2015
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
OPIS PRODUKTU:

Model: Diercon PS01
Źródła wody: Świeża woda z różnych źródeł, np. z rzek, jezior, górskich potoków itp.
Przepustowość: 400ml/min.
Wymiary: 31x160mm
Waga netto: 60g
Membrana: ultrafiltracyjna z pustych włókien kapilarnych 0,03 microna
Wydajność: 1500L
Żywotność: 1 rok od od dnia pierwszego użycia
Materiały: Polipropylen, membrana ultrafiltracyjna z włókien kapilarnych, antybakteryjny węgiel aktywny, itp.

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
31-12-2015, 00:59

Dzięki Administracji Niezależnej Grupy Testingowej - NGT.pl, z początkiem roku 2015 zostałem testerem osobistego filtra wody - Diercon PS01. Filtr otrzymałem od polskiego dystrybutora - firmy outdoorzy.pl.

Filtr osobisty jest indywidualnym wyposażeniem wędrowcy, dając możliwość uzupełniania zapasów wody pitnej z niemal każdego źródła wody o nieznanej czystości.

Opisywany i testowany filtr należy do kategorii filtrów grawitacyjnych, bazujących na wolnym przepływie wody z naczynia umieszczonego wyżej poprzez filtr do naczynia umieszczonego niżej. Jest też możliwość podniesienia ciśnienia, a tym samym szybkości filtrowania poprzez ściskanie elastycznego pojemnika z wodą filtrowaną.
Istnieją także filtry mechaniczne wyposażone w ręczną pompkę i choć mają większą wydajność, to są gabarytowo większe i mają zwykle większą wagę.

Opis i parametry techniczne są dostępne na stronie polskiego dystrybutora:
http://diercon.pl/produkty/diercon-ps01/

Dla pojedynczego użytkownika, filtr grawitacyjny jest zwykle wystarczający, choć czas oczyszczania wody niekiedy wystawia cierpliwość spragnionego na niewielką próbę.
Jednak oszczędność wagi noszonej wody gdy mamy do dyspozycji ważący 60 gramów filtr, jest nie do przecenienia, zwłaszcza dla wyznawcy ideologii Light & Fast. Zakładam oczywiście, że poruszając się w terenie, wcześniej zrobiłem rozpoznanie i spodziewam się znaleźć jakiekolwiek źródło wody.

Pozostawiam poza dyskusją rozterki, czy uda się wodę znaleźć po drodze czy też nie, a czy w tej sytuacji trzeba nosić jej odpowiedni zapas. Skupię się natomiast na plusach i minusach togo konkretnego produktu i jego przydatności praktycznej w terenie.


Jakoś nie jestem zwolennikiem prezentowania ''unpacking'' czyli otwierania z namaszczeniem paczki i wyliczania każdego drobiazgu z osobna. Tym bardziej, że nie biorę jakoś szczególnie pod uwagę dodatków, bo często one maja podnieść atrakcyjność głównego towaru, chyba że są jego nieodłącznym składnikiem.
Zatem obok samego filtra, otrzymujemy maleńką strzykawkę do przemywania, wężyk do połączenia według naszej inwencji, elastyczną butelkę/torebkę/bukłak z zakrętką, komplet filtrów wstępnych, ''dziubek'' do wężyka, a także instrukcję - niestety bez języka polskiego, ale obrazkowo pokazującą stosowanie filtra.

Wodę do filtrowania możemy gromadzić w butelkach typu PET ze standardowym gwintem, ja używam bukłaków Platypus, mających też ten uniwersalny skok gwintu. Ich dokręcenie jest pewne i wygodne, wystarczająco szczelne do przeprowadzenia filtrowania.

Wylot jest ukształtowany w mały ustnik, umożliwiając picie wprost z filtra. Można na niego nałożyć wężyk i połączyć z naczyniem odbiorczym bądź włączyć przelotowo do rurki od bukłaka. Ja preferuję pozostawienie wylotu wolnego, pod który podstawiam naczynie, do którego spływa przefiltrowana woda.

Zanim przejdę do spostrzeżeń z samego filtrowania, dodam, że filtr ma wewnątrz podwójne filtrowanie. Woda początkowo przechodzi przez warstwę węgla aktywowanego, gdzie jest oczyszczana z toksycznych składników. Znajdujący się w dalszej części filtr kapilarny blokuje przepływ drobin mechanicznych i znakomitej większości bakterii mogących znajdować się w filtrowanej wodzie. Więcej technicznego bla-bla znajdziecie we wcześniej podanym linku :)

Gabaryty nie są duże, choć też nie najmniejsze - 160mm długości, 31mm średnicy i 60g wagi (56g zważone). Po pierwszym użyciu zawsze pozostanie w nim nieco wody i wtedy może ważyć nieznacznie więcej.


Pierwsze użycie filtra jest nieco ...frustrujące. Wynika to z prostej zależności, że filtr najpierw sam musi napełnić się wodą, która dopiero po chwili wydostanie się z drugiego końca. Dobrze jest tę czynność wykonać ze wspomaganiem, ściskając butelkę czy bukłak, by pierwsze zadziałanie filtra przebiegło szybko i sprawnie.
Początkowo woda leci wąską strużką, a po kilku użyciach nieco przyspiesza.
W jej smaku można wyczuć posmak węgla, który także jest sprawcą spowolnienia procesy filtrowania. Można jednak wyjść z założenia, że jeśli powoli - to dokładnie.

W większości filtrowałem wodę z ujęć leśnych. Była to woda cieknąca z odległego źródła, bądź stojąca w niewielkich zbiornikach, ale o dobrej przejrzystości, choć zanieczyszczona gnijącymi liśćmi i zawierająca jakoweś żyjątka, których nie chciałbym gościć w swoich trzewiach.

Po kilkukrotnym filtrowaniu wczesną wiosną, gdy znałem już możliwości Diercona, zabrałem go na Mały Szlak Beskidzki. Już pierwszego wieczora na Kiczerze za Żarem poszukiwaliśmy wody. Nie znaleźliśmy ujęcia z pitną, ale natknęliśmy się na wannę zawierającą zieloną wodę z glonami i jakąś wodną mikroflorą, a kto wie, czy też nie i mikrofauną. Tego wieczoru było bardzo zimno, więc proces filtrowania był dość powolny, ale nie miało to większego znaczenia, gdyż najpierw podpiąłem filtr, by następnie zająć się organizowaniem obozu i noclegu. Z tej racji na bardzo mogę określić kiedy kubek (850ml) wypełnił się po brzegi czystą wodą.
Zanosiło się na przymrozek, toteż po użyciu filtr został przedmuchany i schowany z zapasowymi ubraniami do plecaka. I tu jest właśnie istotna uwaga eksploatacyjna: Filtr po użyciu należy chronić przed ujemną temperaturą, gdyż może ona spowodować popękanie jego wewnętrznej struktury i woda która będzie z niego wypływać, może już nie być właściwie odfiltrowana.
Wspominam, bo nazajutrz okazało się, że resztka wody w kubku zamarzła, a stanowisko testowe pokryte było śniegiem...

Mając przy sobie filtr, nigdy nie nosiłem większego zapasu niż 0,5 l wody. Zabierałem go zatem chętnie na wszelkie wyjścia, na których woda mi była potrzebna do celów spożywczych w ilościach większych niż chciałbym nosić.

Z nastaniem regularnej wiosny zabrałem Diercona wraz z dwoma innymi filtrami o których w tej recenzji nie będę się rozpisywał. Postanowiłem tym razem określić czas w jakim oczyści pół litra wody. Co więcej, wodę nalałem do bukłaka i dokręciłem filtr, przez co bukłak został zamknięty i z zmniejszaniem się ilości wody powstawało w nim niewielkie podciśnienie, gdyż nie był odpowietrzany. Niewątpliwie spowolniło to czas filtrowania.
Pół litra wody zostało oczyszczone po nieco ponad dwunastu minutach.

Diercon PS01 nie jest demonem szybkości, ale też nie podnosiłem ciśnienia w bukłaku, nie ściskałem go dłońmi, nie zgniatałem ciężkim kamieniem ani nie stosowałem żadnej formy pompowania. Jestem w stanie zaakceptować ten wynik, wiedząc, że jest to bodaj najwolniejszy sposób filtrowania grawitacyjnego.

Przez dwa tygodnie wędrowałem Szlakiem Nadbużańskim. Na dystansie 370 km, kilkukrotnie użyłem Diercona do zapewnienia sobie czystej wody. Raz w sporym upale zrobiliśmy odpoczynek na terenie starego ośrodka wypoczynkowego, gdzie z hydrantu kapała niezbyt ciekawie pachnąca i wyglądająca woda. Kilka minut ściskania bukłaka i butelka była pełna.
Innym razem po koszmarnym przebrnięciu przez sobiborskie bagna, filtrowałem wodę gruntową w Wołczynach, - śmierdziała jakimiś produktami naftowymi. Fo odfiltrowaniu straciła moc paliwa rakietowego :) Było już późno, humor po bagnach miałem mizerny, a dodatkowo już byłem częściowo zjedzony przez meszki i komary, więc nawet nie sięgałem po aparat...
Jeszcze gdzieś na Nadbużańskim filtrowałem, ale nie pamiętam gdzie.

W lecie wędrowałem systematycznie po kilka dni. Za każdym razem w klapie plecaka na podorędziu mieszkał sobie filtr Diercon. Zwykle nakręcałem go na niewielką butelkę, która na finiszu wędrówki lądowała w koszu na jakimś przystanku busów. Dzięki temu, moje terenowe i leśne posiłki były spożywane w myśl zasady: nie ważne co się je, - ważne czym się popija :)

Planując dłuższe wędrówki, przeglądam mapy także pod kątem ujęć wody. Półlitrowy żelazny zapas zwykle wraca ze mną do domu, a w terenie poprzestaję na filtrze. Nie szukam na siłę jakiejś wyjątkowo brudnej wody, bo dbam by zbytnio nie zanieczyścić filtra, a po powrocie do domu przepłukuję go zwrotnie czystą ciepłą wodą. Wytrącam i wydmu***ę nadmiar wody i pozostawiam obydwa końce otwarte. Dzięki temu mogę na nim polegać i zabieram go na kolejne wędrówki po beskidzkich szlakach.

Podsumowanie.

Filtr Diercon PS01 jest urządzeniem spełniającym swe zadanie. Szybkość filtrowania nie jest najwyższa, ale w większości sytuacji akceptowalna, tym bardziej, że przy wspomaganiu ściskaniem butelki/bukłaka z filtrowaną wodą, proces da się wyraźnie przyspieszyć.

Smak przefiltrowanej wody za każdym razem był bez zarzutu, choć na wejściu była ona o zapachu zgnilizny, ziemistym, ropopochodnym czy innym niezbyt przekonywującym do bezpośredniego spożycia.

Masą i gabarytami Diercon plasuje się w klasie filtrów kompaktowych. Nie jest rekordowo mały czy lekki, ale są to wartości i tak wystarczająco dobre, by włączyć go na stałe do wyposażenia plecakowego.

Dzięki standardowemu gwintowi w jaki wyposażane są powszechne butelki PET, jest łatwy do zestawienia z takimiż butelkami i bukłakami, a ustnik na wyjściu umożliwia dalszą kombinację według potrzeb.

Posiada podwójny system filtrowania - węgiel aktywny i kapilary, co skutecznie eliminuje niepożądane składniki.

Wymaga minimum obsługi serwisowej i zachowania podstawowych warunków eksploatacji i przechowywania.

Daje dużą oszczędność wagi wyposażenia - zamiast mniejszej czy większej ilości wody, nosimy lekki filtr i ewentualnie żelazną rezerwę płynów. Oczywiście w sytuacji gdzie liczymy się z pozyskaniem nieoczyszczonej wody w terenie.

Plusy i minusy.

Na plus:

- małe gabaryty i niewielka waga,
- uniwersalny gwint i możliwość wpięcia w rurki z obydwu stron,
- bezobsługowe działanie,
- bardzo wysoka skuteczność filtrowania,
- duża niezawodność,
- możliwość zastosowania prostego filtra wstępnego.

Na minus:

- nierozbieralny niewymienny wkład węglowy,
- zbyt mały filtr wstępny,
- krótka żywotność - jeden rok,
- nieco powolne działanie.


Konkluzja:

Filtr godny polecenia. Uniwersalny, niekłopotliwy, sprawdzający się w praktyce. Spełnia wszelkie wymogi dla filtra kompaktowego. Gdyby się dało wymieniać wkład węglowy, byłby bliski ideałowi w swojej klasie.

Moje uwagi dla producenta:

Opracować wersję modułową trzyczęściową: filtr wstępny-filtr węglowy-filtr kapilarny.
Do wody z górskich potoków wystarczył by moduł kapilarny. Przy większych zanieczyszczeniach można dokręcić moduł węglowy, który po resursie można wymienić na nowy (bądź sam wkład). Dla mętnej stojącej wody z kałuży i innej mocno zanieczyszczonej, wystarczy dokręcić moduł z filtrem wstępnym, łatwo wymienialnym.
W znany i czysty teren na krótką trasę można wtedy zabrać filtr kapilarny, w bardziej wątpliwe warunki zabrać trzy moduły i używać według potrzeb.
Oczywiście PS01 może pozostać jak jest, ale na jego bazie wykonać trójmodułowy dla bardziej wymagających.

W punktacji przyznałem:

- za wygodę - 5 - przykręcamy, odwracamy i po chwili czysta woda leci,
- za wyposażenie - 4 - oczekiwałbym lepszego filtra wstępnego (dałbym notę 4,5) :)
- za wytrzymałość - 4 - krótki roczny resurs z uwagi na szybkie wypracowanie się filtra węglowego.

Oczywiście testowanie nadal będzie trwać, ale test był wymagalny do końca 2015, więc zmieściłem się w czasie :)

No to koniec lania (filtrowanej) wody... ;-)

Na zdrowie!

Pełna wersja recenzji ze zdjęciami na moim blogu - http://ginvilla.blogspot.com/2015/12/tes...-ps01.html

OCENA PRODUKTU:

Wygoda: 5/5
Wyposażenie: 4/5
Wytrzymałość: 4/5
Ogólna: 4.33/5


[Obrazek: Diercon_009_DSC_7656a1sm.jpg]

[Obrazek: Diercon_027_0170_MSB_2015_DSC_8739a1sm.jpg]


DATA RECENZJI:
11-01-2016, 09:23

Z pewną taką nieśmiałością zgłosiłam się do przetestowania filtra Diercon PS01, filtr otrzymałam od polskiego dystrybutora - firmy outdoorzy.pl pod koniec 2014 roku. Wcześniej trochę czytałam o tym i podobnych urządzeniach, lubię małe gadżety turystyczne i wydawało mi się, że taki filtr będzie dla mnie przydatny.

Ponieważ Yatzek jako pierwszy zamieścił recenzję, w której są dane techniczne i opis filtra, pominę tą część*, a skupię się na własnych doświadczeniach.

*z jedną drobną uwagą, wg Yatzka: ''Opisywany i testowany filtr należy do kategorii filtrów grawitacyjnych, bazujących na wolnym przepływie wody z naczynia umieszczonego wyżej poprzez filtr do naczynia umieszczonego niżej.'', dla mnie - głównie ze względu na niską wydajność (400 ml/min) jest to typowy filtr osobisty do bezpośredniego spożycia wody, gdyby producent zakładał użycie PS01 do filtrowania grawitacyjnego, to miałby w ofercie jakieś akcesoria temu służące (jak w MSR AutoFlow, czy Sawyer SP181). To, że da się zrobić z PS01, butelki PET i garnka zestaw grawitacyjny jest oczywiście dużym plusem, ale - według mnie - nie jest to zadaniem tego modelu.


Tytułem wstępu trochę o sobie:

- mam pancerny żołądek, nie przypominam sobie abym kiedykolwiek miała problem po wypiciu wody, a zdarzały się różne ''źródełka'', w tym krany w PKP, na cmentarzach i inne oznaczone ''woda niezdatna do picia'', strumyki przepływające przez pastwiska dla owiec, kałuże z wytapiających się płatów brudnego śniegu itp. Zgodnie z zasadą jak nie widać, że coś się rusza, to można pić.

- nie wyjeżdżam poza Europę, wyjątkiem w 2015 była Teneryfa, ale pomimo geograficznego położenia w Afryce, jest to fragment Hiszpanii, więc radośnie założyłam, że nic mi nie zaszkodzi (i tak było)

- w 2015 roku nie trafiły mi się podczas dłuższych wyjazdów upały, kiedy zapotrzebowanie organizmu na wodę gwałtownie rośnie, w niskich temperaturach mogę bez problemu wytrzymać kilka godzin marszu z 0,5 l zapasem wody

- jestem leniem i jeśli jakiś sprzęt wymaga czasochłonnej obsługi rezygnuję z jego używania, o ile nie jest to absolutnie konieczne

Biorąc pod uwagę powyższe, nie powinnam się brać za testowanie filtra Diercon PS01. Miałam już chwile zwątpienia, kiedy chciałam po prostu zapłacić dystrybutorowi za filtr (jeśli admini uznają, że moje wypociny nie spełniają wymogów recenzji, to nadal jestem gotowa kupić nowy egzemplarz i przekazać komuś innemu do testów) i przestać zmuszać się do jego używania - te wyrzuty sumienia, kiedy filtr leży w plecaku, termin końca przydatności do użytku zbliża się nieubłaganie, a ja piję wodę prosto z rzeki - nie do opisania.

Co dla mnie było problemem?

Po pierwsze konserwacja

1. Napełnić naczynie czystą wodą
2. Włożyć do naczynia dolną końcówkę filtra
3. Do ustnika filtra włożyć strzykawkę a następnie ją napełnić
4. Wstrzyknąć z powrotem wodę ze strzykawki do filtra. W ten sposób wkład zostanie przepłukany a osadzające się na nim zanieczyszczenia usunięte.


Tyle dystrybutor. Nie ma w opisie informacji jak często należy to robić, ale znalazłam w FAQ producenta wskazówkę: ''najlepiej po każdym użyciu'' (co przy rozmiarze włókien kapilarnych 0,03um brzmi sensownie, zdecydowanie szybciej się zapchają bez przepłukiwania, niż np. 0,2um). Czyli należy nosić butelkę czystej wody tylko do przepłukiwania filtra, lub bawić się w filtrowanie grawitacyjne (a czas leci!).

Tak na marginesie - strzykawka dołączona do zestawu jest bardzo mała, zaledwie 5 ml (zakładam, że producent świadomie dołączył akurat taką i ciśnienie wody jest wystarczające do skutecznego przepłukania filtra), w domu dla pewności używałam do przepłukiwania wielkiej 100 ml szprycy ze zbiorów prywatnych, w teren nosiłam maleństwo z zestawu.

Po drugie użytkowanie

Z opisu na stronie dystrybutora:
''Łatwość obsługi- urządzenie nie posiada żadnych części ruchomych a do jego użytkowania nie trzeba używać siły. Aby filtr zadziałał wystarczy possać ustnik.''

Możliwe, że inni użytkownicy znają jakąś technikę ssania bez użycia siły, ja tego nie potrafię, więc picie bezpośrednio przez filtr (tj. jak przez słomkę) było okupione sporym wysiłkiem. Po całkowitym wyschnięciu filtra, przed użyciem musiałam najpierw przepłukać filtr strzykawką, dopiero wtedy byłam w stanie się napić.
Próby zassania wody przez dołączony ok. 70 cm gumowy wężyk skończyły się fiaskiem, słup wody w rurce nie doszedł nawet do połowy jej długości!!! (może czas rzucić palenie?). Jedynym sensownym sposobem korzystania z filtra w moim przypadku było picie z butelki PET ze wspomaganiem grawitacyjnym i ręcznym (tj. ściskaniem butelki trzymanej powyżej filtra).

W związku z powyższym moje ''testowanie'' wyglądało na ogół tak, że pierwsze picie było przez filtr, a w trasie już mi się nie chciało montować całego zestawu (butelka z nakręconym filtrem kiepsko mi się układała w bocznej kieszeni plecaka) i piłam bezpośrednio z butelki nie przejmując się ewentualnymi zanieczyszczeniami.

Czasem wykorzystywałam tylko wężyk i filtr wstępny, kiedy woda była mętna, a wydawała mi się ''zdrowa'' (np. kałuże z wytapiającego się śniegu) i taki zestaw całkiem dobrze mi się sprawdzał.


Po trzecie żywotność

Żywotność filtra została przez producenta określona na 1500 litrów lub 1 rok od pierwszego użycia. Wynika to z właściwości wkładu z węgla aktywnego (niewymiennego). Z tego powodu Diercon PS01 może być świetnym urządzeniem dla kogoś, kto wybiera się na dłuższe wyprawy, gdy filtrowanie wody będzie się odbywać regularnie, natomiast nie sprawdził się w moim przypadku jako awaryjny gadżet tj. wykorzystywany kilka razy w roku jak już naprawdę nie da się znalezionej wody wypić bez uzdatniania, a do następnego ''źródła'' daleko.

Ponieważ nie wiem, czy po roku użytkowania, pomimo nie przekroczenia limitu 1500 l, w filtrze węglowym nie zacznie się rozwijać jakiś świat równoległy, raczej nie będę już z tego egzemplarza korzystać. Z drugiej strony membrana powinna większość z ewentualnych mieszkańców wkładu węglowego zatrzymać (bakterie, drożdże, pleśnie). Jeśli ktoś zna lepiej temat co może się teoretycznie wydarzyć, jeśli będziemy nadal korzystać z przeterminowanego filtra węglowego, to chętnie się dowiem.


A teraz o zaletach:

1. Smak przefiltrowanej wody
Trafił mi się jakiś czas temu trefny bukłak na wodę MSR (wymieniony później w ramach gwarancji na inny, już bez tej wady), który najczystszej wodzie dodawał intensywny zapach i posmak czegoś ropopochodnego. Filtrowanie znacznie poprawiało smak wody, chociaż nie w 100%, podobnie było z posmakiem mułu czy zbutwiałych liści w wodzie z jesiennej, leniwie płynącej rzeczki. Po przefiltrowaniu nadal był wyczuwalny, ale zdecydowanie słabiej.

Dla osób wrażliwych na smak i zapach może to rekompensować krótki termin ważności wkładu węglowego.

2.Ogromną zaletą filtra jest możliwość dokręcenia go do typowej butelki PET, niestety nie wszyscy producenci wody w butelkach robią typowe gwinty, kilka razy kupiłam jakąś firmową wodę i gwint nie pasował - dobrze to sprawdzić przed wyjazdem.
Rozmiar filtra wstępnego pozwala na używanie go również z butelką i dołączonym woreczkiem.

3. Rozmiar włókien kapilarnych 0,03um sprawia, że jest to prawdopodobnie najskuteczniejszy z dostępnych na naszym rynku małych filtrów osobistych, nawet pomijając wkład węglowy - konkurencyjny Sawyer mini, czy LifeStraw mają włókna 10-cio krotnie grubsze. W załączonej na zdjęciu tabeli widać co może zostać przefiltrowane w zależności od rozmiaru włókien.

4. Wytrzymałość widocznych elementów i wykonanie oceniam bardzo wysoko, po roku noszenia w plecaku z różnymi przedmiotami na obudowie nie widać żadnych zadrapań. Trudno powiedzieć co się dzieje wewnątrz, na pewno trzeba zachować pewne środki ostrożności podczas używania: unikać mrozu, jeśli nie ma pewności, czy filtr jest w 100% suchy ze względu na membranę i nie filtrować ciepłej wody, bo to skraca żywotność filtra węglowego.



Podsumowanie

Przy mojej aktualnej aktywności idealnym gadżetem do awaryjnego użytku byłby filtr bez wkładu węglowego, ale z deklarowanym przez Diercon rozmiarze włókien kapilarnych, gdzie jedynym ograniczeniem okresu użytkowania byłaby poprawna konserwacja, tj. przepłukiwanie włókien kapilarnych z zanieczyszczeń, używanie filtra wstępnego i pilnowanie, żeby całość nie zamarzła z wodą w środku. Przy ograniczeniu czasu użytkowania do 1 roku cały czas czułam presję korzystania z filtra, ''bo się zmarnuje''.

Diercon PS01 kupiłabym, gdybym wybierała się na kilka miesięcy poza Europę, z założeniem, że jest to wydatek na ten jeden wyjazd, a po powrocie filtr ląduje w koszu.


Moja punktacja:

- za wygodę - 4 - pomysł dobry, odejmuję jeden punkt z duże opory przy piciu bezpośrednim,
- za wyposażenie - 4,5 (nie ma takiej opcji, więc wstawiłam 4) odejmuję trochę za sztywny worek na wodę i jego ostre krawędzie, gdyby gwint nie pasował do butelek PET, to odjęłabym więcej
- za wytrzymałość - 5 - przy założeniu, że świadomie kupujemy filtr na rok, zgodnie z zaleceniami producenta


Na koniec jeszcze mała uwaga do strony dystrybutora

Na dołączonej do filtra ulotce oraz na stronie dystrybutora jest zamieszczony rysunek przekroju filtra, widać na nim filtr kapilarny i antybakteryjny filtr węglowy . Dodatkowo w zestawie znajduje się filtr wstępny z włókniny (jedyny wymienny element). I to wszystko. Na stronie dystrybutora w charakterystyce produktu znalazł się natomiast taki opis:

Technologia wymiany jonowej
''Wymiana jonowa to proces polegający na wymianie jonów pomiędzy jonitami a jonami występującymi w otaczającym je roztworze. Proces wymiany jonowej stosuje się do usuwania z wody substancji rozpuszczonych w tym metali ciężkich.
Dzięki zastosowanej technologii filtr bardzo skutecznie redukuje jony metali ciężkich rozpuszczalnych w wodzie, takich jak Pb2 +, Cd2 +, Cr6 +, AS3 +, itp. Pozwala to na uniknięcie przewlekłych zatruć metalami ciężkimi oraz skutecznie zmiękcza wodę.''


Po co zamieszczać w charakterystyce produktu informacje o technologii która nie jest wykorzystywana?

OCENA PRODUKTU:

Wygoda: 4/5
Wyposażenie: 4/5
Wytrzymałość: 5/5
Ogólna: 4.33/5


[Obrazek: filtry.jpg]


DATA RECENZJI:
16-01-2016, 12:58

Na wstępie chciałbym podziękować administracji NGT oraz firmie outdoorzy.pl za możliwość przetestowania filtra.

Dane producenta

http://diercon.pl/produkty/diercon-ps01/

Pierwsze wrażenia

Jakość wykonania bez zarzutu,plastik przyjemny w dotyku nieśmierdzący.
Struktura niebieskiej części filtra chropowata ułatwiająca trzymanie.
Butelka zwijana wygląda na delikatną,może to tylko moje obawy o trwałość zobaczymy w trakcie testu.Pojemność wg napisu 480 ml,zamontowany mały karabińczyk.Korek typu klik -klak.
Instrukcja tylko w języku angielskim,ale dostałe wraz z filtrem informacje.
''Wszelkie informacje dotyczące działania filtra,materiałów z jakich jest zbudowany oraz specyfikacji w języku polskim można znaleźć na stronie http://diercon.pl/

Waga poszczególnych elementów
Filtr 56 g
Filtr wstępny 3 g
Wężyk 25 g
Butelka 26 g
Strzykawka 4 g

Najlżejszy możliwy zestaw to 59 g
Całość to 114 g

Użytkowanie

Filtra używałem z małą przerwą związaną z wypożyczeniem filtra Łukaszowi (Sołtys),który zrobił porównanie trzech modeli.
Do przeczytania tu.
http://www.lukaszsupergan.com/lekkie-fil...r-diercon/

Moje użytkowanie przebiegało głównie w najbliższej okolicy.Beskidach oraz Tatrach po obydwu stronach granicy.
Najwygodniej użytkowało mi się z 0,5 litrową butelką Pet.
Z długim wężykiem także potrafiłem się napić ale wymagało to sporego wysiłku,Sprawdziłem tylko czy to wykonalne ale przez utrudnione picie przestałem używać tej kombinacji.
Mały filtr wstępny zwiększa dodatkowo opór,podczas wypożyczenia został zagubiony.Niestety nie było możliwości zakupu części zamiennej.

Filtr sprawował się dobrze,woda była pozbawiona zapachu .Jesienią piłem wodę gdy wszystko gniło i miała specyficzny zapach ,po przefiltrowaniu woda była smaczna pozbawiona zapachu.
Nie miałem żadnych dolegliwości po spożyciu wody z rożnych miejsc podczas wędrówek.
Filtr zawędrował ze mną do Bułgarii oraz Turcji.
Bułgaria tu napiłem się wody ze studni tureckiej w Nessebarze.Przewodniczka mówiła,że miejscowi piją i nic im nie ma ale nam nie poleca spożywania tej wody.
Po użyciu filtra nie miałem żadnych dolegliwości.
Turcja filtr używany grawitacyjnie do filtrowania wody do mycia zębów ,moja małżonka jest bardzo wrażliwa na jakość wody tu było wszystko ok.
( Zawsze używa wody butelkowanej)

Czyszczenie filtra to udręka bardzo mała strzykawka utrudnia zadanie.

Zwijana butelka nieszczelne połączenie na gwincie,ostre krawędzie ,sztywny materiał z którego jest wykonana .Utrudnione czyszczenie wnętrza.

Podsumowanie

Filtr pozwala ograniczyć ilość noszonej wody.O ile to zależy od planowanej trasy oraz możliwości pozyskiwania wody .
Cena tu każdy musi sam podjąć decyzję,czy warto wydać 90 zł na rok i zmniejszyć ciężar ekwipunku.
Utrudnione czyszczenie,kiepska butelka, to elementy do poprawy.
Ogólnie filtr wart polecenia niska waga,skuteczność filtrowania,gwint pasujący do butelki Pet.

OCENA PRODUKTU:

Wygoda: 4/5
Wyposażenie: 4/5
Wytrzymałość: 4/5
Ogólna: 4.00/5



Pytanie do Admina,czy mam pisać recenzję teraz,czy po roku użytkowania filtra.Mój był przez kilka miesięcy wypożyczony Sołtysowi.

bogus mysle że w przypadku filtra nie musimy czekac aż całego roku tak jak zwykle to zakładamy

Warto by przytoczyć dane filtra w recenzji. Strona dystrybutora może kiedyś zniknąć.

Należałoby dodać w którymś miejscu, o czym nie znajdziecie wzmianki na stronie polskiego dystrybutora, że filtr węglowy jest jedynie na 100 L, a nie na 1500 !

Tak, po 101 litrze filtr nadal filtruje, ale wszelkie właściwości węgla i sreberka idą się paść. Dla zapewnienia pełnej funkcjonalności przez 1500 litrów, należałoby dokupić 15 filtrów węglowych. Inaczej cały zestaw służy zgodnie z opisem, przez jedynie marne 100L !

Tak, Zbynek ma rację. Pisząc recenzję, zawsze się zastanawiam, co mogło mi umknąć co wiedziałem, a czego nie wiedziałem. Właśnie z uwagi na małą wytrzymałość wkładu węglowego sugerowałem konstrukcję modułową, no chyba że filtr byłby rozbieralny i taki wkład można by samemu wymienić. Te 100 litrów dla wkładu węglowego umknęło mi z kretesem... :-\

Dane filtra - te podstawowe i istotne dla kupującego, zawarłem w części wstępnej. Powinny one wystarczyć i zorientować potencjalnego klienta. Zrobiłem to zresztą z głównymi założeniami pisania recenzji na naszej grupie.
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT ;-)

Wymienne wsady węglowe posiada Fresh Reservoir Filter Camelbak-a. http://shop.camelbak.com/fresh-reservoir...324_cl_309

Tej, ja jestem totalnym ignorantem w kwestii filtrów, więc jeśli możecie to mnie oświećcie - po co filtr węglowy? Membrana oczyszcza z bakterii i pierwotniaków, a węglowy poprawia smak/zapach?

No i czy jest jakaś istotna różnica między 0,3 mikrona Diercona a 0,1 mikrona Sawyera?
-------------------------------------------
Thank you in advance...

Klawisz napisał:
Tej, ja jestem totalnym ignorantem w kwestii filtrów, więc jeśli możecie to mnie oświećcie - po co filtr węglowy? Membrana oczyszcza z bakterii i pierwotniaków, a węglowy poprawia smak/zapach?

Skoro przetestowałem filtr, to przetestuję też wyszukiwarkę:
http://tylkowoda.pl/filtry-do-wody/wegiel-aktywny/
A tak w skrócie, węgiel aktywny oczyszcza chemiczne ''dodatki'', choćby nawozy spłukiwane z pól, chlor (choć gdzie on w terenie?), zanieczyszczenia produktami ropopochodnymi.
Niestety, węgiel aktywowany szybko traci swoje własności i stosowanie go w nierozbieralnej obudowie razem z kapilarami, nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Klawisz napisał:
No i czy jest jakaś istotna różnica między 0,3 mikrona Diercona a 0,1 mikrona Sawyera?

Tak, najistotniejsza różnica wynosi 0,2 mikrona :)
A tak bardziej obrazowo, to Diercon mając filtr węglowy, zastosował słabszą filtrację kapilarną, by nie spowolnić zbytnio procesu filtrowania, choć i tak jest on dość powolny.
Sawyer ma jedynie filtr kapilarny, więc musiał użyć ''gęstszego sita'', a i tak ma sporą sprawność - filtruje szybciej.
Ale o tym napiszę w oddzielnym testowym porównaniu, prawdopodobnie gdzieś na wiosnę.
---
Edytowany: 2016-01-02 00:37:47
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

To w końcu jaka jest średnica dziurek? 0,03 czy 0,3 mikrona? Rozmiar MA znaczenie :-)

Membrana ultrafiltracyjna z pustych włókien kapilarnych 0,03 microna.

Mam duże wątpliwości. Sawyer Mini, który testowałem równolegle z Dierconem, ma deklarowaną porowatość 0,1 mikrometra. Na różnych stronach opisujących filtr Diercon podawane są różne wartości: 0,01 mikrometra lub 0,03 mikrometra:

http://diercon.pl/produkty/diercon-ps01/
http://diercon.pl/specyfikacja-filtrow/
http://tinyurl.com/z82ht9z

Zastanawiam się, czy za tą sama cenę można uzyskać membranę o 10-krotnie mniejszych porach. Warto by to ustalić.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

Ogarniam literaturę firm produkujących filtry i wszędzie pojawiają się odniesienia do wartości 0,1 - 0,2 mikrometra w odniesieniu do rozmiarów kapilar.
Pojawiają się także wartości 0.02 mikro, ale w odniesieniu do mikroporów i ''purifiers'' czyli ''oczyszczaczy''.
Nie zajmuję jeszcze zdecydowanego stanowiska, bo nadal jestem pogrążony w publikacjach - mających nota bene mocną podbudowę naukowo-laboratoryjną.
Na dodatek nomenklatura techniczna wymaga precyzyjnego tłumaczenia znaczeniowego.

Chciałem uniknąć doktoryzowania się na poziomie politechnicznym, bo choć wartości techniczne są danymi bardzo istotnymi, to jednak nasze testy są sprawdzaniem produktu w boju, innymi słowy określamy czy jajogłowi liczący mikrony nie powkładali ich w bezsensowne opakowania i niezbyt funkcjonalne zestawienia, czy jest to wygodne, trwałe i godne polecenia.

W końcu zapytać wujka Google chyba każdy z nas potrafi, choć niewątpliwie testerzy siedzą w tym głębiej.

Sawyer ma bardzo bogate doświadczenie i obszerną upublicznioną literaturę. Diercon jakby jest w jego cieniu, ale umiejętnie korzysta z dostępnych technologii. Jednak zestawienie przez niego kapilar z węglem jest według mnie niezbyt dobrze dobrane pod kątem długotrwałego używania.
Pamiętać jednak należy, że większość użytkowników akceptuje takie parametry jak 100 litrów dla wkładu węglowego i rok dla pełnowartościowego działania filtra. Cena dla użytkownika np. z USA nie jest bynajmniej zaporowa i co roku wydając $20 ma spokój na rok i czystą wodę do spożycia.
Jest cała fura filtrów o większej żywotności i przepustowości - dla wojska, dla krajów afrykańskich, na potrzeby reagowania w klęskach żywiołowych, że każdy może coś wybrać według potrzeb.
Nie zmienia to jednak mojej opinii, że nawet prosta konstrukcja powinna być wyliczona tak, by wszystkie jej składowe w miarę równo się zużywały, bądź te słabsze były łatwo wymienne.
Jeśli ktoś przede mną wdrożył wiedzę laboratoryjną do fazy produkcyjnej, to ja określam, czy zrobił to w sposób przemyślany i dobrze działający.

No i mamy wojnę na megapiksele... ;-)

...ale temat drążę dalej. :)
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

No wiesz, jest różnica pomiędzy 0,3 a 0,03. Tak jak jest różnica czy zarazisz się amebami (czy cotam ma srednice 0,1 i przelizie przez oczka ) lub nie zarazisz.
Quasi test bez zanirczyszczonej nimi wody da nam tylko złudne i niebezpieczne poczucie bezpieczeństwa.
Wolałbym wiedzieć jak skuteczny jest filtr.

Tak drobne oczka stosujemy by usunąć mikroby a nie paprochy.

Dzięki Yatzek! Ostatnio kiepsko u mnie ze snem i myślenie przychodzi mi z trudem;) Czekam zatem na oddzielne testowe porównanie (które pojawi się) prawdopodobnie gdzieś na wiosnę.

Wychodzi na to, że to ja nie doczytałem i jednak Diercon na 0,03 mikrona, a Sawyer deklaruje 0,1. Lepiej mniej niż więcej, więc Diercon wypada lepiej w tym porównaniu.

Biorąc pod uwagę rozmiar wirusów, to Sawyer nie odfiltruje żadnych, a Diercon powinien sobie z niektórymi poradzić. Pytanie brzmi, jakie wirusy można znaleźć w tatrzańskich potokach (ale to chyba też temat na jakąś pracę doktorską).
-------------------------------------------
Thank you in advance...

Wygląda mi o na klasyczną wojnę na parametry. Może Diercon sumuje wartości dla elementu wstępnego, węglowego i kapilarnego?
A co z innymi producentami?
Jeżeli przyjąć tezę Klawisza, to pijąc wodę z Swyera powinienem nie żyć. Boję się pomyśleć o Sołtysie i jego ''wycieczkach'' i tym co czasem zdarza się pić.
-------------------------------------------
Pim

Klawisz, tatrzańskie potoki nie są jedynymi sposobami pozyskiwania wody pitnej, szczególnie w innych krajach.

Pim, to, że jakiś filtr jest ''słaby'' nie implikuje tego, że w każdym miejscu pozyskiwania wody jest ona pełna bakterii i wirusów. A szczególnie tak ulubione miejsca w górach. Znaczy się w Tatrach.

Panowie, - jak napisałem - nadal rzeźbię w temacie. Wolałem najpierw uruchomić praktykę, a w miarę możliwości nie dotykać teorii. Widzę że jednak jest parcie na metki i etykietki, więc jak przebrnę przez opisy i technologiczne zawiłości, to zajmę stanowisko. I wcale nie twierdzę, że będę mieć wtedy 100% racji.
Znam już przepychanki na megapiksele i ultrazoomy, ogarniam wyścigi koni mechanicznych i momentów obrotowych, mile łechtają mnie kwasy hialuronowe i epatujący elokwencją bełkot reklamowy, a ja chcę z tego wyciągnąć jedynie potwierdzenie, że woda przefiltrowana przez pierwszy, drugi czy wpół do trzeci filtr mnie nie zabije w dzikich ukraińskich Karpatach. No i że taki element jest zrobiony z dobrych materiałów i równie dobrze sprawuje się w terenie.

Czasem mam wrażenie, że popadamy w jakąś samonapędzającą się paranoję, bo jeden z producentów (akurat nie Diercon) podaje, że jego filtr spełnia z naddatkiem (podając zapas owego naddatku) surowe normy higieniczne.
Mogę temu uwierzyć, lub pić wodę ze ścieku opuszczonej rzeźni i sprawdzić czy mnie to kręci. Jednak mimo że trzydzieści lat temu na otrzymanym kalkulatorze z radością potwierdzałem wynik dodawania 2+2 (tak, wychodziło niezmiennie 4), to jednak w tym teście i następnym nie wydam tyle kasy ile każdy z producentów na badania laboratoryjne, a określę, czy zaawansowaną technologię dobrze zapakowali.
Co z tego, że moja stara Nokia N97 kosztowała 3000 zł gdy wchodziła na rynek, skoro miała RAM-u co kot napłatał, a GPS odpalał po kwadransie i gubił się pod parasolem.

No to teraz panowie i panie sprawdzajcie, czy Wasze kurtki oddychają na 10000 i mają wodoodporność na 15000 (lub odwrotnie), a namioty 1500 nie przeciekają kiedy mgła osiądzie. Pomierzcie do 0.001 zgodność parametrów membrany w bucie i wyliczcie w którym systemie wentylacji plecaka pocicie się najmniej.

Możecie mi wierzyć lub nie, ale nie zawsze wybieram najlżejszy sprzęt, nie zawsze polegam na danych marketingowych i nie zawsze twierdzę, że najdroższy znaczy najlepszy - cokolwiek to miałoby znaczyć.
Można z dobrej technologii zrobić totalną kichę, można też rozsądnie dobrać parametry i dopasować je do przeznaczenia bądź potrzeb.

Jeśli będziecie tylko mierniczymi, to doopa z Was a nie testerzy.

Jak już rozwikłam kwestie techniczne, to je zreferuję. Ale wcale to nie będzie musiało mieć wpływu na moje testy i ich rezultat.
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

Oj, z tym określeniem mierniczych to pojechałeś. Akurat matematyką i fizyką świat stoi i jeśli tylko na naszym podwórku dali byśmy radę coś pomierzyć to trzeba to zrobić. Dupy to ci testerzy, którzy cyfry próbują słowami opisać.

A już chciałem ci łapkę dać i +1 do reputacji :-D
---
Edytowany: 2016-01-03 02:29:22

Stron: 1 2 3 4